Jak Wytresować Smoka Wiki
Jak Wytresować Smoka Wiki
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
Linia 337: Linia 337:
   
 
'''Wróciłam. Na innych blogach również pojawiły się edycje. Rozdziały co nidziele już regularnie.'''
 
'''Wróciłam. Na innych blogach również pojawiły się edycje. Rozdziały co nidziele już regularnie.'''
  +
=='''Rozdział 5'''==
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Choć od tamtego incydentu zer statkiem minął już jakiś czas, mała dostała koszmarów. Starała się, żeby nikt o tym się nie dowiedział, bo wiedziała, że chłopcy będą się z niej śmiać. Szczególnie </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Podłosmark</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">. Jednak dziewczynka coraz częściej budziła się z krzykiem i płaczem, budząc przy okazji swoje przyszywane rodzeństwo.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Z początku chłopcy wołali swoich rodziców, gdy zobaczyli co jest grane. No dobra, robił to tylko Stoick, bo </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Podłosmark</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> zwykle chciał spać. Jednak i oni byli po jakimś czasie zmęczeni, ponieważ dziewczynki nie dało się tak szybko uspokoić.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Mała po prostu bała się chłopców. Nie chciała być z nimi sama. </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Nanna</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> i </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Rune</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> zgodnie stwierdzili, że nie będą brać dziewczynki do siebie. Gdy zostanie z chłopakami, jej strach na pewno przeminie. Dlatego też poprosili chłopców, żeby w miarę możliwości ją ignorować.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Jednak, jak pewnej nocy Stoick się przekonał, gdy się nie reagował, było gorzej. </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Valka</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> po prostu zaczęła wołać kogokolwiek, żeby zareagowali. Stoick jako jedyny zareagował, wstając z łóżka.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Przecież nic ci nie robimy – mruknął zaspany, kierując się do dziewczynki. Ona natomiast, zaskoczona, umilkła od razu. – Nie ma się czego bać.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Teraz nie… Ale we śnie tak – mruknęła mała, przytuliła swoją lalkę mocniej, kiedy rudy usiadł na jej łóżku.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- To zły sen – wyznał. – Po za tym rodzice nie przyjdą. Nie masz ich po co wołać – oświadczył.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Dlaczego? – Zapytała </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Valka</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> z ciekawości. Bystry Stoick zauważył, że zwykła rozmowa pomaga zapomnieć dziewczynie o śnie. Więc nie przestawał, choć miał ochotę wrócić do łóżka.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Bo śpią – odpowiedział. Nic lepszego nie umiał odpowiedzieć. – Ty też powinnaś – zasugerował.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Ale jak śpię, to śni mi się łódka – jęknęła.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Spróbuj. A jak znowu będziesz o tym śnić, to zawołam mamę – obiecał.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Na serio? – Zapytała niepewnie. Nadal nie ufała chłopcom. Choć była młoda, była inteligentna i szybko uczyła się na błędach.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">- Na mnie możesz liczyć – wyznał. </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Chłopać</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> źle się z tym czuł, ale wiedział, że musiał skłamać.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Valka</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> dość szybko wróciła do snu, a Stoick jeszcze chwilę przy niej posiedział. Bał się, że koszmar powróci i będzie jednak zmuszony do zawołania rodziców. Tak się nie stało i gdy upewnił się, że wszystko będzie dobrze, sam wrócił do snu.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Przez kolejne noce chłopak jak zwykle spał czujnie. Kiedy słyszał jak dziewczynka mówi przez sen, szybko się budził i znajdywał się koło niej. </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Valka</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> nauczona, że koło niej zawsze </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">jest najstarszy z braci jak się budzi, uspokajała się coraz szybciej. Potem nawet </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">przestałą</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> pytać o rodziców.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Koszmary na szczęście powoli cichły. W końcu ustały całkowicie. Stoick miał wrażenie, że nie powrócą, bo w końcu mógł normalnie spać. Mimo wszystko nadal spał bardzo czujnie i reagował gwałtownie, kiedy ktoś go budził. Miał jednak nadzieję, że z biegiem czasu to minie.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Po kuracji jaką zafundował jej Stoick, dziewczyna przekonała się do braci. Chociaż </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Podłosmark</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> ją dalej obrażał (robił to tylko wtedy, kiedy był zły, ale to już obrażał wszystkich), przestała się ich bać. Oczywiście </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Nanna</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> i </span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;">Rune</span><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> byli z tej poprawy bardzo zadowoleni.</span></p>
  +
  +
<p style="font-size:12pt;line-height:115%;margin:0pt 0pt 10pt;"><span style="font-family:'Times New Roman';font-size:12pt;"> </span></p>

Wersja z 15:54, 7 mar 2017

Jest to opowiadanie... Sami się przekonacie. Nie ma tu Hiccastrid (Wiem, że ich kochacie, ale cóż...) Za to jest historia pewnej pary znanej z filmu... Przekonacie się wkrótce, wszystko w najbliższym czasie zostanie wyjaśnione. Pomysł narodził się, kiedy pisałam z Angel. Mam tylko nadzieję, że wam się to spodoba. No nic...

Prolog

Pewnego dnia Rune wrócił do domu, zmęczony ciężką pracą i od razu zasiadł w fotelu. Jego żona, Nanna, bez słowa wręczyła mu kolację. Nie minęła chwila, a po schodach zbiegły jego dzieci. Dwu i trzy latek. Od razu go oblepiły, chciały czułości, której brodaty mężczyzna nie mógł dać, z powodu zmęczenia całym dniem.

- Powinniście już spać. Idźcie do pokoju - mruknął donośnym głosem.

Jako, że ojca zawsze należało się słuchać, poszli z powrotem do góry. Oczywiście zrobili to niechętnie, ale co zrobić. Dzieci powinny szanować ojca.

- Powinieneś być trochę bardziej łagodny - odezwała się czarnowłosa kobieta. Nie była zgrabna, tak jak z resztą jej mąż. 

- Proszę... Odpuść chodź raz - mruknął niezadowolony. Kochał swoje dzieci, chciał poświęcać im jak najwięcej czasu, ale zwyczajnie nie mógł...

- Czekali na ciebie cały dzień. Chcieli ci ncoś pokazać - nalegała dalej.

- To pokażą jutro. Mam luźniejszy dzień i spędzę z nimi trochę czasu - obiecał. Spojrzał na swoją małżonkę i uśmiechnął się, odkładając już pustą miskę. - Pewnie nie jest z nimi łatwo. Zawsze chcieliśmy mieć córkę, ale nie wyszło.

- Ale za to mamy dwóch wspaniałych synów - przyznała łagodnie.

Zapadła cisza, Rune relaksował się w fotelu i powoli przysypiał, za to Nanna w tym czasie robiła skromne porządki.

- Powinieneś zrobić sobie dzień wolny - zaczęła kobieta.

- Wiesz, że nie mogę - syknął.

- Właśnie, że możesz! Wystarczy tylko znaleźć zastępstwo na jeden dzień! Ale ty jesteś zbyt leniwy!

Wstał i spojrzał na swoją żonę.

- Wiesz, doskonale, że...

- Że to wymówka? - dokończyła za niego. - Kiedy ostatni raz poświęciłeś się dla synów?! Chcą spędzić z tobą trochę czasu, czy ty tego nie widzisz?!

- Kochanie... - zaczął niepewnie. Jego żona była wybuchowa, ale rzadko się kłócili. Obydwoje nie lubili kłótni. Z resztą sam mężczyzna źle to znosił. - Robię dla nich co w mojej mocy. Przecież wiesz...

Kobieta tylko parsknęła i odwróciła się, wracając do przerwanego sprzątania. Nie minęło kilka minut, jak usłyszała otwierane i zamykane drzwi. Westchnęła, ale nie przerywała pracy. Wiedziała, że facet musi się przejść i ochłonąć. Czuła się winna, że tak na niego naskoczyła. Ale wiedziała też, że prędzej czy później on wróci do domu. I liczyła, że to będzie prędzej...

Za to nikt nie wiedział, że pewne dzieci przysłuchiwały się z góry. I wszystko doskonale rozumiały.

Minęły trzy dni. Trzy długie dni i wieczne zadawanie pytań, gdzie podział się ich tata. Nanna była wstanie tylko odpowiedzieć, że popłynął na ryby z innymi ludźmi w wiosce. Ufała ludziom, więc im wierzyła. Z resztą nikt nie odważyłby się jej kłamać.

Trzeciego dnia, a właściwie już w nocy, Rune wrócił do domu. Zrobił to bardzo cicho i trzymał jakieś zawiniątko w ręku. Myślał, że jego żona już śpi, więc zachowywał się najciszej jak tylko potrafił. Pomylił się jednak, gdy z sypialni wyszła Nanna. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się, wzdychając z ulgą. I dopiero teraz zauważyła, że ten trzyma coś w ręku. Podeszła do niego i spojrzała tam.

Było to bardzo małe dziecko. Mogło mieć zaledwie parę dni. Dziewczynka patrzyła na nich swoimi zielonymi oczami. Wbrew pozorom, była bardzo spokojna.

- Byliśmy na wyspie, bo złapała nas zawieja ze śniegiem. Usłyszałem cichy płacz. Ktoś ją zostawił na pastwę losu. Umarłaby... - tłumaczył cicho. - Bogowie nam ją dali, Nan. Nazwałem ją tak, jak chciałaś. Nasza mała Valka...

Nanna uśmiechnęła się i spojrzała na swojego męża. Nikt, ani ona, ani on, nie zostawiliby dziecka na pastwę losu. Gdyby wiedziała, kto zostawił biedne dziecko w taką pogodę, ukręciłaby co najmniej łeb. 

- Jest taka ładna... To aż smutne, że nikt jej nie chciał - przyznała szeptem.

- My ją chcemy, kochanie - poprawił ją łagodnie.

- Pewnie jest głodna - rzuciła się niemal do garów, żeby zrobić im jak najszybciej jedzenie.

W tym czasie Rune usiadł w swoim ulubionym fotelu i patrzył na dziewczynkę, która poruszała się niespokojnie. Wyraźnie szukała jedzenia. Uśmiechnął się na to. Kątem oka zobaczył, że po schodach, dosyć niepewnie, schodzą jego mali synowie. To go ucieszyło jeszcze bardziej.

- Co tam masz, tato? - spytał starszy z nich.

- Chodźcie, to zobaczycie - łagodnie, przez co chłopcy stali się bardziej pewni. Pokazał im dziewczynkę, żeby mogli lepiej ją zobaczyć. - Pod, Stoick... To wasza nowa siostra. Ma na imię Valka - wyjaśnił spokojnie, a chłopcy patrzyli na dziewczynkę.

Rozdział 1

Nastała noc, kolejnego dnia, a mała dziewczynka płakała. Adoptowani rodzice nie mogli jej uspokoić, a chłopcy mięli jej dosyć po jednym dniu. Stoick, jako tren starszy, zszedł na dół, ale po pewnym czasie wrócił po młodszego brata i pociągnął go za sobą. Rodzice strasznie się gniewali, gdy zostawiał Podłosmarka samego, więc jakoś nie chciał podpadać im jeszcze bardziej. Hałas małego dziecka roznosił się po całym domu i był naprawdę nie do zniesienia. Nic więc dziwnego, że chłopcy jak weszli do sypialni, rodzice wyglądali na złych.

- Nie chce ani mleka, ani picia... - mówiła zrozpaczona kobieta. Dziewczynka za to była kołysana w ramionach ojca.

- No to co jej jest? Nawet nasi chłopcy nie byli aż tak marudni - mężczyzna nawet przysypiał tak, jak stał, był zmęczony po podróży, w dodatku od rana czekała go praca wodza w wiosce. Nikt nie był w stanie go zastąpić.

- Nie wiem, naprawdę nie wiem - cicho, zrozpaczona. Wykorzystała już wszystkie swoje pomysły. - Nie jest małej za ciepło, za zimno, nie ma gorączki, na ząbkowanie jeszcze za wcześnie...

Chłopcy słuchali ich do momentu, aż Podłosmark odezwał się tak nagle, że Stoick nie mógł nic zrobić.

- Mama! - niemal krzyknął, podbiegając do rodzicielki.

Kobieta wystraszyła się i spojrzała na synów. To samo uczynił jej mąż, a owinięta w futro dziewczynka, wybuchnęła jeszcze większym płaczem. Było tak głośno, że aż bolały ich głowy.

- Mama - odezwał się ponownie najmłodszy z braci, przytulając się do jej nogi.

- Nie możemy zasnąć - wyznał Stoick cicho. - Jest głośno. Dlaczego ona krzyczy? - Nie wiedział co się dzieje, ale z natury był ciekawym dzieckiem.

Rune westchnął i uklęknął na ziemię by wyrównać się wzrostem ze swoimi synami i spojrzeć w ich oczy. Nadal, dość automatycznie, kołysał niemowlę.

- Może chcecie spać razem z nami? - zaproponował, praktycznie rzadko im na to pozwalał. Chciał ich nauczyć samodzielności i byciem prawdziwym Wikingiem, ale w końcu... to są nadal małe dzieci. Podłosmark kiwnął z entuzjazmem głową, ponieważ uwielbiał towarzystwo rodziców. Ojciec spojrzał na żonę, żeby zobaczyć wyraz jej twarzy na ten pomysł, za to Stoick, korzystając z nieuwagi, podszedł do ojca i dotknął swoją przyszywaną siostrę w taki sposób, że zakrył jej usta. W jednej chwili zapadła cisza, a gdy spojrzeli na dziewczynkę, wystraszyli się.

- STOICK! - wrzasnął Rune, a chłopiec odskoczył jak oparzony. - CHCESZ JĄ ZABIĆ?!

W oczach Stoicka pojawiły się łzy. Nie wiedział co zrobił źle, w dodatku bał się kiedy ojciec na niego krzyczał. Zaczął cicho szlochać, patrzył na swoje buty. Mężczyzna od razu pożałował swojego wybuchu. Patrzył na synów. Podłosmark przytulał się do Nanny i zakrywał twarz, a Stoick stał i szlochał.

- Stoick... dziecko... Chodź do mnie - wyszeptał łagodnie, z powodu zmęczenia nie panował nad emocjami. Za to cieszył się, że niemowlę w końcu się uciszyło.

Chłopiec o rudych włosach podszedł niepewnie do niego, bojąc się, że znowu ojciec na niego nakrzyczy. Ale tak się nie stało. Zamiast tego wódz wioski wyciągnął wolną rękę do syna i zwyczajnie go przytulił. Do uścisku dołączył się też Podłosmark, który miał radochę. Strach również gdzieś mu się zapodział. Za to Stoick powoli się uspokajał. Mała dziewczynka zaśmiała się głośno ku zaskoczeniem wszystkich.

- Chyba cię polubiła - zauważył Rune kiedy zauważyła wzrok dziewczynki skierowany do Stoicka. - Chyba jesteś jedynym, co potrafi ją uspokoić - żartował.

- Ale ja jej nie lubię - mruknął Stoick, nie zważając na nic. - Lubię tylko ciebie - dodał patrząc na ojca. - No i mamę - dodał, jakby sobie o niej przypominając.

- Ja też - dodał Podłosmark, który zawsze starał się dorównywać swojemu bratu i nigdy nie być w tyle za nim.

- Niech wam będzie - zaśmiał się głośno mężczyzna, która ta sytuacja trochę bawiła. Był pewny, że potrzebują czasu, żeby przyzwyczaić się do nowego domownika. Że zdążą polubić swoją małą siostrę.

- No dobrze... Skoro wszyscy się uspokoili, to do łóżek. Jest już bardzo późno - pogoniła Nanna.

- Ale mówiliście, że możemy spać z wami - zbuntował się Stoick, który pilnował swoich interesów. Już teraz Rune mógł stwierdzić, że jego najstarszy syn będzie dobrym wodzem w przyszłości.

- Tak, tak. Wskakujcie - odezwał się mężczyzna, nie zapominając o swojej obietnicy.

Chłopcy wpakowali się błyskawicznie do łóżka. Zwinęli się tak w kłębek, że przytulali siebie nawzajem, gdyż noc nie należała do ciepłych. Rune spojrzał na swoją żonę, a potem na usypiające w jego ramionach dziecko.

- Ona chyba też dzisiaj musi spać z nami. Nie mamy kołyski - zauważył zmartwiony.

- Jutro skądś wykombinuje. A teraz sam powinieneś się przespać - odezwała się łagodnie. - Ledwo stoisz... Chodźmy.

Nie musiał ulegać naleganiom, gdyż dosyć szybko i ostrożnie ulokował się z dzieckiem w łóżku obok swoich synów. Łóżko było tak wielkie, że Nanna też się bez trudu zmieściła. Ostatnią rzeczą jaką zrobił wódz to przykrył dzieci, siebie i żonę grubym futrem, żeby było im ciepło. Sam przytulił chłopców i dziewczynkę ostrożnie. W tym samym czasie to samo uczyniła Nanna, dosyć odruchowo. Nim obejrzeli, wszyscy spali i już nic nie było w stanie ich obudzić. No prawie... Nanna obudziła się po kilku godzinach, na ciche kwilenie małej osoby, która wołała o jedzenie.

Rozdział 2

Minęło ładnych parę lat. Valka już dawno chodziła, mówiła, co prawda sepleniąc trochę, ale zawsze coś, rysowała, starała się nawet szyć, pisać i czytać, ale w wieku 6 lat było to trudne. Udało jej się nawet uszyć małą lalkę, którą nazwała Kizia i nie odchodziła z nią na krok. Wbrew pozorom była to jej jedyna przyjaciółka, ponieważ dziewczynka rzadko wychodziła z domu, była przywiązana do swojej przyszywanej mamy (o której myślała, że to jej prawdziwa oczywiście) i wychodziła tylko i wyłącznie z nią. Kiedy Nanna robiła obiad czy sprzątała dziewczynka zawsze temu się przyglądała. Była jeszcze za mała, żeby sama coś ugotować, ale nawet nie nalegała. 

Tego dnia Nanna była dość zajęta a mała Valka bawiła się w pokoju na górze w swoim prywatnym kąciku.

- Trzeba cię Kizio na nowo uczesać. Te włosy nie pasują już do ciebie - wyznała, poprawiając lalce słomiane włosy. - Nie martw się, tym razem nic ci się nie stanie - wyznała rozmarzona. Nie usłyszała jak ktoś wchodzi na górę.

Tymczasem na dole, Nanna widząc wchodzących synów, zatrzymała ich. Nie pozwalała uciec na górę, jak to zwykle robili, żeby nie dostać jakiś zadań do wykonania w domu.

- Chłopcy - ostrym, lecz nie aż do przesady, tonem. Chcąc, nie chcąc, Stoick z Podłosmarkiem musieli się zatrzymać. - Muszę wyjść po drobne sprawunki i oczekuję że zajmiecie się waszą siostrą w domu.

- Ale dlaczego akurat my? - Podłosmark zaczął marudzić, a Stoick, swoim zwyczajem, w ogóle się nie odezwał.

- Bo macie być przykładnymi starszymi braćmi i opiekować się młodszą siostrą - mówiła nadal spokojnie kobieta. - Z resztą ona tylko siedzi w swoim kącie i bawi się po swojemu. To nie będzie trudne. Już przecież to robiliście...

- Ale mamo. Mieliśmy iść do Magnusa testować nowe topory - odezwał się Stoick.

- To zostaniecie w domu i przetestujecie nowe topory jutro - powiedziała ich matka, zabrzmiało to jak zwykłe "macie szlaban".

Chłopcy byli wściekli. Wiedzieli, że nie warto protestować, bo może skończyć się to jeszcze gorzej. Ich matka nigdy nie była uległa. Jeśli mieli coś zrobić, to mieli i nie było dyskusji. Poszli więc na dole mrucząc coś między sobą, coś, czego Nanna nie usłyszała i rozumiała.

Gdy bracia weszli już na górę i zauważyli bawiącą się w kącie dziewczynkę, wściekli się jeszcze bardziej. Według nich przez tą "babę" (jak ją nazywali kiedy nikogo nie było w pobliżu) byli traktowani nie równo. Zawsze ONA miała zdanie, zawsze ONA się liczyła, ONA była najważniejsza i JEJ wierzono a nie im. ONA mogła gdzieś iść ale oni musieli zostać z NIĄ.

- Nie wiem jak ty, ale ja pójdę do Magnusa. Ciągle przechwala się tym toporem i chciałbym w końcu go zobaczyć. Z resztą on pierwszy dostaje swój topór z nas wszystkich - mówił wściekły Podłosmark.

- Ale przecież jej nie zostawimy. Wiesz przecież co zrobią rodzice, jak zostawimy ją bez opieki - spojrzał na swojego brata Stoick. On sam chciał iść, ale w głębi duszy bał się swojego ojca.

- No to zabierzmy ją ze sobą. Odstawimy ją za nim rodzice przyjdą i nikt się nie zorientuje - nalegał Podłosmark. Wyraźnie zależało mu na tym spotkaniu. - Albo ty zostajesz i ja pójdę sam. Na pewno tu nie zostanę.

- Ale ja też chcę zobaczyć topór! W końcu mam dostać w styczniu podobny, nie pamiętasz? - przypomniał mu, nie podobała mu się opcja zostania sam na sam z siostrą. Bo niby co takiego będzie robił?

- No to postanowione. Zabieramy ją ze sobą.

- A co jeśli...?

- Spokojnie, nie dowiedzą się - Pod był zbyt pewny siebie. To zupełnie w jego stylu.

Ich matka w tym czasie wyszła, więc zostali sami w domu. Podeszli do bawiącej się dziewczynki i Stoick szturchnął ją, żeby zwróciła na nich uwagę. Valka odwróciła się i spojrzała na nich nieobecnymi oczami.

- Ubieraj się - wymówił to Stoick trybem rozkazującym, niczym wódz. Widać od razu, że nie przyjmował sprzeciwu.

- Ale dlaczego? - nie zrozumiała dziewczynka.

- Idziesz z nami - dodał Podłosmark.

- Dokąd? - pytała dalej.

- Zobaczysz - odezwał się ponownie Podłosmark.

- Ubieraj się - powtórzył Stoick.

- A mama? - nie dała za wygraną.

- Powiedziałem ubieraj się - trochę ostrzejszym tonem, ale nie krzyczał.

- Słyszałaś co powiedział? Mama kazała nam się tobą opiekować, a my zabieramy cię na spacer. Odrobina świeżego powietrza dobrze ci zrobi. I lepiej się pospiesz. Z resztą grzeczne dziewczynki słuchają starszych braci - dodał Podłosmark.

Valka już nie przeciągała. Wstała i ubrała się, oczywiście z małą pomocą, odpowiednio jak na pogodę za oknem. Nie podobało jej się to, że wychodzi sama z braćmi. Znacznie pewniej czuła się przy maminej spódnicy. Gdy już wyszli na zewnątrz, powtarzała, ze chce wrócić do domu, ale starsi chłopcy jej w ogóle nie słuchali. Zostało jej tylko przytulać się do Kizi i iść za nimi. Nie rozumiała też tego, że spotkali się z tym chłopcem co zwykle jej bracia się kręcą i ich fascynacji jakimś toporem. Usiadła gdzieś z boku i bawiła się lalką.

- Pójdźmy do doków obejrzeć nowy statek waszego ojca - zaproponował Magnus ni stąd ni zowąd.

- W sumie powinniśmy... - zaczął Stoick, ale jego brat mu przerwał.

- Mamy jeszcze trochę czasu. Tylko go obejrzymy i wrócimy. Nikt się nie zorientuje - był przekonywujący, więc rudzielec nie mógł się oprzeć. Z resztą na samą myśl statku się rozmarzył.

- No dobra. Ale tylko rzucamy okiem...

Cała trójka chłopców poszli w kierunku doku. Podłosmark nagle przystanął, cofnął się, wziął za rękę swoją siostrę i pociągnął brutalnie za sobą. Gdyby nie dobry refleks dziewczynki, mała Kizia zostałaby tam, gdzie siedziała. Wystraszona, nie wiedziała dokąd idzie, przytulała się do lalki jakby czując u niej wsparcie. W dodatku Podłosmark nadal ją ciągnął i nie mogła za nim nadążyć.

Gdy dotarli do doku, chłopcy stanęli jak wryci widząc ogromny i nowy statek. Stoick z Podłosmarkiem rozmarzyli się, że nim dowodzą, Magnus, że chociaż jest tam w środku... A Valka... cóż... Nawet jej spodobał się ogrom tego statku. Uśmiechnęła się lekko.

- Patrz Kizia jaki wielki - odezwała się.

- Czy ona rozmawia z lalką? - spytał się Magnus, lekko zbity z tropu, spojrzał się na dziewczynkę jak na wariata.

- Taa... Niestety - przyznał Podłosmark.

- Chciałabyś, mała, takim popłynąć? - zapytał się Magnus, zwracając się do niej. Valka tylko kiwnęła głową. - Ale jesteś za mała jak na taki statek.

- Ale tamto byłoby lepsze - odezwał się Podłosmark i pokazał palcem na łodzie, które cumowały przy brzegu.

- Wsiądziesz do jednego z nich - dodał Magnus, dając jej pewne wskazówki.

- Wyobrazisz sobie, że płyniesz tym cudownym statkiem - dodał nagle Stoick, podchwycił zabawę, kiedy uznał, że nic złego się nie stanie.

- Dobrze - zaufała im od razu. W końcu byli to jej bracia i mieli się nią opiekować, więc co złego może jej się stać.

Stoick pomógł jej wsiąść i usadowić się wygodnie na miejscu. 

- Wypuścimy cię teraz na morze, ale nie martw się, będziesz cały czas przywiązana i za chwilę do nas przypłyniesz. Nic się nie stanie, a ty poczujesz się jakbyś była naprawdę na otwartym oceanie - palnął Podłosmark.

Dziewczynka kiwnęła głową i przytuliła się do Kizi mówiąc jej, że nic się nie stanie i nie ma o się bać. Chłopcy z lekkim trudem popchnęli łódź i po chwili dziewczynka znalazła się na otwartym morzu.

- Teraz wyobraź sobie, że jesteś księżniczką i czekasz na księcia! - krzyknął Stoick uśmiechnięty. Dziewczynka uśmiechnęła się i rozmarzyła się.

Jednak coś poszło nie tak. Zamiast łódź zatrzymać się, to ona oddalała się coraz bardziej. chłopcy zaczęli się rozglądać.

- O nie... Łódź nie jest przywiązana - wyznał ze strachem Podłosmark, widząc, że popełnili błąd.

- Rodzice nas zabiją - pisnął Stoick, nie wiedząc co robić. Drżał mocno, denerwował się, przestał myśleć. Zupełnie jak nie on.

Tymczasem na horyzoncie pojawił się statek. Na kursie kolizyjnym z łodzią ich siostry. Troje chłopców patrzyło na to z przerażeniem. Dziewczynka akurat się odwróciła i krzyknęła na całe gardło z przerażeniem.

Rozdział 3

Gdy Rune rozpoznał krzyk swojej przyszywanej córeczki, urwał w połowie zdania z rozmówcą i rzucił się w kierunku głosu. To samo uczyniła Nanna, która pojawiła się na miejscu o wiele wcześniej od męża. Zdołała tylko zauważyć, jak wielki statek pruje na maleńką łódź, w której znajdowała się Valka. Jeszcze nikt nie słyszał do tej pory, jak opanowana Nanna krzyknęła z przerażeniem, gdy statek staranował łódź, a z łodzi nic nie zostało. Valka również zniknęła. Troje chłopców na brzegu patrzyło na to z przerażeniem. Widział to też już Rune i bez namysłu rzucił się do wody. Ci na statku również widzieli co się stało i z pokładu patrzyli w wodę, by znaleźć dziewczynkę.

Krzyki zwabiły ciekawskich ludzi do portu. Oni także widzieli szczątki łodzi i od razu domyśleli się, że coś się stało. Rune szukał długo w wodzie, ale niczego nie znalazł. Wrócił na brzeg. Tymczasem Nanna zgarnęła swoich synów i ich przyjaciela, i pobiegła z nimi do przystani. Jej mąż szybko dołączył do niej.

Patrzyli na statek, który przybija do portu. Ludzie szybko go przywiązali. Wódz wydawał rozkazy. W końcu załoga zeszła z pokładu.  Panował taki harmider, że nic nie było w stanie usłyszeć, wszyscy chcieli się dowiedzieć co się dokładnie stało. Jeden przekrzykiwał drugiego.

- CISZA! - ryknął wódz i zapadła posłuszna cisza. Nikt nie odważył się odezwać, szczególnie jak nigdy nie widzieli go aż tak podenerwowanego.

Nanna, w całym tym chaosie, próbowała znaleźć wśród załogi Valkę. Niestety, żaden mężczyzna schodzący z pokładu, nie miał na rękach małej dziewczynki. Nie powstrzymała emocji i zaczęła płakać.

- Każdy mężczyzna ma iść w morze i przeczesać je kawałek po kawałku! - krzyknął, był to rozkaz, ale w głosie było słychać zatroskanego rodzica.

- Nie trzeba, wodzu - odezwał się kapitan statku, wyłonił się z ukrycia i wszedł na ląd. Jak to kapitan, schodził ostatni ze statku. W rękach trzymał zawiniątko. W masywnych rękach kapitana wyglądało na drobiznę. - Jest ze mną.

Słychać było jak ludzie oddychają z ulgą. Odetchnęli też jej opiekunowie. Rune w jednej chwili znalazł się obok kapitana i z czułością wziął Valkę. Spojrzał na nią. Dziewczynka była nieprzytomna, na twarzy miała kilka zadrapań i oczywiście była cała mokra, ale oprócz tego, nic jej się nie stało.

- Cudem uniknęła śmierci. Trzeba modlić się do Odyna z wdzięczności - wyznał kapitan, a wódz był w stanie jedynie kiwnąć głową.

Nanna podeszła do nich i spojrzała na córkę. Odetchnęła z ulgą, gdy uznała, że nic jej nie jest. Na to wszystko patrzyło troje młodych chłopców, którzy byli zbyt mali, żeby zobaczyć Valkę w objęciach wodza.

- Rozejść się! - krzyknął łagodnie do pozostałych, a sam skierował się do domu. Nanna zaprowadziła swoich synów również do domu, a Magnusowi kazała wracać do mamy.

Gdy weszli do domu, wszystko się zmieniło. Chłopcy mogli wyczuć, że rodzice są podenerwowani. Gdy Rune zaniósł Valkę do sypialni dzieci, zszedł na dół. Spojrzał na chłopców, którzy stali ze spuszczonymi głowami.

- Kazałam wam zostać w domu - mimo podenerwowania ich matka nie krzyczała. Była jak zwykle spokojna. - Dlaczego nie posłuchaliście? Mieliście ją przecież pilnować.

- Mogła przez was zginąć! - krzyknął nagle Rune. On nie zawsze panował nad gniewem.

Chłopcy podskoczyli. Zrobiła to także Nanna, która nie usłyszała jak jej mąż schodził po schodach. Spojrzała na niego, zrozumiała, że jest źle, i przestała się odzywać. Chłopcy nie posłuchali i musieli ponieść konsekwencje.

Podłosmark i Stoick stali w szoku. Przerażało ich to wszystko, w dodatku wiedzieli, że to ich wina. Kątem oka spoglądali na siebie. Wyglądali, jakby lada chwila mieli się rozpłakać. Wiedzieli, że nie mogli tego zrobić, bo to by jeszcze bardziej rozzłościło ojca. W końcu byli Wikingami.

Ojciec stanął na przeciwko nich. Musiał się dowiedzieć, co dokładnie się stało. Będzie tak długo nalegać, dopóki się nie dowie.

- Co się stało? - starał się być spokojny. Jeśli jego synowie mają zacząć gadać, musieli mu zaufać. Niestety, żaden z nich się nie odezwał. Nawet na niego nie spojrzeli. - Co się stało? - zapytał ponownie, ze stanowczością. Musiał pokazać, że nie odpuści. Niestety, i tym razem bez skutku. - Stoick - odezwał się dobitnym głosem patrząc na najstarszego syna. To od niego wymagał najwięcej, bo to właśnie on przejmie po nim władze w wiosce.

Stoick wzdrygnął się mocno na dźwięk swojego imienia. Szczególnie wypowiedzianym z ust ojca. Chłopiec powoli podni osł głowę i spojrzał na niego. Przy takim świetle widać było bez problemu zbierające się łzy w oczach. Ale tego Rune na szczęście nie skomentował. Podłosmark spojrzał na swojego brata, również unosząc głowę. Bał się, że Stoick go wyda, bo to była głównie jego wina. Ojciec także u niego mógł dostrzec łzy w oczach. Znowu nic nie powiedział, tylko ponownie zwrócił się do najstarszego syna.

- Więc co się stało? - zapytał po raz trzeci. - Chcę wiedzieć ze szczegółami - ostrzegł go. Brzmiało to naprawdę groźnie, a chłopcy musieli wiedzieć, że nie należy płakać.

Stoick westchnął cicho. Wiedział, że nie było sensu już tego unikać. Im dłużej zwlekał, tym ojciec był coraz bardziej zły i kara również była nieunikniona. Postanowił powiedzieć. Z resztą im szybciej tym lepiej.

- Mama kazała nam zostać w domu, żeby przypilnować Valkę, bo mama miała coś do załatwienia. A Magnus dostał nowy topór i chcieliśmy go zobaczyć. Zamiast zostać w domu, wzięliśmy Valkę i poszliśmy do Magnusa. Ten topór był naprawdę wspaniały... Jeszcze nie widziałem tak pięknego i cudownego... - urwał, bo ojciec fuknął na niego. Był to znak, żeby wrócił do właściwej opowieści. - Znaczy... Ten... - gdy próbował sobie przypomnieć właściwy wątek. - A, już wiem - mruknął. - Magnus zaproponował, żeby pójść do portu, żeby zobaczyć twój najnowszy statek. No i poszliśmy. Nawet Valce się on spodobał. Kazałem wsiąść jej do łodzi, wyobrazić sobie, że jest na tym statku i odepchnąłem łódź, a nie zauważyłem, że nie jest przywiązana - skończył opowieść.

Zapadła cisza. Podłosmark był zaskoczony, że jego brat przyjął całą winę na siebie, ochraniając przy tym Magnusa i jego samego. Już chciał się odezwać, że to nie do końca prawda, ale zauważył gest ręką Stoicka, który nakazał mu siedzieć cicho. Tymczasem Nanna, która patrzyła na to wszystko z boku, nadal się nie odezwała. Rune również się nie odezwał, tylko zamyślony wpatrywał się w swoje dzieci.

- Naraziliście życie walki dla topora i statku!? - krzyknął nagle mężczyzna, gdy to wszystko przemyślał, i wstał. To była jego ukochana córka, nie mógł puścić tego płazem. - Stoick, do cholery, będziesz wodzem, nie możesz popełniać takich błędów! Masz chronić życie swojej siostry i reszty, a nie niepotrzebnie ich narażać! ! COŚ TY SOBIE MYŚLAŁ?! - wrzeszczał, a wystraszone rodzeństwo nie powstrzymało już łez. Nawet przytulili się wzajemnie. Nawet Nanna była zaskoczona tym wybuchem. - Przesadziliście! Szczególnie ty, Stoick! Naprawdę, bardzo mnie zawiedliście! - krzyczał nadal tak, że chyba pół wioski go słyszało. Zupełnie zapomniał o Valce, która leżała nieprzytomna na górze i nawet ona mogła się obudzić od tych krzyków.

Podszedł do dzieci i chwycił je jedno w jednej, a drugie w drugiej ręce. Chłopcy ważyli jeszcze dosyć mało, a Rune od zawsze miał siłę, więc nie było to dla niego kłopotliwe. Patrzył to na jedno, to na drugie i oddzielił siłą wciąż trzymających się w uścisku chłopców.

- Zasługujecie na karę i dobrze o tym wiecie! - krzyknął i zamknął Stoicka w bardzo ciasnej komórce na klucz, a Podłosmarka w toalecie, trochę mniej ciasnej od składzika.

Odetchnął, jakby to sprawiało mu ulgę. Od miejsc aresztu chłopców było słychać głośny płacz. Zarówno Stoick jak i Podłosmark płakali przerażeni. Rune zdawał się tego nie słyszeć. Spojrzał na równie wystraszoną żonę, która milczała do tej pory.

- Nie powinieneś tak ostro reagować. To jeszcze dzieci - odezwała się zmartwionym głosem matki, która gotowa bronić swoich dzieci bez względu na wszystko.

- Zasługują na karę. Szczególnie Stoick. Tym bardziej po tym co zrobili - wyznał Rune, jakby chciał usprawiedliwić swoje zachowanie.

- Ale to jeszcze dzieci. Mają prawo popełniać błędy. A Stoick na pewno się nauczy. Będzie dobrym wodzem, zobaczysz - zapewniała kobieta, była tego absolutnie pewna.

- Ale przyszłego wodza trzeba uczyć pewnych rzeczy od małego. Podobnie było ze mną - uspokoił się znacznie. Nagle małżeństwo usłyszało jeszcze jeden płacz, tym razem z góry. - Woła nas - cicho, gdy usłyszał słabe "tata" i "mama". - Chodźmy do niej - mruknął i nie czekając dłużej ruszył do schodów.

Nanna spojrzała na drzwi pomieszczeń, w których byli uwięzieni jej synowie. Westchnęła tylko i pomaszerowała za mężem. Gdy weszła do pokoju dzieciaków, uśmiechnęła się lekko. Rune akurat brał małą w ramiona i kołysał lekko. Nanna usiadła naprzeciw nich i patrzyła na to. Płacząca dziewczynka, gdy dostrzegła kobietę, wyciągnęła do niej rączki. Rune bez słowa oddał dziewczynkę w jej objęcia. Valka wtuliła się w matkę. Nanna kołysała ją lekko i śpiewała kołysankę tak długo, dopóki mała ponownie nie zasnęła.

- Patrz... Nie wypuszczała jej z objęć - odezwał się Rune, a gdy kobieta podniosła wzrok, zauważyła ulubioną lalkę córeczki, z której jeszcze ściekała woda.

- Trzeba ją wysuszyć - cicho. - A Valkę przebrać, jest cała mokra - wyznała kładąc dziewczynką na łóżku ostrożnie.

Wódz plemienia kiwnął porozumiewawczo głową. Przebieranie dziewczynki należało do Nanny, więc wstał, pocałował Valkę w czoło na dobranoc i zszedł po schodach. Kobieta dosyć sprawnie zajęła się dziewczynką, a po wszystkim zeszła na dół. Mężczyzna oznajmił, że musi wracać do wioski, więc wyszedł z domu całując żonę na pożegnanie. Nanna zajęła się domowymi czynnościami. Dopiero po jakimś czasie zwróciła uwagę, że szloch z ciasnych pomieszczeń ucichł i w całym domu panowała cisza, przerywana tylko przez nią samą.

Rozdział 4

Po tym wydarzeniu Valka wolała trzymać się w domu przy swojej mamie. Nauczona doświadczeniem, nie słuchała się braci, bojąc się, że znowu coś jej się stanie.

Chłopcy zaś nie mieli spokoju. Rune był tak zły, że dostali szlaban jakiego jeszcze chyba nie mieli i mieć nie będą. Nanna starała się przekonać męża, żeby nie przesadzał. Jednak ten nie chciał jej słuchać, uważał że chłopcy muszą się po prostu nauczyć.

Valka w ogóle nie odzywała się do braci. Robiła wszystko tak, aby móc w ogóle być cicho. Bała się też zaprzyjaźnić się z nimi, bo nie chciała, aby mieli większe kłopoty niż mają.

- Ta mała jeszcze tego pożałuje – warknął Podłosmark, gdy wraz z bratem byli w pokoju pod wieczór. Dziewczynka siedziała na dole i pomagała Nannie.

- Ale ty wiesz, że to była nasza wina? – Zapytał Stoick. On od ojca obrywał bardziej, ale nie przejmował się tym. Wiedział dlaczego Rune jest surowy w stosunku niego i nawet się z nim zgadzał.

- A co za różnica czyja wina? Tata przesadza – wyznał Podłosmark.

- Tobie akurat już dawno dał spokój – zauważył ten starszy. – Dla mnie daje jakieś dziwne zadania. W końcu mam być kiedyś wodzem.

- Sam bym chciał być wodzem – wyznał z zazdrością młodszy.

- Raczej byś nie chciał – odpowiedział rudzielec.

- Będziesz mieć władze w wiosce – zauważył Podłosmark. – Będziesz robił co tylko będziesz chciał.

- To tak szybko i tak nie nadejdzie… - mruknął.

Chłopcy zajęli się swoimi sprawami. Mieli akurat chwilę wolnego. Wyglądało też na to, że ich ojciec w końcu im odpuścił.

- Muszę być o wiele starszy i silniejszy – wyznał rudzielec.

- I tak jesteś silny – mruknął Podłosmark. – Ale silniejszy ode mnie i tak nie będziesz – zażartował.

- No to się przekonamy – zaśmiał się.

Już Stoick chciał dla zabawy zacząć siłować się ze swoim bratem, ale zatrzymał go odgłos wchodzenia kogoś po schodach. Myśląc, że to któryś z rodziców, uspokoili się, bojąc się konsekwencji. Jednak po chwili okazało się, że to tylko mała Valka.

- Ach, to ty, babo – warknął Podłosmark. Stoick niekontrolowanie się wzdrygnął na te określenie, ale nie miał pojęcia dlaczego. Mimo wszystko się nie odezwał. – Wystraszyłaś nas – fuknął na nią.

Młoda się wystraszyła, co było wyraźnie widać. Spojrzała na Podłosmarka, ale to tylko pogorszyło sytuację. Oderwała od niego wzrok i wyraźnie ulżyło jej jak spojrzała na spokojnego Stoicka.

- Mama chce, żebyście zeszli na kolację – odezwała się cicho i niepewnie. – No chyba, że nie chcecie.

- Jestem głodny jak smok – wyznał Posłosmark i zbiegł na dół, omijając dziewczynkę.

- Zaczekaj na mnie! – Krzyknął za nim Stoick, robiąc dokładnie to samo co brat.

Za to Valka została w pokoju i powróciła do zabawy w spokoju.

Wróciłam. Na innych blogach również pojawiły się edycje. Rozdziały co nidziele już regularnie.

Rozdział 5

Choć od tamtego incydentu zer statkiem minął już jakiś czas, mała dostała koszmarów. Starała się, żeby nikt o tym się nie dowiedział, bo wiedziała, że chłopcy będą się z niej śmiać. Szczególnie Podłosmark. Jednak dziewczynka coraz częściej budziła się z krzykiem i płaczem, budząc przy okazji swoje przyszywane rodzeństwo.

Z początku chłopcy wołali swoich rodziców, gdy zobaczyli co jest grane. No dobra, robił to tylko Stoick, bo Podłosmark zwykle chciał spać. Jednak i oni byli po jakimś czasie zmęczeni, ponieważ dziewczynki nie dało się tak szybko uspokoić.

Mała po prostu bała się chłopców. Nie chciała być z nimi sama. Nanna i Rune zgodnie stwierdzili, że nie będą brać dziewczynki do siebie. Gdy zostanie z chłopakami, jej strach na pewno przeminie. Dlatego też poprosili chłopców, żeby w miarę możliwości ją ignorować.

Jednak, jak pewnej nocy Stoick się przekonał, gdy się nie reagował, było gorzej. Valka po prostu zaczęła wołać kogokolwiek, żeby zareagowali. Stoick jako jedyny zareagował, wstając z łóżka.

- Przecież nic ci nie robimy – mruknął zaspany, kierując się do dziewczynki. Ona natomiast, zaskoczona, umilkła od razu. – Nie ma się czego bać.

- Teraz nie… Ale we śnie tak – mruknęła mała, przytuliła swoją lalkę mocniej, kiedy rudy usiadł na jej łóżku.

- To zły sen – wyznał. – Po za tym rodzice nie przyjdą. Nie masz ich po co wołać – oświadczył.

- Dlaczego? – Zapytała Valka z ciekawości. Bystry Stoick zauważył, że zwykła rozmowa pomaga zapomnieć dziewczynie o śnie. Więc nie przestawał, choć miał ochotę wrócić do łóżka.

- Bo śpią – odpowiedział. Nic lepszego nie umiał odpowiedzieć. – Ty też powinnaś – zasugerował.

- Ale jak śpię, to śni mi się łódka – jęknęła.

- Spróbuj. A jak znowu będziesz o tym śnić, to zawołam mamę – obiecał.

- Na serio? – Zapytała niepewnie. Nadal nie ufała chłopcom. Choć była młoda, była inteligentna i szybko uczyła się na błędach.

- Na mnie możesz liczyć – wyznał. Chłopać źle się z tym czuł, ale wiedział, że musiał skłamać.

Valka dość szybko wróciła do snu, a Stoick jeszcze chwilę przy niej posiedział. Bał się, że koszmar powróci i będzie jednak zmuszony do zawołania rodziców. Tak się nie stało i gdy upewnił się, że wszystko będzie dobrze, sam wrócił do snu.

Przez kolejne noce chłopak jak zwykle spał czujnie. Kiedy słyszał jak dziewczynka mówi przez sen, szybko się budził i znajdywał się koło niej. Valka nauczona, że koło niej zawsze jest najstarszy z braci jak się budzi, uspokajała się coraz szybciej. Potem nawet przestałą pytać o rodziców.

Koszmary na szczęście powoli cichły. W końcu ustały całkowicie. Stoick miał wrażenie, że nie powrócą, bo w końcu mógł normalnie spać. Mimo wszystko nadal spał bardzo czujnie i reagował gwałtownie, kiedy ktoś go budził. Miał jednak nadzieję, że z biegiem czasu to minie.

Po kuracji jaką zafundował jej Stoick, dziewczyna przekonała się do braci. Chociaż Podłosmark ją dalej obrażał (robił to tylko wtedy, kiedy był zły, ale to już obrażał wszystkich), przestała się ich bać. Oczywiście Nanna i Rune byli z tej poprawy bardzo zadowoleni.