Jak Wytresować Smoka Wiki
Jak Wytresować Smoka Wiki
(Uzupełnienie i poprawki, bo rażąco odstawało od oryginalnej wersji polskiej :/)
Znacznik: wulgaryzmy
(Korekta wizualna, uzgodnienie z treścią odcinka)
 
(Nie pokazano 1 wersji utworzonej przez jednego użytkownika)
Linia 1: Linia 1:
  +
{{Scenariusz}}'''Łowca:''' Aukcja u Czarcioustego? Co tym razem się kroi?
{{Scenariusz}}
 
   
  +
'''Łowca 2:''' [[Smoki]].
Łowca 1: Aukcja u Czarcioustego? Co tym razem się kroi?
 
   
  +
'''Łowca:''' Wyobraź sobie ile to zysków z takiego smoka. A ze smoczej skóry?
Łowca 2: Smoki.
 
   
  +
'''Łowca 2:''' U Czarcioustego pokazują się najbogatsi.
Łowca 1: Wyobraź sobie ile to zysku z takiego smoka. A ze
 
smoczej skóry?
 
   
  +
'''Łowca:''' A skąd ty o tym wiesz, co? Hihihi.
Łowca 2: U Czarcioustego pokazują się najbogatsi.
 
   
  +
'''Łowca 2:''' Wiem, kolego, bo mam mapę. Dostałem od handlarza złotem. "Mapa albo życie" – tak mu powiedziałem. Przeżył.
Łowca 1: A skąd ty o tym wiesz, co? Hihihi.
 
   
  +
'''Łowca:''' Hihihihi.
Łowca 2: Wiem, kolego, bo mam mapę. Dostałem od handlarza
 
złotem. „Mapa albo życie” tak mu powiedziałem. Przeżył.
 
   
  +
'''Łowca 2:''' Zaraz wracam. Nie spuszczaj jej z oka.
Łowca 1: Hihihihi.
 
   
  +
'''[[Johann]]:''' A niech to.
Łowca 2: Zaraz wracam. Nie spuszczaj jej z oka.
 
   
  +
'''[[Czkawka]]:''' I co? Zdobyłeś? Halo!
Johann: A niech to.
 
   
  +
'''Johann:''' A co? A, tak. Oczywiście.
Czkawka: I co? Zdobyłeś? Halo!
 
   
  +
'''[[Viggo]]:''' Czujesz to, bracie?
Johann: A co? A, tak. Oczywiście.
 
   
  +
'''[[Ryker]]:''' Smocze bobki.
Viggo: Czujesz to, bracie?
 
   
  +
'''Viggo:''' Złoto. Nie dość, że zarobimy krocie, to pewnie przejdę do historii jako największy [[Łowcy Smoków|Łowca Smoków]] na [[Archipelag]]u. Nie życzę sobie żadnych zgrzytów. Jak stoimy z ochroną?
Ryker: Smocze bobki.
 
   
  +
'''Ryker:''' Katapulty gotowe. Wieże strażnicze stoją. Żadni [[Smoczy Jeźdźcy|Jeźdźcy]] nie wejdą nam w paradę.
Viggo: Złoto. Nie dość, że zarobimy krocie, to pewnie
 
przejdę do historii jako największy Łowca Smoków w Archipelagu. Nie życzę sobie
 
żadnych zgrzytów. Jak stoimy z ochroną?
 
   
  +
'''Viggo:''' Zdolny chłopak. Wystarczy czasem uruchomić głowę. A nasz gość specjalny?
Ryker: Katapulty gotowe. Wieże strażnicze stoją. Żadni
 
Jeźdźcy nie wejdą nam w paradę.
 
   
  +
'''Ryker:''' Jesteś pewien, że dotrze?
Viggo: Zdolny chłopak. Wystarczy czasem uruchomić głowę. A
 
nasz gość specjalny?
 
   
  +
'''Viggo:''' Naturalnie. Pamiętaj, jak tylko potwierdzi...
Ryker: Jesteś pewien, że dotrze?
 
   
  +
'''Ryker:''' Natychmiast dam ci znać.
Viggo: Naturalnie. Pamiętaj, jak tylko potwierdzi…
 
   
  +
'''Viggo:''' Grzeczny braciszek.
Ryker: Natychmiast dam ci znać.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Mają [[Straszliwiec Straszliwy|Straszliwce]] i parę skrzynek [[Ognioglista|Ognioglist]]. Ciekawe gdzie schowali prawdziwe smoki. Dodatkowe statki w odwodzie, strażnicy na plaży, [[Katapulta|katapulty]] i wieże uzbrojone po zęby. Łucznicy na klifach co pół kilometra i mnóstwo patroli w terenie. Nie mamy szans. Koniec rozmowy. Kropka.
Viggo: Grzeczny braciszek.
 
   
  +
'''[[Mieczyk]]:''' Czkawka, Czkawka, Czkawka. Myśl pozytywnie.
Czkawka: Mają Straszliwce i parę skrzynek Ognioglist.
 
Ciekawe gdzie schowali prawdziwe smoki. Dodatkowe statki w odwodzie, strażnicy
 
na plaży, katapulty i wieże uzbrojone po zęby. Łucznicy na klifach co pół
 
kilometra i mnóstwo patroli w terenie. Nie mamy szans. Koniec rozmowy. Kropka.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Jak. No... yy... powiedz mi jak?
Mieczyk: Czkawka, Czkawka, Czkawka. Myśl pozytywnie.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Pytanko. Kubek, w połowie pełny czy pusty?
Czkawka: Jak. No… yy… powiedz mi jak?
 
   
  +
'''Czkawka:''' Zupełnie pusty.
Mieczyk: Pytanko. Kubek, w połowie pełny czy pusty?
 
   
  +
'''[[Szpadka]]:''' Nie ma co. Odpuść.
Czkawka: Zupełnie pusty.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Swoją drogą taka aukcja to idealna szansa, żeby podkraść mu trochę smoków.
Szpadka: Nie ma co. Odpuść.
 
   
  +
'''[[Astrid]]:''' Ale jak to?
Czkawka: Swoją drogą taka aukcja to idealna szansa, żeby
 
podkraść mu trochę smoków.
 
   
  +
'''[[Śledzik]]:''' Hehehehe. Nie pytaj i tak się przecież zaraz dowiesz. Bo masz jakiś plan, prawda?
Astrid: Ale jak to?
 
   
  +
'''[[Sączysmark]]:''' No niech zgadnę. Podlecimy beztrosko i powiemy "dzieńdoberek"? Hahaha.
Śledzik: Hehehehe. Nie pytaj i tak się przecież zaraz dowiesz.
 
Bo masz jakiś plan, prawda?
 
   
  +
'''Czkawka:''' Czekajcie, ktoś musiałby odwrócić uwagę Viggo. Wtedy byśmy się zakradli i uwolnili smoki. Ktoś kogo by nie podejrzewał, kogo nie zna i kogo nie kojarzy.
Sączysmark: No niech zgadnę. Podlecimy beztrosko i powiemy
 
„dzieńdoberek”! Hahaha.
 
   
  +
'''Astrid:''' Ych. Nie, ty chyba żartujesz.
Czkawka: Czekajcie, ktoś musiałby odwrócić uwagę Viggo. Wtedy
 
byśmy się zakradli i uwolnili smoki. Ktoś kogo by nie podejrzewał, kogo nie
 
zna i kogo nie kojarzy.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Yyy, ale zobacz, patrz. Ryker i Viggo w życiu go z bliska nie widzieli. Bo nas to już znają na wylot.
Astrid: Ych. Nie, ty chyba żartujesz.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Do tego jest na tyle durny, że nawet mogłoby się udać.
Czkawka: Yyy, ale zobacz, Ryker i Viggo w życiu go z bliska nie widzieli. Bo nas to już znają na wylot.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Ale się biedakowi trafiło, co nie? Nie zazdroszczę, oj nie zazdroszczę. Haha. Że co?
Śledzik: Do tego jest na tyle durny, że nawet mogłoby się udać.
 
   
  +
'''Johann:''' Nie chciałbym psuć przemiłej atmosfery, mistrzu Czkawko, ale jeśli nie trzymasz w zakamarkach tuniki złotych sztabek, nie dostaniesz się na żadną aukcję, a o smokach możesz zapomnieć.
Sączysmark: Ale się biedakowi trafiło, co nie? Nie
 
zazdroszczę, oj nie zazdroszczę. Haha. Że co?
 
   
  +
'''[[Stoick]]:''' Hahaha. Tak. Pewnie. Tak. Zabierz złoto z [[Wyspa Berk|Berk]]. Proszę bardzo. Hahahaha.
Johann: Nie chciałbym psuć przemiłej atmosfery, mistrzu
 
Czkawko, ale jeśli nie trzymasz w zakamarkach tuniki złotych sztabek, nie
 
dostaniesz się na żadną aukcję, a o smokach możesz zapomnieć.
 
   
  +
'''[[Pyskacz]]:''' Masz. Dam i od siebie. Hahaha. Ech. To nie było śmieszne.
Stoick: Hahaha. Tak. Pewnie. Tak. Zabierz złoto z Berk.
 
Proszę bardzo. Hahahaha.
 
   
  +
'''Stoick:''' Gdybyś nie był moim synem, wrzuciłbym cię do lochu. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, o co prosisz.
Pyskacz: Masz. Dam i od siebie. Hahaha. Ech. To nie było
 
śmieszne.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Viggo Czarciousty to okrutny, szczwany i mściwy lis. Jeśli nie powstrzymamy tej aukcji, zarobi tony złota i kupi sobie takiej ilości statków, że zaraz odbuduje imperium. I wtedy dopiero się zacznie. Bo w którymś momencie zainteresuje się Berk i naszymi smokami.
Stoick: Gdybyś nie był moim synem, wrzuciłbym cię do lochu.
 
Chyba nie zdajesz sobie sprawy, o co prosisz.
 
   
  +
'''Stoick:''' Synu?
Czkawka: Viggo Czarciousty to okrutny, szczwany i mściwy
 
lis. Jeśli nie powstrzymamy tej aukcji, zarobi tony złota i kupi sobie takiej
 
ilości statków, że zaraz odbuduje imperium. I wtedy dopiero się zacznie. Bo w
 
którymś momencie zainteresuje się Berk i naszymi smokami.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Co "synu"?
Stoick: Synu?
 
   
  +
'''Stoick:''' A to synu, że jak cię znam, a znam cię nie od dziś, masz już jakiś plan. Wysłannik specjalny, mówisz?
Czkawka: Co „synu”?
 
   
  +
'''Czkawka:''' Zgadza się.
Stoick: A to „synu”, że jak cię znam, a znam cię nie od dziś,
 
masz już jakiś plan. Wysłannik specjalny, mówisz?
 
   
  +
'''Stoick:''' Zaszczyci aukcję podając się za kogoś innego.
Czkawka: Zgadza się.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Zgadza się.
Stoick: Zaszczyci aukcję podając się za kogoś innego.
 
   
  +
'''Stoick:''' Czyli typ bystry i elokwentny, sprytny, znający się na rzeczy i przede wszystkim nie... Nie! Nie Sączysmark!
Czkawka: Zgadza się.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Ja klaszczę, a kiedy klaszczę, sługusy mają służyć. Służcie!
Stoick: Czyli typ bystry i elokwentny, sprytny, znający się
 
na rzeczy i przede wszystkim nie… Nie! Nie Sączysmark!
 
   
  +
'''Stoick:''' Ech...
Sączysmark: Ja klaszczę, a kiedy klaszczę, sługusy mają
 
służyć. Służcie!
 
   
  +
'''Czkawka:''' Oj, czekaj. Zanim odmówisz... a w sumie nie widzę właściwie powodu, żebyś nie miał mi odmówić. Zaufaj, że jest metoda w tym...
Stoick: Ech…
 
   
  +
'''Stoick:''' Szaleństwie?
Czkawka: Oj, czekaj. Zanim odmówisz… a w sumie nie widzę
 
właściwie powodu, żebyś nie miał mi odmówić. Zaufaj, że jest metoda w tym…
 
   
  +
'''Czkawka:''' Tak. Zaufaj mi, tato. Wiem co robię. Plan jest genialny.
Stoick: Szaleństwie?
 
   
  +
'''Stoick:''' Plan może i tak. Ale on... śmiem wątpić i to szczerze. Oj, już ty na mnie nie patrz. Ech. Zgoda. Ale pod jednym warunkiem.
Czkawka: Tak. Zaufaj mi, tato. Wiem co robię. Plan jest
 
genialny.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Uwaga, uwaga! Przybył wielki pan, ee... sam Ulgerthorp.
Stoick: Plan może i tak. Ale on… śmiem wątpić i to szczerze.
 
Oj, już ty na mnie nie patrz. Ech. Zgoda. Ale pod jednym warunkiem.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Nie stój jak pajac i nie gadaj z hałastrą. Zaniósłbyś złotko. Kup sobie nową siekierkę. Proszę, dla ciebie, na nowe wdzianko.
Pyskacz: Uwaga, uwaga! Przybył wielki pan, ee... sam Ulgerthorp.
 
   
  +
'''Łowca:''' O, nowe smoki przybyły.
Sączysmark: Nie stój jak pajac i nie gadaj z hałastrą. Zaniósłbyś
 
złotko. Kup sobie nową siekierkę. Proszę, dla ciebie, na nowe wdzianko.
 
   
  +
'''Viggo:''' Panie...?
Łowca: O, nowe smoki przybyły.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Ulgerthorp. Naucz się mnie. Zapamiętaj mnie. Nie zapominaj mnie.
Viggo: Panie…?
 
   
  +
'''Viggo:''' Skąd?
Sączysmark: Ulgerthorp. Naucz się mnie. Zapamiętaj mnie. Nie
 
zapominaj mnie.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' A czy to istotne?
Viggo: Skąd?
 
   
  +
'''Viggo:''' Chwileczkę, chwileczkę. Czy mi się zdaje, że skądś pana znam? Tak czy nie?
Sączysmark: A czy to istotne?
 
   
  +
'''Ryker:''' Brat chyba zadał ci pytanie. Znacie się skądś czy nie?
Viggo: Chwileczkę, chwileczkę. Czy mi się zdaje, że skądś
 
pana znam? Tak czy nie?
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Czy... Hahaha... Czy mnie zna czy nie zna? Pyta czy mnie zna czy nie zna? Hej, ty tam, czy mnie zna czy nie zna?
Ryker: Brat chyba zadał ci pytanie. Znacie się skądś czy
 
nie?
 
   
Sączysmark: Czy… Hahaha… Czy mnie zna czy nie zna? Pyta czy
+
'''Pyskacz:''' Nie jego sprawunek, czy pana skądś zna, czy pana skądś nie zna. Taka prawda.
mnie zna czy nie zna? Hej, ty tam, czy mnie zna czy nie zna?
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Sprawunek! Hahahaha. Nie mówi się w moim imieniu, rozumiemy się? CZY SIĘ ROZUMIEMY?!
Pyskacz: Nie jego sprawunek, czy pana skądś zna, czy pana
 
skądś nie zna. Taka prawda.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Tak panie Ulgerthorp. Poniosło mnie. To się już więcej nie powtórzy.
Sączysmark: Sprawunek! Hahahaha. Nie mówi się w moim
 
imieniu, rozumiemy się? CZY SIĘ ROZUMIEMY?!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Trudno dziś o dobrą służbę. Ech, jakże trudno. No już, chłopku, nie ociągaj się. Sypnij groszem.
Pyskacz: Tak panie Ulgerthorp. Poniosło mnie. To się już
 
więcej nie powtórzy.
 
   
  +
'''Viggo:''' Bezczelny, acz majętny. Powstrzymaj morderczy instynkt.
Sączysmark: Trudno dziś o dobrą służbę. Ech, jakże trudno.
 
No już, chłopku, nie ociągaj się. Sypnij groszem.
 
   
  +
'''Ryker:''' Wracaj skąd przyszedłeś, nie masz tu czego szukać.
Viggo: Bezczelny, ale majętny. Powstrzymaj morderczy
 
instynkt.
 
   
  +
'''Johann:''' Kto twierdzi?
Ryker: Wracaj skąd przyszedłeś, nie masz tu czego szukać.
 
   
  +
'''Ryker:''' Za biedny jesteś, żeby wściubiać tu swój włochaty nos.
Johann: Kto twierdzi?
 
   
  +
'''Johann:''' Prawdę pan rzekł, szczerą prawdę, panie Ryker. Mam dla pańskiego brata mały prezent.
Ryker: Za biedny jesteś, żeby wściubiać tu swój włochaty nos.
 
   
  +
'''Ryker:''' Jaki znowu mały prezent? Zawołać Viggo, musi to zobaczyć.
Johann: Prawdę pan rzekł, szczerą prawdę, panie Ryker. Mam
 
dla pańskiego brata mały prezent.
 
   
  +
'''Johann:''' Chyba mnie pan źle zrozumiał, miły panie. Wiozę jedynie pewien dar, podaruję dar i znikam gdzie pieprz rośnie, o ile brat nie zechce mnie zatrzymać...
Ryker: Jaki znowu mały prezent? Zawołać Viggo, musi to
 
zobaczyć.
 
   
  +
'''Ryker:''' Zechce co zechce, już jego sprawa. Gdzie Viggo?
Johann: Chyba mnie pan źle zrozumiał, miły panie. Wniosę
 
jedynie pewien dar, podaruję dar i znikam gdzie pieprz rośnie, o ile brat nie
 
zechce mnie zatrzymać...
 
   
  +
'''Viggo:''' Skąd w tobie tyle żółci?
Ryker: Zechce co zechce, już jego sprawa. Gdzie Viggo?
 
   
  +
'''Johann:''' Pan Czarciousty, jaka miła niespodzianka. Tłumaczyłem właśnie pańskiemu bratu, że przywożę na aukcję pewien dar jako wyraz mego szacunku i za gwarancję nietykalności na handlowych szlakach również. Lub nie.
Viggo: Skąd w tobie tyle żółci?
 
   
  +
'''Łowca:''' Z drogi, biedaku.
Johann: Pan Czarciousty, jaka miła niespodzianka.
 
Tłumaczyłem właśnie pańskiemu bratu, że przywożę na aukcję pewien dar jako wyraz
 
mego szacunku i za gwarancję nietykalności na handlowych szlakach również.
 
Lub nie.
 
   
  +
'''Viggo:''' Drogi Johannie, może niewłaściwie cię oceniłem. To z twojej strony wyjątkowy i bardzo hojny gest.
Łowca: Z drogi, biedaku.
 
   
  +
'''Johann:''' Te stare, rozklekotane łodzie. Pańskie to dzieła sztuki. Materiały dobre, konstrukcje nowoczesne, a ta moja – szkoda gadać. Gdyby zechciał pan może kiedyś się jakiejś pozbyć...
Viggo: Drogi Johannie, może niewłaściwie cię oceniłem. To z
 
twojej strony wyjątkowy i bardzo hojny gest.
 
   
  +
'''Viggo:''' Ćś-ćś-ćś-ćś.
Johann: Te stare, rozklekotane łodzie. Pańskie to dzieła
 
sztuki. Materiały dobre, konstrukcje nowoczesne, a ta moja - szkoda gadać. Gdyby
 
zechciał pan może kiedyś się jakiejś pozbyć…
 
   
  +
'''Johann:''' Interesy nie kręcą się ostatnio zbyt prężnie, że tak powiem. Moje luki są puste jak pień porzucony przez towarzyszy na pastwę bobra. Hahaha. Niech mnie bogi...
Viggo: Ci, ci, ci, ci.
 
   
  +
'''Viggo:''' Dziękujemy za dar. Wyładować smoki Johanna i umieścić z resztą towarzystwa.
Johann: Interesy nie kręcą się ostatnio zbyt prężnie, że tak
 
powiem. Moje luki są puste jak pień porzucony przez towarzyszy na pastwę bobra.
 
Hahaha. Niech mnie bogi…
 
   
  +
'''Łowca:''' Tak jest. Do roboty panowie!
Viggo: Dziękujemy za dar. Wyładować smoki Johanna i umieścić
 
z resztą towarzystwa.
 
   
  +
'''Johann:''' Och. Me biedne serce nie zniesie więcej takich napięć i ekscytacji.
Łowca: Tak jest. Do roboty panowie!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Gdzie ten nabity arogant? Cóż to za zwyczaj, żeby ignorować najbardziej dzianych klientów.
Johann: Och. Me biedne serce nie zniesie więcej takich
 
napięć i ekscytacji.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś ani trochę dziany?
Sączysmark: Gdzie ten nabity arogant? Cóż to za zwyczaj,
 
żeby ignorować najbardziej dzianych klientów.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Wczułem się w rolę, przyjacielu, więc nie zdaję sobie z tego sprawy.
Pyskacz: Zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś ani trochę
 
dziany?
 
   
  +
'''Łowca:''' Szybciej tam! Pora na obchód! Szybciej tam! Dalej, dalej!
Sączysmark: Wczułem się w rolę, przyjacielu, więc - nie zdaję
 
sobie z tego sprawy.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' No co za olbrzym.
Łowca: Szybciej tam! Pora na obchód! Szybciej tam! Dalej,
 
dalej!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' W życiu brzydszego nie widziałem.
Pyskacz: No co za olbrzym.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' A mnie się ten brzydal podoba.
Sączysmark: W życiu brzydszego nie widziałem.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Bo jakżeby inaczej.
Pyskacz: A mnie się ten brzydal podoba.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Cześć, piękny.
Sączysmark: Bo jakżeby inaczej.
 
   
  +
'''Ryker:''' Ruszże się, [[Maruda|Marudo]]. Grubasie jeden.
Pyskacz: Cześć, piękny.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' A takie brzydkie i grube też sprzedajecie?
Ryker: Ruszże się, Marudo. Grubasie jeden.
 
   
  +
'''Ryker:''' Hahahaha. Kto by to kupił? Gdzie tam. Żywi się resztkami żelaza. To jedyny smok, który by przegryzł smokoodporną klatkę. Szczerze, to najchętniej bym go sobie sprawił i zjadł. Pulpet genialnie smakowałby z odrobiną czosnku i masła. Prawda? Ale Viggo ma do niego słabość. Może kiedyś się na coś przyda.
Pyskacz: A takie brzydkie i grube też sprzedajecie?
 
   
  +
'''Sączysmark:''' A jeśli miłe panie skończyły już wreszcie szczebiotać, przeszedłbym do konkretów. Czyż nie po to tu przybyliśmy?
Ryker: Hahahaha. Kto by to kupił? Gdzie tam. Żywi się
 
resztkami żelaza. To jedyny smok, który by przegryzł smokoodporną klatkę.
 
Szczerze, to najchętniej bym go sobie sprawił i zjadł. Pulpet genialnie
 
smakowałby z odrobiną czosnku i masła. Prawda? Ale Viggo ma do niego słabość.
 
Może kiedyś się na coś przyda.
 
   
  +
'''Ryker:''' A co, czekasz na pozwolenie?
Sączysmark: A jeśli miłe panie skończyły już wreszcie
 
szczebiotać, przeszedłbym do konkretów. Czyż nie po to tu przybyliśmy?
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Raczej odrobinę uwagi, bo chciałbym móc przeliczyć majątek z dala od wszędobylskich oczu twoich zbirów. Złośliwość zamierzona. Tu będzie akurat. Wchodzimy, sługusie.
Ryker: A co, czekasz na pozwolenie?
 
   
  +
'''Ryker:''' Wolnego, nikt nie wchodzi do namiotu Viggo.
Sączysmark: Raczej odrobinę uwagi, bo chciałbym móc
 
przeliczyć majątek z dala od wszędobylskich oczu twoich zbirów. Złośliwość
 
zamierzona. Tu będzie akurat. Wchodźmy, sługusie.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Ahahaha. Przezabawne. A więc po pierwsze, pan Ulgerthorp wchodzi tam, gdzie tylko ma ochotę. Po drugie, muszę przeliczyć złoto, rozumiesz? Samo się przecież nie przeliczy. Także tak, osiłku: albo zbudujesz mi chatę w ciągu pięciu minut, albo będę liczył gdzie chcę! Mogę oczywiście wrócić do domu, ale sam się tłumacz bratu.
Ryker: Wolnego, nikt nie wchodzi do namiotu Viggo.
 
   
  +
'''Ryker:''' Dobra, dobra, właźcie z tym złotem. Byle szybko, jasne?
Sączysmark: Ahahaha. Przezabawne. A więc po pierwsze, pan
 
Ulgerthorp wchodzi tam, gdzie tylko ma ochotę. Po drugie, muszę przeliczyć
 
złoto, rozumiesz? Samo się przecież nie przeliczy. Także tak, osiłku: albo
 
zbudujesz mi chatę w ciągu pięciu minut, albo będę liczył gdzie chcę! Mogę oczywiście wrócić
 
do domu, ale sam się tłumacz bratu.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' No co za barbarzyńca?! Jak śmie wątpić w moje intencje?!
Ryker: Dobra, dobra, właźcie z tym złotem. Byle szybko,
 
jasne?
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Możesz odpuścić. Jesteśmy sami.
Sączysmark: No co za barbarzyńca?! Jak śmie wątpić w moje
 
intencje?!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Pan Ulgertorp nigdy, przenigdy nie odpuszcza, i nigdy też nie wychodzi z roli. Ulgerthorp to ja. Jam jest pan Ulgerthorp.
Pyskacz: Możesz odpuścić. Jesteśmy sami.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Dobrze. Przekaż panu Ulgerthorp, że jeśli nie pomoże Pyskaczowi znaleźć spisu, to ten hak pójdzie mu w smak.
Sączysmark: Pan Ulgertorp nigdy, przenigdy nie odpuszcza, i
 
nigdy też nie wychodzi z roli. Ulgerthorp to ja. Jam jest pan Ulgerthorp.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Oj dobra, no już. Tak w sumie to mógłbyś się bardziej wczuć, wiesz? To działa w dwie strony. Nie po to się wypruwam i daję z siebie wszystko, żebyś psuł mi cały efekt. Uu, a to co? Pewnie coś ważnego.
Pyskacz: Dobrze. Przekaż panu Ulgerthorp, że jeśli nie
 
pomoże Pyskaczowi znaleźć spisu, to ten hak pójdzie mu w smak.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Przypominam, że interesuje nas wyłącznie spis. Ach, spis, dzieciaku niemyty. Spis smoków, które ma i gdzie trzyma.
Sączysmark: Oj dobra, no już. Tak w sumie to mógłbyś się
 
bardziej wczuć, wiesz? To działa w dwie strony. Nie po to się wypruwam i daję z
 
siebie wszystko, żebyś psuł mi cały efekt. Uu, a to co? Pewnie coś ważnego.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Przecież ja wiem co to jest spis. Nie bądź śmieszny. Hahahaha.
Pyskacz: Przypominam, że interesuje nas wyłącznie spis. Ach,
 
spis, dzieciaku niemyty. Spis smoków, które ma i gdzie trzyma.
 
   
  +
'''Ryker:''' Koniec, czas minął. Panowie, zapraszam, rozpoczynamy aukcję.
Sączysmark: Przecież ja wiem co to jest spis. Nie bądź
 
śmieszny. Hahahaha.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Pamiętajcie, jak znajdziemy nasze smoki, czekamy na znak od Czkawki.
Ryker: Koniec, czas minął. Panowie, zapraszam, rozpoczynamy
 
aukcję.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Ta, a potem wypuszczamy resztę nieboraków. Wiemy. Za kogo on nas ma? [[Wym i Jot|Jot]].
Śledzik: Pamiętajcie, jak znajdziemy nasze smoki, czekamy
 
na znak od Czkawki.
 
   
  +
'''Szpadka:''' [[Wym i Jot|Wym]].
Mieczyk: Ta, a potem wypuszczamy resztę nieboraków. Wiemy.
 
Za kogo on nas ma? Jot.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Ćśś. [[Sztukamięs]]?
Szpadka: Wym.
 
   
  +
'''Łowca:''' Ty, słyszałeś coś? Mam omamy czy co?
Śledzik: Cśś. Sztukamięs?
 
   
  +
'''Śledzik:''' O nie, złapią nas i wrzucą do dziury [[Szeptozgon]]ów.
Łowca: Słyszałeś coś? Mam omamy czy co?
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Spokój. Strach jest tylko w twojej głowie.
Śledzik: O nie, złapią nas i wrzucą do dziury Szeptozgonów.
 
   
  +
'''Szpadka:''' Jeśli wierzysz, że nas złapią, to nas złapią.
Mieczyk: Spokój. Strach jest tylko w twojej głowie.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Aaa!
Szpadka: Jeśli wierzysz, że nas złapią, to nas złapią.
 
   
  +
'''Astrid:''' Szukać dalej.
Śledzik: Aaa!
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Nic dodać, nic ująć.
Astrid: Szukać dalej.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Aa! Nie Sztukamięs! Och. Dobra. Muszę wierzyć, że Astrid i Heathera nas uratują. Ojejej, a jeśli nie uratują?
Mieczyk: Nic dodać, nic ująć.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Schowaj się.
Śledzik: Aa! Nie Sztukamięs! Och. Dobra. Muszę wierzyć, że
 
Astrid i Heathera nas uratują. Ojejej, a jeśli nie uratują?
 
   
  +
'''Łowca:''' Gdzie się podziali?
Mieczyk: Schowaj się.
 
   
Łowca 1: Gdzie się podziali?
+
'''Łowca 2:''' Nikogo tu nie ma.
   
Łowca 2: Nikogo tu nie ma.
+
'''Łowca:''' Coś słyszałem.
   
Łowca 1: Coś słyszałem.
+
'''Łowca 2:''' Sprawdź, zaczekam tutaj.
   
  +
'''Łowca:''' Coś mi tu nie gra. Cicho, jak są, to się znajdą.
Łowca 2: Sprawdź, zaczekam tutaj.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Pan stąd, czy nie stąd? Urządzam małą fiestę na swojej wyspie po aukcji. Zapraszam serdecznie.
Łowca 1: Coś mi tu nie gra. Cicho, jak są, to się znajdą.
 
   
  +
'''Ryker:''' Jest i gość specjalny.
Sączysmark: Pan stąd, czy nie stąd? Urządzam małą fiestę na
 
swojej wyspie po aukcji. Zapraszam serdecznie.
 
   
  +
'''Viggo:''' Przyjaciele, kupcy, goście specjalni. Mamy dziś dla was najbardziej wyjątkowe i szlachetne smoki z całego Archipelagu. Patrzcie i podziwiajcie.
Ryker: Jest i gość specjalny.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Patrzcie jaka magia. Złoto z nieba.
Viggo: Przyjaciele, kupcy, goście specjalni. Mamy dziś dla
 
was najbardziej wyjątkowe i szlachetne smoki z całego Archipelagu. Patrzcie i
 
podziwiajcie.
 
   
  +
'''Viggo:''' Czułem, że skądś go znam. To jeden z Jeźdźców. Łapać ich! Łapać wszystkich!
Sączysmark: Patrzcie jaka magia. Złoto z nieba.
 
   
  +
'''Śledzik:''' [[Wichura]]. [[Hakokieł]]. Wym i Jot. O, Sztukamięs! Ale się za tobą stęskniłem. O nie, nie złapią mnie. Wierzę, że mnie nie... i złapali.
Viggo: Czułem, że skądś go znam. To jeden z Jeźdźców. Łapać
 
ich! Łapać wszystkich!
 
   
  +
'''Łowca:''' Haha, skończyła się zabawa.
Śledzik: Wichura. Hakokieł. Wym i Jot. O, Sztukamięs! Ale się
 
za tobą stęskniłem. O nie, nie złapią mnie. Wierzę, że mnie nie… i złapali.
 
   
  +
'''Czkawka:''' [[Szczerbatek|Szczerbek]], broń honoru.
Łowca: Haha, skończyła się zabawa.
 
   
  +
'''[[Heathera]]:''' Nie udało się.
Czkawka: Szczerbek, broń honoru.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Trudno, bywa i tak.
Heathera: Nie udało się.
 
   
  +
'''Viggo:''' Jak mniemam, pożyczyliście złoto z Berk. Oj, w nieciekawej sytuacji znalazła się rodzinna wyspa. Aż żal duszę ściska. Nie martwcie się, wszystko pójdzie na szczytny cel. Wasze smoki również.
Czkawka: Trudno, bywa i tak.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Mordko!
Viggo: Jak mniemam, pożyczyliście złoto Berk. Oj, w
 
nieciekawej sytuacji znalazła się rodzinna wyspa. Aż żal duszę ściska. Nie
 
martwcie się, wszystko pójdzie w szczytny cel. Wasze smoki również.
 
   
  +
'''Viggo:''' Co do jednego. Ten osiągnie niebotyczną cenę. Wręcz aż żal sprzedawać. Jakoś to przeboleję. Bądźcie grzeczni, to dam wam popatrzeć.
Czkawka: Mordko!
 
   
  +
'''Śledzik:''' Zrób coś, musimy się wydostać. Nie mogą sprzedać naszych smoków.
Viggo: Co do jednego. Ten osiągnie niebotyczną cenę. Wręcz
 
aż żal sprzedawać. Jakoś to przeboleję. Bądźcie grzeczni, to dam wam popatrzeć.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Wszystko będzie dobrze.
Śledzik: Zrób coś, musimy się wydostać. Nie mogą sprzedać
 
naszych smoków.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Nieprawda.
Czkawka: Wszystko będzie dobrze.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' No co za niedowiarek.
Śledzik: Nieprawda.
 
   
  +
'''Śledzik:''' Ohoho, hej, masz coś do mnie?
Mieczyk: No co za niedowiarek.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Halo, straże, straże! Chyba nie wiecie kim jestem!
Śledzik: Ohoho, hej, masz coś do mnie?
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Ty, Ulgerthorp, właśnie że wiedzą, kim jesteś, dlatego też jesteś, gdzie jesteś.
Sączysmark: Halo, straże, straże! Chyba nie wiecie kim
 
jestem!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Dzięki, zrzędo.
Pyskacz: Ty, Ulgerthorp, właśnie że wiedzą, kim jesteś,
 
dlatego też jesteś, gdzie jesteś.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Pyskacz, słuchaj... Z czego może być ta ściana?
Sączysmark: Dzięki, zrzędo.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Hę.
Czkawka: Pyskacz, słuchaj… Z czego może być ta ściana?
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Stawiałbym na rudę żelaza. Nie do przebicia.
Pyskacz: Hę…
 
   
  +
'''Szpadka:''' Spróbuj jeszcze raz.
Mieczyk: Stawiałbym na rudę żelaza. Nie do przebicia.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Myślisz?
Szpadka: Spróbuj jeszcze raz.
 
   
  +
'''Szpadka:''' Pewnie.
Mieczyk: Myślisz?
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Ruda jak bum cyk-cyk.
Szpadka: Pewnie.
 
   
  +
'''Viggo:''' Sprzedany! Wikingowi bez zębów. Tak jest, panowie. Wzrok was absolutnie nie myli. [[Nocna Furia]]. Jedyna w swoim rodzaju i jedyna na całym świecie. Najcenniejsza zdobycz chyba w każdej kolekcji. Otwieramy licytację od... Przyprowadź chłopaka, niech dobrze zapamięta tę chwilę.
Mieczyk: Ruda jak bum cyk-cyk.
 
   
  +
'''Łowca 2:''' Hę? Co?
Viggo: Sprzedany! Wikingowi bez zębów. Tak jest, panowie.
 
Wzrok was absolutnie nie myli. Nocna Furia. Jedyna w swoim rodzaju i jedyna na
 
całym świecie. Najcenniejsza zdobycz chyba w każdej kolekcji. Otwieramy
 
licytację od… Przyprowadź chłopaka, niech dobrze zapamięta tę chwilę.
 
   
  +
'''Łowca:''' Uważaj bracie, bo cię ukamienują. Dawaj, człowieku, rzucaj z całej siły.
Łowca 2: Hę? Co?
 
   
Łowca 1: Uważaj bracie, bo cię ukamienują. Dawaj,
+
'''Łowca 2:''' Umrzemy ze strachu, hehe. Ło. Maruda. Jaki straszny smok.
człowieku, rzucaj z całej siły.
 
   
  +
'''Łowca:''' Ach, trzymajcie mnie. Wielki leniuch, ależ się boimy.
Łowca 2: Umrzemy ze strachu, hehe. Ło. Maruda. Jaki straszny
 
smok.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Pomóż, mały. Proszę. Pomóż wujkowi.
Łowca 1: Ach, trzymajcie mnie. Wielki leniuch, ależ się boimy.
 
   
  +
'''Łowca 2:''' Spokojnie, smoku.
Pyskacz: Pomóż, mały. Proszę. Pomóż wujkowi.
 
   
Łowca 2: Spokojnie, smoku.
+
'''Łowca:''' Dobry smoczek...
   
  +
'''Pyskacz:''' Koniec zabawy. Bierz ich!
Łowca 1: Dobry smoczek...
 
   
  +
'''Śledzik:''' To smokoodporne kraty, w życiu ich... Oho. Niesłychane.
Pyskacz: Koniec zabawy. Bierz ich!
 
   
  +
'''Szpadka:''' Przestańcie w końcu jojczyć.
Śledzik: To smokoodporne kraty, w życiu ich… Oho.
 
Niesłychane.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' Wart Śledź Sztusi.
Szpadka: Przestańcie w końcu jojczyć.
 
   
  +
'''Viggo:''' Sprzedany! Czkawka...
Mieczyk: Wart Śledź Sztusi.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Nie ma czasu! Ratować smoki! Przeszukać wszystkie odpływające statki!
Viggo: Sprzedany! Czkawka...
 
   
  +
'''Śledzik:''' Znajdziemy je, Czkawka.
Czkawka: Nie ma czasu! Ratować smoki! Przeszukać wszystkie
 
odpływające statki!
 
   
  +
'''Mieczyk:''' No, co za podejście. Jaka zmiana.
Śledzik: Znajdziemy je, Czkawka.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Szczerbatek. Ryker, to koniec.
Mieczyk: No, co za podejście. Jaka zmiana.
 
   
  +
'''Ryker:''' Powiedział jednonogi dzieciak bez wsparcia.
Czkawka: Szczerbatek. Ryker, to koniec.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Może byś walczył z kimś swoich gabarytów. Ze mną na przykład. Taki jesteś szybki? Hehehehe. Nawet nie próbuj! Nie byłby to najgorszy moment, żeby dorwać Viggo i odzyskać złoto! Rób jak chcesz.
Ryker: Powiedział jednonogi dzieciak bez wsparcia.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Jasne. Już lecę. Żyjesz?
Pyskacz: Może byś walczył z kimś swoich gabarytów. Ze mną na
 
przykład. Taki jesteś szybki? Hehehehe. Nawet nie próbuj! Nie byłby to
 
najgorszy moment, żeby dorwać Viggo i odzyskać złoto! Rób jak chcesz.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Żyję! I cieszę się życiem!
Czkawka: Jasne. Już lecę. Żyjesz?
 
   
  +
'''Czkawka:''' Dobra, mamy go. O nie! Szczerbatek! Nur! Ach!
Pyskacz: Żyję! I cieszę się życiem!
 
   
  +
'''Astrid:''' A gdzie Pyskacz?
Czkawka: Dobra, mamy go. O nie! Szczerbatek! Nur! Ach!
 
   
  +
'''Czkawka:''' Walczył z Rykerem. Zginął gdzieś.
Astrid: A gdzie Pyskacz?
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Jest! Leci sługus.
Czkawka: Walczył z Rykerem. Zginął gdzieś.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Hahaha!
Sączysmark: Jest! Leci sługus.
 
   
  +
'''Czkawka:''' A Ryker?
Pyskacz: Hahaha!
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Czmychnął, kiedy wujek Pyskacz pokazał mu gdzie haki zimują. Cóż, zadał chłopak parę celnych ciosów...
Czkawka: A Ryker?
 
   
  +
'''Śledzik:''' Eee... Słuchajcie?
Pyskacz: Czmychnął, kiedy wujek Pyskacz pokazał mu gdzie
 
haki zimują. Cóż, zadał chłopak parę celnych ciosów…
 
   
  +
'''Czkawka:''' Drań podłożył kamienie.
Śledzik: Eee… Słuchajcie?
 
   
  +
'''Astrid:''' No to lecimy po złoto.
Czkawka: Drań podłożył kamienie.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Dawno odpłynął.
Astrid: No to lećmy po złoto.
 
   
  +
'''Mieczyk:''' I znowu skrzynka jest dla ciebie w połowie pusta.
Czkawka: Dawno odpłynął.
 
   
  +
'''Czkawka:''' W połowie pusta? Daruj sobie, bo jest zupełnie pusta. Majątek Berk przepadł.
Mieczyk: I znowu skrzynka jest dla ciebie w połowie pusta.
 
   
  +
'''Astrid:''' I tak było warto. Uratowaliśmy mnóstwo smoków.
Czkawka: W połowie pusta? Daruj sobie, bo jest zupełnie
 
pusta. Majątek Berk przepadł.
 
   
  +
'''Czkawka:''' Niby tak, ale ciekawe co na to ojciec.
Astrid: I tak było warto. Uratowaliśmy mnóstwo smoków.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Już ja z nim sobie porozmawiam. A złoto odzyskamy. No co? Czemu mają się marnować? Patrzcie. Maleństwo jest takie głodne. Ciągle głodne.
Czkawka: Niby tak, ale ciekawe co na to ojciec.
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Kto by pomyślał, sługus upolował sobie własnego smoka. Jakie to wzruszają... ce!
Pyskacz: Już ja sobie z nim porozmawiam. A złoto odzyskamy.
 
No co? Czemu mają się marnować? Patrzcie. Maleństwo jest takie głodne. Ciągle
 
głodne.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Wiem, że dzieci nie bijemy, ale co za ulga.
Sączysmark: Kto by pomyślał, sługus upolował sobie własnego smoka. Jakie to wzruszają... ce!
 
   
  +
'''Sączysmark:''' Nie wolno. Wszędzie, ale nie w twarz!
Pyskacz: Wiem, że dzieci nie bijemy, ale co za ulga.
 
   
  +
'''Pyskacz:''' Ci aktorzy...
Sączysmark: Nie wolno. Wszędzie, ale nie w twarz!
 
 
Pyskacz: Ci aktorzy...
 
   
 
{{Scenariusze}}
 
{{Scenariusze}}

Aktualna wersja na dzień 18:25, 30 wrz 2020

Scenariusz
Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka.
Powrót do artykułu
Concept toothless


Łowca: Aukcja u Czarcioustego? Co tym razem się kroi?

Łowca 2: Smoki.

Łowca: Wyobraź sobie ile to zysków z takiego smoka. A ze smoczej skóry?

Łowca 2: U Czarcioustego pokazują się najbogatsi.

Łowca: A skąd ty o tym wiesz, co? Hihihi.

Łowca 2: Wiem, kolego, bo mam mapę. Dostałem od handlarza złotem. "Mapa albo życie" – tak mu powiedziałem. Przeżył.

Łowca: Hihihihi.

Łowca 2: Zaraz wracam. Nie spuszczaj jej z oka.

Johann: A niech to.

Czkawka: I co? Zdobyłeś? Halo!

Johann: A co? A, tak. Oczywiście.

Viggo: Czujesz to, bracie?

Ryker: Smocze bobki.

Viggo: Złoto. Nie dość, że zarobimy krocie, to pewnie przejdę do historii jako największy Łowca Smoków na Archipelagu. Nie życzę sobie żadnych zgrzytów. Jak stoimy z ochroną?

Ryker: Katapulty gotowe. Wieże strażnicze stoją. Żadni Jeźdźcy nie wejdą nam w paradę.

Viggo: Zdolny chłopak. Wystarczy czasem uruchomić głowę. A nasz gość specjalny?

Ryker: Jesteś pewien, że dotrze?

Viggo: Naturalnie. Pamiętaj, jak tylko potwierdzi...

Ryker: Natychmiast dam ci znać.

Viggo: Grzeczny braciszek.

Czkawka: Mają Straszliwce i parę skrzynek Ognioglist. Ciekawe gdzie schowali prawdziwe smoki. Dodatkowe statki w odwodzie, strażnicy na plaży, katapulty i wieże uzbrojone po zęby. Łucznicy na klifach co pół kilometra i mnóstwo patroli w terenie. Nie mamy szans. Koniec rozmowy. Kropka.

Mieczyk: Czkawka, Czkawka, Czkawka. Myśl pozytywnie.

Czkawka: Jak. No... yy... powiedz mi jak?

Mieczyk: Pytanko. Kubek, w połowie pełny czy pusty?

Czkawka: Zupełnie pusty.

Szpadka: Nie ma co. Odpuść.

Czkawka: Swoją drogą taka aukcja to idealna szansa, żeby podkraść mu trochę smoków.

Astrid: Ale jak to?

Śledzik: Hehehehe. Nie pytaj i tak się przecież zaraz dowiesz. Bo masz jakiś plan, prawda?

Sączysmark: No niech zgadnę. Podlecimy beztrosko i powiemy "dzieńdoberek"? Hahaha.

Czkawka: Czekajcie, ktoś musiałby odwrócić uwagę Viggo. Wtedy byśmy się zakradli i uwolnili smoki. Ktoś kogo by nie podejrzewał, kogo nie zna i kogo nie kojarzy.

Astrid: Ych. Nie, ty chyba żartujesz.

Czkawka: Yyy, ale zobacz, patrz. Ryker i Viggo w życiu go z bliska nie widzieli. Bo nas to już znają na wylot.

Śledzik: Do tego jest na tyle durny, że nawet mogłoby się udać.

Sączysmark: Ale się biedakowi trafiło, co nie? Nie zazdroszczę, oj nie zazdroszczę. Haha. Że co?

Johann: Nie chciałbym psuć przemiłej atmosfery, mistrzu Czkawko, ale jeśli nie trzymasz w zakamarkach tuniki złotych sztabek, nie dostaniesz się na żadną aukcję, a o smokach możesz zapomnieć.

Stoick: Hahaha. Tak. Pewnie. Tak. Zabierz złoto z Berk. Proszę bardzo. Hahahaha.

Pyskacz: Masz. Dam i od siebie. Hahaha. Ech. To nie było śmieszne.

Stoick: Gdybyś nie był moim synem, wrzuciłbym cię do lochu. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, o co prosisz.

Czkawka: Viggo Czarciousty to okrutny, szczwany i mściwy lis. Jeśli nie powstrzymamy tej aukcji, zarobi tony złota i kupi sobie takiej ilości statków, że zaraz odbuduje imperium. I wtedy dopiero się zacznie. Bo w którymś momencie zainteresuje się Berk i naszymi smokami.

Stoick: Synu?

Czkawka: Co "synu"?

Stoick: A to synu, że jak cię znam, a znam cię nie od dziś, masz już jakiś plan. Wysłannik specjalny, mówisz?

Czkawka: Zgadza się.

Stoick: Zaszczyci aukcję podając się za kogoś innego.

Czkawka: Zgadza się.

Stoick: Czyli typ bystry i elokwentny, sprytny, znający się na rzeczy i przede wszystkim nie... Nie! Nie Sączysmark!

Sączysmark: Ja klaszczę, a kiedy klaszczę, sługusy mają służyć. Służcie!

Stoick: Ech...

Czkawka: Oj, czekaj. Zanim odmówisz... a w sumie nie widzę właściwie powodu, żebyś nie miał mi odmówić. Zaufaj, że jest metoda w tym...

Stoick: Szaleństwie?

Czkawka: Tak. Zaufaj mi, tato. Wiem co robię. Plan jest genialny.

Stoick: Plan może i tak. Ale on... śmiem wątpić i to szczerze. Oj, już ty na mnie nie patrz. Ech. Zgoda. Ale pod jednym warunkiem.

Pyskacz: Uwaga, uwaga! Przybył wielki pan, ee... sam Ulgerthorp.

Sączysmark: Nie stój jak pajac i nie gadaj z hałastrą. Zaniósłbyś złotko. Kup sobie nową siekierkę. Proszę, dla ciebie, na nowe wdzianko.

Łowca: O, nowe smoki przybyły.

Viggo: Panie...?

Sączysmark: Ulgerthorp. Naucz się mnie. Zapamiętaj mnie. Nie zapominaj mnie.

Viggo: Skąd?

Sączysmark: A czy to istotne?

Viggo: Chwileczkę, chwileczkę. Czy mi się zdaje, że skądś pana znam? Tak czy nie?

Ryker: Brat chyba zadał ci pytanie. Znacie się skądś czy nie?

Sączysmark: Czy... Hahaha... Czy mnie zna czy nie zna? Pyta czy mnie zna czy nie zna? Hej, ty tam, czy mnie zna czy nie zna?

Pyskacz: Nie jego sprawunek, czy pana skądś zna, czy pana skądś nie zna. Taka prawda.

Sączysmark: Sprawunek! Hahahaha. Nie mówi się w moim imieniu, rozumiemy się? CZY SIĘ ROZUMIEMY?!

Pyskacz: Tak panie Ulgerthorp. Poniosło mnie. To się już więcej nie powtórzy.

Sączysmark: Trudno dziś o dobrą służbę. Ech, jakże trudno. No już, chłopku, nie ociągaj się. Sypnij groszem.

Viggo: Bezczelny, acz majętny. Powstrzymaj morderczy instynkt.

Ryker: Wracaj skąd przyszedłeś, nie masz tu czego szukać.

Johann: Kto twierdzi?

Ryker: Za biedny jesteś, żeby wściubiać tu swój włochaty nos.

Johann: Prawdę pan rzekł, szczerą prawdę, panie Ryker. Mam dla pańskiego brata mały prezent.

Ryker: Jaki znowu mały prezent? Zawołać Viggo, musi to zobaczyć.

Johann: Chyba mnie pan źle zrozumiał, miły panie. Wiozę jedynie pewien dar, podaruję dar i znikam gdzie pieprz rośnie, o ile brat nie zechce mnie zatrzymać...

Ryker: Zechce co zechce, już jego sprawa. Gdzie Viggo?

Viggo: Skąd w tobie tyle żółci?

Johann: Pan Czarciousty, jaka miła niespodzianka. Tłumaczyłem właśnie pańskiemu bratu, że przywożę na aukcję pewien dar jako wyraz mego szacunku i za gwarancję nietykalności na handlowych szlakach również. Lub nie.

Łowca: Z drogi, biedaku.

Viggo: Drogi Johannie, może niewłaściwie cię oceniłem. To z twojej strony wyjątkowy i bardzo hojny gest.

Johann: Te stare, rozklekotane łodzie. Pańskie to dzieła sztuki. Materiały dobre, konstrukcje nowoczesne, a ta moja – szkoda gadać. Gdyby zechciał pan może kiedyś się jakiejś pozbyć...

Viggo: Ćś-ćś-ćś-ćś.

Johann: Interesy nie kręcą się ostatnio zbyt prężnie, że tak powiem. Moje luki są puste jak pień porzucony przez towarzyszy na pastwę bobra. Hahaha. Niech mnie bogi...

Viggo: Dziękujemy za dar. Wyładować smoki Johanna i umieścić z resztą towarzystwa.

Łowca: Tak jest. Do roboty panowie!

Johann: Och. Me biedne serce nie zniesie więcej takich napięć i ekscytacji.

Sączysmark: Gdzie ten nabity arogant? Cóż to za zwyczaj, żeby ignorować najbardziej dzianych klientów.

Pyskacz: Zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś ani trochę dziany?

Sączysmark: Wczułem się w rolę, przyjacielu, więc nie zdaję sobie z tego sprawy.

Łowca: Szybciej tam! Pora na obchód! Szybciej tam! Dalej, dalej!

Pyskacz: No co za olbrzym.

Sączysmark: W życiu brzydszego nie widziałem.

Pyskacz: A mnie się ten brzydal podoba.

Sączysmark: Bo jakżeby inaczej.

Pyskacz: Cześć, piękny.

Ryker: Ruszże się, Marudo. Grubasie jeden.

Pyskacz: A takie brzydkie i grube też sprzedajecie?

Ryker: Hahahaha. Kto by to kupił? Gdzie tam. Żywi się resztkami żelaza. To jedyny smok, który by przegryzł smokoodporną klatkę. Szczerze, to najchętniej bym go sobie sprawił i zjadł. Pulpet genialnie smakowałby z odrobiną czosnku i masła. Prawda? Ale Viggo ma do niego słabość. Może kiedyś się na coś przyda.

Sączysmark: A jeśli miłe panie skończyły już wreszcie szczebiotać, przeszedłbym do konkretów. Czyż nie po to tu przybyliśmy?

Ryker: A co, czekasz na pozwolenie?

Sączysmark: Raczej odrobinę uwagi, bo chciałbym móc przeliczyć majątek z dala od wszędobylskich oczu twoich zbirów. Złośliwość zamierzona. Tu będzie akurat. Wchodzimy, sługusie.

Ryker: Wolnego, nikt nie wchodzi do namiotu Viggo.

Sączysmark: Ahahaha. Przezabawne. A więc po pierwsze, pan Ulgerthorp wchodzi tam, gdzie tylko ma ochotę. Po drugie, muszę przeliczyć złoto, rozumiesz? Samo się przecież nie przeliczy. Także tak, osiłku: albo zbudujesz mi chatę w ciągu pięciu minut, albo będę liczył gdzie chcę! Mogę oczywiście wrócić do domu, ale sam się tłumacz bratu.

Ryker: Dobra, dobra, właźcie z tym złotem. Byle szybko, jasne?

Sączysmark: No co za barbarzyńca?! Jak śmie wątpić w moje intencje?!

Pyskacz: Możesz odpuścić. Jesteśmy sami.

Sączysmark: Pan Ulgertorp nigdy, przenigdy nie odpuszcza, i nigdy też nie wychodzi z roli. Ulgerthorp to ja. Jam jest pan Ulgerthorp.

Pyskacz: Dobrze. Przekaż panu Ulgerthorp, że jeśli nie pomoże Pyskaczowi znaleźć spisu, to ten hak pójdzie mu w smak.

Sączysmark: Oj dobra, no już. Tak w sumie to mógłbyś się bardziej wczuć, wiesz? To działa w dwie strony. Nie po to się wypruwam i daję z siebie wszystko, żebyś psuł mi cały efekt. Uu, a to co? Pewnie coś ważnego.

Pyskacz: Przypominam, że interesuje nas wyłącznie spis. Ach, spis, dzieciaku niemyty. Spis smoków, które ma i gdzie trzyma.

Sączysmark: Przecież ja wiem co to jest spis. Nie bądź śmieszny. Hahahaha.

Ryker: Koniec, czas minął. Panowie, zapraszam, rozpoczynamy aukcję.

Śledzik: Pamiętajcie, jak znajdziemy nasze smoki, czekamy na znak od Czkawki.

Mieczyk: Ta, a potem wypuszczamy resztę nieboraków. Wiemy. Za kogo on nas ma? Jot.

Szpadka: Wym.

Śledzik: Ćśś. Sztukamięs?

Łowca: Ty, słyszałeś coś? Mam omamy czy co?

Śledzik: O nie, złapią nas i wrzucą do dziury Szeptozgonów.

Mieczyk: Spokój. Strach jest tylko w twojej głowie.

Szpadka: Jeśli wierzysz, że nas złapią, to nas złapią.

Śledzik: Aaa!

Astrid: Szukać dalej.

Mieczyk: Nic dodać, nic ująć.

Śledzik: Aa! Nie Sztukamięs! Och. Dobra. Muszę wierzyć, że Astrid i Heathera nas uratują. Ojejej, a jeśli nie uratują?

Mieczyk: Schowaj się.

Łowca: Gdzie się podziali?

Łowca 2: Nikogo tu nie ma.

Łowca: Coś słyszałem.

Łowca 2: Sprawdź, zaczekam tutaj.

Łowca: Coś mi tu nie gra. Cicho, jak są, to się znajdą.

Sączysmark: Pan stąd, czy nie stąd? Urządzam małą fiestę na swojej wyspie po aukcji. Zapraszam serdecznie.

Ryker: Jest i gość specjalny.

Viggo: Przyjaciele, kupcy, goście specjalni. Mamy dziś dla was najbardziej wyjątkowe i szlachetne smoki z całego Archipelagu. Patrzcie i podziwiajcie.

Sączysmark: Patrzcie jaka magia. Złoto z nieba.

Viggo: Czułem, że skądś go znam. To jeden z Jeźdźców. Łapać ich! Łapać wszystkich!

Śledzik: Wichura. Hakokieł. Wym i Jot. O, Sztukamięs! Ale się za tobą stęskniłem. O nie, nie złapią mnie. Wierzę, że mnie nie... i złapali.

Łowca: Haha, skończyła się zabawa.

Czkawka: Szczerbek, broń honoru.

Heathera: Nie udało się.

Czkawka: Trudno, bywa i tak.

Viggo: Jak mniemam, pożyczyliście złoto z Berk. Oj, w nieciekawej sytuacji znalazła się rodzinna wyspa. Aż żal duszę ściska. Nie martwcie się, wszystko pójdzie na szczytny cel. Wasze smoki również.

Czkawka: Mordko!

Viggo: Co do jednego. Ten osiągnie niebotyczną cenę. Wręcz aż żal sprzedawać. Jakoś to przeboleję. Bądźcie grzeczni, to dam wam popatrzeć.

Śledzik: Zrób coś, musimy się wydostać. Nie mogą sprzedać naszych smoków.

Czkawka: Wszystko będzie dobrze.

Śledzik: Nieprawda.

Mieczyk: No co za niedowiarek.

Śledzik: Ohoho, hej, masz coś do mnie?

Sączysmark: Halo, straże, straże! Chyba nie wiecie kim jestem!

Pyskacz: Ty, Ulgerthorp, właśnie że wiedzą, kim jesteś, dlatego też jesteś, gdzie jesteś.

Sączysmark: Dzięki, zrzędo.

Czkawka: Pyskacz, słuchaj... Z czego może być ta ściana?

Pyskacz: Hę.

Mieczyk: Stawiałbym na rudę żelaza. Nie do przebicia.

Szpadka: Spróbuj jeszcze raz.

Mieczyk: Myślisz?

Szpadka: Pewnie.

Mieczyk: Ruda jak bum cyk-cyk.

Viggo: Sprzedany! Wikingowi bez zębów. Tak jest, panowie. Wzrok was absolutnie nie myli. Nocna Furia. Jedyna w swoim rodzaju i jedyna na całym świecie. Najcenniejsza zdobycz chyba w każdej kolekcji. Otwieramy licytację od... Przyprowadź chłopaka, niech dobrze zapamięta tę chwilę.

Łowca 2: Hę? Co?

Łowca: Uważaj bracie, bo cię ukamienują. Dawaj, człowieku, rzucaj z całej siły.

Łowca 2: Umrzemy ze strachu, hehe. Ło. Maruda. Jaki straszny smok.

Łowca: Ach, trzymajcie mnie. Wielki leniuch, ależ się boimy.

Pyskacz: Pomóż, mały. Proszę. Pomóż wujkowi.

Łowca 2: Spokojnie, smoku.

Łowca: Dobry smoczek...

Pyskacz: Koniec zabawy. Bierz ich!

Śledzik: To smokoodporne kraty, w życiu ich... Oho. Niesłychane.

Szpadka: Przestańcie w końcu jojczyć.

Mieczyk: Wart Śledź Sztusi.

Viggo: Sprzedany! Czkawka...

Czkawka: Nie ma czasu! Ratować smoki! Przeszukać wszystkie odpływające statki!

Śledzik: Znajdziemy je, Czkawka.

Mieczyk: No, co za podejście. Jaka zmiana.

Czkawka: Szczerbatek. Ryker, to koniec.

Ryker: Powiedział jednonogi dzieciak bez wsparcia.

Pyskacz: Może byś walczył z kimś swoich gabarytów. Ze mną na przykład. Taki jesteś szybki? Hehehehe. Nawet nie próbuj! Nie byłby to najgorszy moment, żeby dorwać Viggo i odzyskać złoto! Rób jak chcesz.

Czkawka: Jasne. Już lecę. Żyjesz?

Pyskacz: Żyję! I cieszę się życiem!

Czkawka: Dobra, mamy go. O nie! Szczerbatek! Nur! Ach!

Astrid: A gdzie Pyskacz?

Czkawka: Walczył z Rykerem. Zginął gdzieś.

Sączysmark: Jest! Leci sługus.

Pyskacz: Hahaha!

Czkawka: A Ryker?

Pyskacz: Czmychnął, kiedy wujek Pyskacz pokazał mu gdzie haki zimują. Cóż, zadał chłopak parę celnych ciosów...

Śledzik: Eee... Słuchajcie?

Czkawka: Drań podłożył kamienie.

Astrid: No to lecimy po złoto.

Czkawka: Dawno odpłynął.

Mieczyk: I znowu skrzynka jest dla ciebie w połowie pusta.

Czkawka: W połowie pusta? Daruj sobie, bo jest zupełnie pusta. Majątek Berk przepadł.

Astrid: I tak było warto. Uratowaliśmy mnóstwo smoków.

Czkawka: Niby tak, ale ciekawe co na to ojciec.

Pyskacz: Już ja z nim sobie porozmawiam. A złoto odzyskamy. No co? Czemu mają się marnować? Patrzcie. Maleństwo jest takie głodne. Ciągle głodne.

Sączysmark: Kto by pomyślał, sługus upolował sobie własnego smoka. Jakie to wzruszają... ce!

Pyskacz: Wiem, że dzieci nie bijemy, ale co za ulga.

Sączysmark: Nie wolno. Wszędzie, ale nie w twarz!

Pyskacz: Ci aktorzy...