Koniec Początku
Hej Hej witam na tym blogu. Akcja dzieje się po JWS2. Miłego czytania ;p
Chłodna woda muskałam moje stopy. Siedziałam na pomoście nad jeziorem i przygotowywałam się do skoku w zimną odchłań. Wdech, wydech i jeszcze raz wdech. Wciągnęłam głośno powietrze i wkoczyłam do wody. W pierwszym monecie przeszedł mnie okropny dreszcz. Zważając na to że temperatura była dosyć niska, nie miałam zamiaru długo się kąpać.
Zanurkowałam. Z wielkim trudem otworzyłam pod wodą oczy. Obraz był rozmazany i mętny. Gdzieniegdzie można było dostrzec ruch który oznaczał pływającą rybę. Wynurzyłam się by zaczerpnąć powietrza. Podpłynęłam na tyle blisko brzegu by dotykać stopami dna. Nagle usłyszałam odgłos charakterystyczny dla Nocnej Furii.
- Och Czkawka napraw…
Historia
Szalejące wokół mnie płatki śniegu co chwilę uderzały mnie w policzki. Oczy napełniły się łzami w momncie gdy moźny wiatr zawiał mi prosto w twarz. Mimo to dzielnie szłam w kierunu domu wodza. Otworzyłam raptownie drzwi. Wraz ze mną do izby wdarło się lodowate powietrze. Tupnęłam kilka razy nogami pozbywając się śniegu z butów i weszłam do dallszej częsci chałupy. W domu było przyjemnie ciepło w kominku tańczyły płomyki a przed nim na na fotelu siedziała Valka.
- Witaj Astrid - Powiedziała kobieta - W czymś pomóc?
- Nie. Chociasz właściwie tak. Potrzebuję projekt nowego ogonu dla Szczerbatka który ostatnio stworzył Czkawka. Właśnie go robi
- Tylko mi nie mów, że wysłał cię w taką pogodę a sam nawet nie raczył się podnieść z miejsca - Valka…
Początek Końca
Kilka informacji:
- Akcja dzieje się po JWS2.
- Opowiadanie może zdradzać fabuę filmu. Jak nie oglądałeś nie czytaj!!!!!
- Pisane z perspektywy Astrid
- Przepraszam z góry na wszelkie błedy stylistyczne, interpunkcyjne i ortograficzne a także za literówki
- 1 1.
- 2 2.
- 3 3.
- 4 4.
- 5 5.
- 6 6.
- 7 7.
- 8 8.
- 9 9.
- 10 10.
- 11 11.
- 12 12.
- 13 13-
- 14 14.
- 15 15.
- 16 16.
- 17 17.
- 18 18.
- 19 19.
- 20 20.
- 21 21.
- 22 22.
- 23 23.
Czkawka stał na klifie i wpatrywał się w ocean. Czylam zamyślenie jakim promieniowało jego oblicze. Nie wytrzymałam, musiałam go pocieszyć. Okrążyłam skałę i kazałam Wichurze polecieć na klif. Wylądowałyśmy bezszelestnie zajego plecami. Wiatr czochrał mu włosy a czerwone słońce chowające się za choryzontem podkreślało rysy twarzy. Podeszłam bliżej. Po chwili wachania wyciągnęam rękę i położyłam mu n…