Czkawka: Ładnie! Tak to właśnie robimy. Wow!
Sączysmark: Sączysmark wygrywa!
Astrid: Jedna z dwóch to nie tak źle. Poza tym wiedziałam, że do twarzy ci w czerwonym.
Czkawka: Astrid, dziękuję.
Astrid: Mówiłam do Szczerbatka.
Mieczyk: A co myślicie o tym?
Astrid: Aaa!
Mieczyk: Co? Zbyt subtelne?
Śledzik: Tak, tylko trochę.
Mieczyk: Tak? Przynajmniej ja nie mam na twarzy tarczy strzelniczej. Niesubtelnej tarczy.
Śledzik: To oficjalny herb rodziny Ingermanów.
Mieczyk: Dwa kółka i linia. Jak twórczo.
Sączysmark: Sączysmark! Mówiłem, że wyrzutnia do owiec zadziała.
Astrid: Tak. Wystarczyły tylko 32 podejścia.
Sączysmark: Strzał w dziesiątkę. Dwadzieścia dziewięć!
Czkawka: Maniaczka z tej owcy.
Sączysmark: Trzydzieści.
Astrid: Jest nie do pobicia.
Sączysmark: Trzydzieści jeden! Siedemdziesiąt cztery!
Czkawka: Ta owca jest obłąkana!
Mieczyk: Wiecie co mówią? Żeby zrobić coś dobrze, trzeba kogoś poświęcić.
Czkawka: Tak się nie mówi.
Szpadka: Nie? W takim razie musimy zacząć przepraszać.
Mieczyk: Tak, mamę na początek.
Sączysmark: Moja wyrzutnia do owiec jest gotowa do dzisiejszego wyścigu.
Astrid: Chwila, od kiedy ty decydujesz?
Sączysmark: Ja. Sączysmark wymyślił ten sport.
Czkawka: Co? Ty wymyśliłeś Wyścig Smoków?
Sączysmark: Jasne! Wyścig smoków – mój pomysł.
Astrid: Któraś z tych latających owiec uderzyła cię w głowę.
Sączysmark: Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że to ja wymyśliłem Wyścig.
Czkawka: Trochę inaczej to pamiętam.
Sączysmark: Więc teraz zajmujesz się pamiętaniem o wszystkim!
Czkawka: Nawet nie wiem jak mam odpowiedzieć.
Astrid: Ja wiem. Przypomnijmy to sobie, dobrze? Było to kilka dni przed dorocznymi regatami.
Sączysmark: Wiem.
Astrid: Słuchaj!
Sączysmark: Dobra, dobra. Ktoś tu się nie wyspał. Zamieniam się w słuch.
Astrid: Jak mówiłam, szykowaliśmy się do regat.
Wiking 1: Nadchodzą!
Wiking 2: To oburzające!
Czkawka: Tak, kolejny dzień na Berk. Pyskacz. Co się dzieje?
Pyskacz: Awanturnicza wełna. Nic, z czym Pyskacz nie miałby sobie poradzić.
Czkawka: Skąd są te wszystkie owce?
Pyskacz: Od Nie-tak-cichego Svena. Najwyraźniej stado głosowało i nie podoba im się głos Svena.
Sven: Oooch… Niewdzięczne worki wełny. Wracać tu!
Czkawka: Rozumiem.
Pyskacz: Dobra, mała damo. Może jestem duży, ale szybki.
Czkawka: Tato? Nie powinieneś szykować się do wyścigu łodzi?
Stoick: Tak, do regat. A to ostatnia rzecz jakiej potrzebuję. Więc możesz zbierzesz jeźdźców, teraz!
Sven: Nie!
Stoick: Jeśli znów będę musiał tego słuchać, wsadzę sobie w głowę hak Pyskacza.
Pyskacz: Kiedyś tak zrobiłem. Odradzam.
Czkawka: Zapanujemy nad tym. Nie masz czym się martwić. Dobra, wiecie co macie robić.
Śledzik: Dalej, już ją masz. Hej! Była moja!
Astrid: Ale teraz jest moja.
Śledzik: Wiem, tak bardzo chce współzawodniczyć.
Mieczyk: Dwie wełniaste w tunelu. Trochę gazowania.
Szpadka: Trochę wysadzania.
Mieczyk: I nie mają nic do gadania. Wszystko się zrymowało. Tak!
Sączysmark: Owce do kosza!
Mieczyk: Hej!
Szpadka: No wiesz!
Czkawka: Dobra robota. Widzę jeszcze jedną. Zrób beczkę. Szczerbatku, nie tak… Nie musiałem tego oglądać.
Sączysmark: Ile masz?
Astrid: Trzy.
Sączysmark: Ja też.
Astrid: Co to za smród?
Mieczyk: Wierz mi, nie chcesz wiedzieć.
Szpadka: Im się podoba, tyle wystarczy.
Mieczyk: Hej „nie" znaczy „nie”.
Astrid: Wszyscy mamy po trzy.
Sączysmark: Nie wszyscy. Patrz na Śledziomięsa. Wielkie jajo jaka.
Śledzik: Tak? Pokaż im.
Astrid: Czyli mamy remis.
Czkawka: Jaki remis?
Sączysmark: Zawody w łapaniu owiec.
Czkawka: Na… Czy to zawsze muszą być zawody?
Astrid, Sączysmark, Śledzik, Szpadka i Mieczyk: Tak!
Sven: Gdzie jest? Gdzie moja cenna czarna owca? Wciąż gdzieś tam jest! Mam nadzieję, że nie wpadła znów do studni.
Czkawka: Sprawdzimy to, Svenie.
Sączysmark: Wiecie co to znaczy?
Astrid: Dogrywka.
Czkawka: To nie zawody!
Sączysmark, Astrid, Mieczyk, Szpadka: Tak!
Szpadka: Super!
Sączysmark: Zmiażdżę was!
Mieczyk: Ciemna wełna, prosto przed nami. Bierz ją! Głupi jak.
Czkawka: Dalej, mordko. Już ją masz.
Sączysmark: Nie pozwól mu się wyprzedzić.
Pyskacz: Hej!
Czkawka: Pyskacz, uwaga!
Pyskacz: Powinienem był to przewidzieć.
Wiking: To oburzające!
Sączysmark: Wygrałem! Do zobaczenia później, Czkawko. Sączysmark!
Czkawka: Dziękuję, Pyskaczu. Co było takie ważne?
Pyskacz: Pomyślmy.
Stoick: Czkawko, chodź tu!
Pyskacz: No właśnie, wódz chce cię widzieć. Mówi, że to ważne.
Czkawka: Super.
Pyskacz: Nie ma sprawy.
Stoick: Nie będzie mnie przez kilka dni, sprawy służbowe. Zlokalizowałem drewno na wyspie Loki, jest lżejsze i mocniejsze niż te, które mamy. Zbudujemy z niego naszą łódź. Zajmiesz się wioską. Będziesz wodzem aż nie wrócę. Masz się skupić na…
Czkawka: Niech zgadnę. Na regatach.
Stoick: Nie bądź taki podekscytowany.
Czkawka: Jestem. Uwielbiam stawiać trybuny i wieszać banery, i zagrzewać wszystkich do patrzenia jak łodzie powoli wypływają z portu.
Stoick: Czkawka, my Wikingowie zawsze z czymś walczyliśmy. Ze smokami, z Dagurem, z Albrechtem. Jeśli nie mamy z czym walczyć, walczymy między sobą.
Wiking: Chodź tu! Nie ruszaj się!
Stoick: Sam widzisz. Regaty są dobrym sposobem, żeby się wyładować.
Czkawka: Trochę to przestarzałe. Nie możemy wymyślić czegoś bardziej na czas?
Stoick: Czkawko, to tradycja. Która działa od lat. Dziękuję.
Czkawka: Dobra, tato. Rozumiem. Obaj rozumiemy, prawda, mordko?
Stoick: Tak trzymaj!
Śledzik: Łał!
Czkawka: Śledziku! Przestraszyłeś mnie.
Śledzik: Przepraszam, Czkawko. Wszystko słyszałem. Jesteś odpowiedzialny za regaty, wiesz jaki to zaszczyt? Za… Za… Jak to ująć?
Czkawka: Wyścig łódek?
Śledzik: Czkawko, Czkawko, Czkawko. To jakby powiedzieć, że Gronkiel jest tylko smokiem.
Czkawka: Cześć Sztukamięs. Chwila. Co wy robicie?
Śledzik: Nie tak szybko! To ściśle tajne. Sztukamięs i ja pracujemy dzień i noc, żeby podtrzymać tradycję rodziny Igermanów. To nasza pierwsza regata, mam już wystarczająco lat! Dziewczynko, przytul mnie!
Czkawka: Ledwo się mogę opanować.
Mieczyk: Dobra, zasady są takie. Owce są ukryte wszędzie, to znaczy my ich nie widzimy.
Astrid: Stąd jest część ukryta.
Mieczyk: Ktoś tu uważał. Zgadza się. Gdzie ja byłem?
Szpadka: Owce.
Mieczyk: Oczywiście, Szpadko. Owce są ukryte, ale my nie.
Sączysmark: Nie co?
Mieczyk: Nie ukryci. Ktoś tu nie uważał. Do rzeczy. Chwytamy tyle ile damy radę. Jeśli dwóch jeźdźców złapie owce równocześnie, można ją rozszarpać na pół! Pół owcy to pół punktu.
Czkawka: Nie chcę psuć zabawy, ale w najbliższej przyszłości nie będzie rozszarpywania owiec.
Sączysmark: Dlaczego?
Czkawka: Ponieważ nie będzie żadnego smoczego-owczego wyścigu.
Sączysmark: Kto zrobił cię wodzem?
Astrid: Stoick.
Sączysmark: Więc? Kto zrobił wodzem Stoicka? Tylko się zastanawiam.
Czkawka: Dostałem ścisłe instrukcje, żeby przygotować regaty.
Szpadka: No wiesz!
Sączysmark, Mieczyk, Astrid: Och…
Czkawka: Astrid, możesz mnie poprzeć?
Astrid: Dobra. Słyszeliście wodza. Żadnego wyścigu.
Czkawka: Dziękuję. Chyba żartujecie.
Astrid: Dziękuję bardzo.
Mieczyk: Pół owcy jest moje!
Szpadka: A pół z tego pół moje!
Astrid: Przykro mi!
Czkawka: Naprawdę, Astrid? A gdzie miłość wobec wodza?
Wiking: To lepsze niż regaty!
Czkawka: chodźcie, zajmijcie miejsca.
Tłum: Wyścig smoków! Wyścig smoków!
Czkawka: Pomożesz mi, mordko? Wiem, że dzisiaj dobrze się bawiliście, gdy członkowie Akademii robili to, co obiecali, że nie będą robić.
Mieczyk: Ja niczego nie obiecałem. A ty?
Szpadka: Niczego.
Czkawka: Wiem, że chcecie się wyładować, ale co może być lepszego niż porywające regaty?
Mieczyk: Powiem ci co. Wszystko, co nie nazywa się „regaty”. Może wyścig smoków?
Mieczyk i Szpadka: Wyścig smoków!
Tłum: Wyścig smoków! Wyścig smoków! Wyścig smoków!
Sączysmark: Co jest, Czkawko? Boisz się, że razem ze Szczerbatkiem nie możecie mierzyć się z 5000 funtami muskułów?
Astrid: Łał. Sączysmark kogoś wywołuje.
Czkawka: Miałaś być po mojej stronie.
Astrid: Mówię tylko, że Stoicka nie będzie kilka dni, a czy to także nie jest dobry sposób na wyładowanie się?
Czkawka: Owce są na farmie Svena. Zawodnicy będą w Akademii. Na znak owce będą wypuszczone. Gdy je złapiemy, wrzucimy je do koszy. Jakieś propozycje?
Sączysmark: Drużyny.
Czkawka: Co masz na myśli?
Sączysmark: Powinniśmy utworzyć drużyny.
Czkawka: Tak? A jak je dobierzemy?
Sączysmark: Już dobraliśmy. Ja i bliźnięta przeciwko tobie, Astrid i Śledzikowi.
Mieczyk: Tak, nawet mamy nazwę.
Szpadka: Sączywalki.
Astrid: Czemu ja pierwsza o tym nie pomyślałam?
Mieczyk: Myślę, że to oczywiste. Jesteśmy tą kreatywną częścią grupy.
Astrid: To będzie zbyt proste.
Śledzik: Przepraszam, Czkawko, nie mogę. Nawet na chwilę nie mogę się oderwać od przygotowań. Szczerze, dziwię się, że się wymigujesz od obowiązków i poddajesz się zachciance tłumu.
Czkawka: Co? Niczemu się nie poddaję.
Astrid: Zgódź się, Śledziku. Nie chciałbyś pokonać Sączysmarka i bliźniąt? Czy raczej Sączywalków?
Śledzik: Sączywalków? Jak długo nad tym myśleli? Propozycja jest kusząca, ale Sztukamięs i ja zajmujemy się tylko jedną, jedyną rzeczą. Będziemy żeglować. A teraz przepraszam, mamy z pierwszym oficerem parę rzeczy do zrobienia.
Astrid: No nie wiem.
Czkawka: No dobra. Kiedy Gothi opuści flagę, startujemy.
Sączysmark: Hej, niedorajdy.
Mieczyk i Szpadka: Co?
Mieczyk: Mówiłeś do nas?
Sączysmark: Nie, do przeciwnej drużyny. Wy nie jesteście niedorajdami. Jesteście częścią mnie. Ja zwyciężam.
Szpadka: To ma sens.
Astrid: Jeśli ścigacie się tak dobrze jak gadacie o bzdurach, będziecie mieć duże kłopoty.
Mieczyk: Tak? Witamy w Przegrywalandzie. Jestem burmistrzem. Dam wam klucz do przegranej. Chwila. To tak nie działa.
Czkawka: Dalej, Szczerbatku. Dobra, mordko, lecimy.
Mieczyk: Białe wełenki. Mamy was. Potęga Zębiroga.
Astrid: Lecimy.
Sączysmark: Nie ustąpię, nie ustąpię!
Astrid: Ani ja! Wiedziałam.
Mieczyk: Hej owieczko! Nie bój się. Tu twój kumpel…
Czkawka: Mam cię. Dzięki, Mieczyku!
Tłum: Owca! Owca! Owca!
Gruby: Drużyny idą łeb w łeb.
Astrid, Mieczyk, Szpadka, Sączysmark: Czarna owca. Dogrywka!
Mieczyk: Tam jest! Bierz ją! Ciemna wełna, prosto przed nami. Kocham ciemną wełnę.
Sączysmark: Tym razem nie ustąpię.
Astrid: Zawsze tak mówisz. I zaraz potem ustępujesz. Sączysmark!
Sączysmark: O nie!
Czkawka: Astrid, nic ci nie jest?
Astrid: Moja ręka! Nie wierzę!
Sączysmark: Przepraszam. Polecę po Gothi. Gdy tylko pozbędę się tego! Tak! Sączysmark! Strzał w dziesiątkę.
Tłum: Wyścig smoków! Wyścig smoków!
Czkawka: Nie, nie. Miał być tylko jeden wyścig, a potem powrót do regat!
Sączysmark: Zgoda, zgoda. Czkawka ma rację.
Czkawka: Co?
Sączysmark: Przygotujemy się do wspaniałego wyścigu łodzi. Poza tym i tak by nie pobił drużyny Sączywalków.
Astrid: Dalej, Czkawko.
Czkawka: Astrid, nie możesz się ścigać.
Sączysmark: Przykro mi. Nie mogą mieć rewanżu. Nie ma kogo wziąć do drużyny.
Czkawka: Tak? Kto tak powiedział?
Astrid: Chyba nie myślisz o…
Śledzik: Już o tym rozmawialiśmy. Moje zobowiązanie jest tu. Jestem żeglarzem. Nic mnie nie powstrzyma przed zdobyciem złota w regatach. Sztukamięs i ja zapiszemy się w historii żeglugi. O nie, jesteś chora? To o której ten wyścig?
Sączysmark: Wziąłeś Śledzika?
Mieczyk: Są tak powolni, że nie będziemy musieli wprowadzać w życie naszego super tajnego planu.
Szpadka: Dokładnie.
Mieczyk: Chwila, a co to był za plan?
Gruby: Zawodnicy gotowi. Uwaga…
Stoick: Czkawko!
Czkawka: O-oł. Tata! Witam z powrotem. Tak wcześnie. Mogę wyjaśnić.
Stoick: Mam nadzieję. Ponieważ to nie wygląda jak dekorację do regat.
Czkawka: Więc, tato, jak wiesz, bycie wodzem oznacza, że czasem dla dobra ludu trzeba podejmować trudne decyzje.
Stoick: Aha.
Czkawka: Więc musiałem podjąć jedną ze wspomnianych decyzji i zdecydowałem się zastąpić regaty wyścigiem smoków.
Stoick: Tak? I sam tak zdecydowałeś?
Czkawka: Tak, tak, tylko ja.
Stoick: Zlekceważyłeś rozkazy.
Czkawka: Tak, tak, znowu tak.
Stoick: Proszę, proszę. A więc zostaje mi tylko jedno do zrobienia.
Czkawka: O Thorze.
Stoick: Poprowadzić wyścig smoków.
Czkawka: Chwila, co?
Stoick: Słyszałeś. Ale jeśli mamy to zrobić, musimy to zrobić dobrze. Zbierz wszystkich. Mamy parę pomysłów.
Czkawka: Malowanie twarzy! Niezły dodatek, tato.
Stoick: Dodaje to ducha walki, prawda?
Mieczyk: Tak…
Stoick: Witajcie na pierwszym dorocznym wyścigu smoków na Berk! Mamy dwie drużyny. Drużyna zielona, Sączywalki. I drużyna czerwona, Czkawdziki?
Śledzik: Ja o tym pomyślałem.
Stoick: Tak, Śledziku, to oczywiste. Każda owca warta jest jeden punkt. Oprócz owcy czarnej, która jest warta pięć. Wyznaczyłem sędziego, żeby nie było oszukiwania.
Mieczyk: Czemu patrzy prosto na nas, gdy tak mówi?
Stoick: Portret zwycięzców zawiśnie w Twierdzy, a potem nastąpi uczta na ich cześć.
Sączysmark: Możemy ją nazwać ucztą Smarków. Smarkowa uczta. Uczta Smarków. Gotowi?
Śledzik: Leć, dziewczynko. Hej!
Sączysmark: No dalej! Niezłe podejście, Śledziu! Ta wełna jest moja! Sączysmark!
Mieczyk: Z drogi!
Szpadka: Odsuń się!
Mieczyk: Pod twoim nosem, Czkawko. Dwie owce. Nie pod twoim nosem, ale mamy dwie. I to pod twoim nosem.
Śledzik: Mówiliście coś?
Astrid: Następny punkt!
Pyskacz: Bije na głowę stare wyścigi łodzi, nie, wodzu? Wyścigi łodzi też były ciekawe.
Sączysmark: Baranina na wynos dla zwycięzcy.
Czkawka: Przykro mi, Sączysmarku. Twoja kuchnia dziś zamknięta.
Szpadka: To nie są owce Svena.
Mieczyk: Nikt nie zauważy różnicy.
Astrid: Ponieważ ich nie wykorzystacie.
Mieczyk: Jeśli nie oszukujesz, to się nie starasz, tak?
Śledzik: O to chodzi, dziewczynko.
Czkawka: Śledziku!
Śledzik: No dalej, chodź. Hej! Czkawko! Jak słodko.
Astrid: Jest remis!
Stoick: Czkawka i Sączywalki mają po 25 punktów. Kto złapie czarną owce, wygrywa.
Mieczyk: Czas na super tajny plan.
Czkawka: Musimy znaleźć czarną owcę.
Śledzik: Mam pomysł. Coś, co powiedział Sven. Czarna owca wpada do…
Czkawka: …studni.
Śledzik: Dokładnie.
Czkawka: Lecimy.
Śledzik: Tak jest, ostrożnie.
Mieczyk: Nadlatujemy! Jestem tu cały tydzień. Spróbujcie baraniny.
Stoick: Wygrywa drużyna Sączywalków.
Tłum: Sączywalki!
Wiking: Dobry jesteś, Sączysmarku!
Sączysmark: Tak!
Czkawka: Cóż, Sączywalki, gratulacje.
Sączysmark: Dobry wyścig. W jednonogich marzeniach.
Czkawka: A, noga. Jak adekwatnie.
Sączysmark: Krótka wiadomość dla ciebie. Niepokonani.
Czkawka: Jak ja lubię twoje towarzystwo.
Śledzik: Nie tak szybko, Sączysmarku.
Stoick: Co się dzieję? Sven!
Sven: Jest tylko jedna czarna owca, Stoicku.
Sączysmark: I jest nasza.
Mieczyk: Dokładnie. Jesteś prawdziwą czarną owcą, prawda? Mała owieczka, mała owieczuszka. Owieczeńka.
Wiking: Oburzające!
Sączysmark: Jak mogliście? Wstyd mi za was. Przepraszam wszystkich.
Mieczyk: To miała być farba szybkoschnąca.
Astrid: Zmiana wyniku! Z prawdziwą czarną owcą zwycięża drużyna Czkawdzików!
Stoick: Jesteś oficjalnie zwolniony z pełnienia obowiązków wodza.
Czkawka: Dzięki Thorowi. Przekazuję wszystko tobie. Lecimy, mordko, zanim zmieni zdanie. Formalnie Mieczyk wynalazł ten sport. Co jest niepokojące.
Mieczyk: Formalnie tak.
Astrid: To dość krępujące. Ty przynajmniej wymyśliłeś większość reguł.
Sączysmark: Przygnębiające.
Czkawka: Wszyscy mieliśmy swój udział.
Sączysmark: Tak? A co ja zrobiłem?
Czkawka: Oszukiwałeś.
Sączysmark: Tak, tak, oszukiwałem. Nikt mi tego nie odmówi.
Mieczyk: Właściwie on nie wiedział co my szykujemy.
Szpadka: Tak, nie znał naszego super tajnego planu.
Mieczyk: Przestań ględzić. Przyłóż się kobieto.
Czkawka: A może wszyscy wymyśliliśmy wyścig smoków? Możemy tak powiedzieć?
Mieczyk: Jasne, ale to nie będzie prawda, bo Sączysmark nic nie zrobił. Nic, zupełnie nic. Zero. Powiedziałem. Było tak, jakby go… Au!
Sączysmark: Ale wynalazłem to. Sączysmark!
Czkawka: Tak, mordko, czas na wyścig.
Sączysmark: Tak, lecimy!
Mieczyk: Hej, tarczo, tędy.
Śledzik: Herb rodziny Ingermanów.
Sączysmark: Może nie wymyśliłem wyścigów, ale je wygram!
Czkawka: Nie, jeśli mamy coś do powiedzenia. Szczerbatku, dajmy mu nauczkę. Lecimy, mordko!
Tekst z napisów.