Scenariusz Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka. →Powrót do artykułu |
Czkawka: Mamy na Berk pewien zwyczaj. Co roku testujemy naszą siłę, wytrzymałość i odwagę na Festiwalu Roztopów. Nie wszyscy jednak darzą to wydarzenie jakąś szczególną sympatią.
Pyskacz: No dalej, Czkawka, rwij. Wysil się, synek, no! Może się zaprzyj, nie wiem. Daj z siebie wszy... Au!
Czkawka: Ach.
Pyskacz: Ej!
Sączyślin: Szybciej, synek. Nie lenimy się. Już, już, już.
Sączysmark i Sączyślin: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Sączysmark: Czkawka, Czkawka, jak pikawka!
Czkawka: Ej, co ty?
Czkawka: Prawda jest taka, że za każdym razem przegrywam. I to z tym tu.
Sączysmark: Hahaha!
Czkawka: W tym roku jednak wszystko się może zmienić. Lepiej, w tym roku to ja mam szansę wygrać. Bo po raz pierwszy w historii w Festiwalu Roztopów biorą udział...
Pyskacz: Smoki! Od dziś smoki mają prawo uczestnictwa w Roztopach. Pojawiają się trzy dodatkowe konkurencje. Latanio-strzelanie, co znaczy tyle, że trzeba celnie latać i jeszcze celniej strzelać. Ej!
Mieczyk: Ee, wybacz. Pomyliliśmy głowy.
Szpadka: Właśnie, czułam, że coś mi nie leży.
Mieczyk: Aach, od razu lepiej.
Pyskacz: Dalej mamy freestyle. I tu znowu zawodnicy wykonują dowolny trik, a sędziowie oceniają.
Astrid: Dobrze, mała, tak jak ćwiczyłyśmy.
Pyskacz: Oho, szybujący Zębacz. No, robi wrażenie.
Śledzik: Aaa, przepraszam. Bo mamy ze Sztukamięs pytanie. Będą jakieś dyscypliny naukowe? Ja wiem, może puzzle?
Pyskacz: Bardzo ciekawa propozycja, rozważę. A na koniec lot z przeszkodami. Waszym celem będzie...
Sączysmark: Łuhuhu! Ha! Wiesz, co mnie najbardziej kręci w tym całym Festiwalu? Wygrywanie. Chcesz sobie dotknąć medalu? Chcesz sobie poczuć, jak czuje się zwycięzca?
Czkawka: Ee, dzięki, nie trzeba.
Sączysmark: W mojej rodzinie nikt nigdy, nigdy nikt nie przegrał na Roztopach. W życiu.
Astrid: I się zaczyna.
Sączysmark: Smoki czy nie smoki, i tak zrobię, co robię co roku. Przyniosę chwałę klanowi Jorgensonów. A ty, jak to ty – przyniesiesz wstyd. Hahahaha. Spadamy, misiek. Łoo. Pokonam was, niedorajdy!
Czkawka: Ooooch, dobra... Aha...
Stoick: A nad czym to pracujecie?
Czkawka: Parę ulepszeń na Roztopy.
Stoick: A tak, świetnie, wspaniale.
Czkawka: Tato, przyszedłeś po coś, czy tylko...
Stoick: Ja? A tak. Bo dzięki smokom to mógłbyś nawet, no wiesz...
Czkawka: Pokonać Sączysmarka? Zawstydzić Jorgensonów?
Stoick: No, skoro tak stawiasz sprawę, przyznaję, brzmi to nieźle. No to tak... Tak... To ja zostawiam cię z tym, co tu... eee... Co tu sobie robisz. Ta.
Wiking: Roztopy!
Stoick: Tegoroczne Roztopy uważam za otwarte!
Wiking 2: Ej!
Sączyślin: Kto jesteśmy?!
Sączysmark: Zabijaki!
Sączyślin: Co robimy?!
Sączysmark: Zabijamy!
Sączyślin: A jakie nasze motto?!
Sączysmark i Sączyślin: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Gruby: Uczestnicy, proszę się ustawić do dźwigania owiec.
Wiadro: Dziś jest dobry dzień na dźwiganie owiec.
Gruby: Co ty nie powiesz? Ha, każdy dzień jest dobry, żeby sobie owce dźwignąć. Na mój znak. Przygotować się.
Tłum: Dawaj, dawaj! Brawo! Szybciej! Brawo!
Sączysmark: Juhu!
Sączyślin: Mój syneczek.
Mieczyk: Ej, zostaw mnie, no!
Wikingowa: Szybciej!
Gruby: Pierwszy punkt w tegorocznych Roztopach zdobywa Sączysmark.
Wiking 3: Czkawka, nie poddawaj się!
Sączysmark: Oo, znalazłeś swoje miejsce. U moich stóp. Daj, pomogę ci. Ups, nie zdążyłeś. Jak zwykle. Hahaha!
Gruby: Przed nami tradycyjne i ulubione toczenie kłody.
Sączysmark: Uwaga na buźki. Hahaha!
Gruby: I kolejny punkt dla Sączysmarka.
Sączyślin: Mój syn!
Czkawka: Ach! Dzięki, przyjacielu.
Gruby: Uwaga, uwaga, pora na miotanie siekierką. Tutaj liczy się przede wszystkim celność. Sam środek. Uwaga, uwaga! Oj! Ostrożnie! Kryć się!
Sączysmark: Lepiej patrz i się ucz, chłopczyku.
Czkawka: Popisuje się.
Sączyślin: Ha-haha! Łuhu! Stoicku, może od razu dasz nam medal? Oszczędziłbyś tylko chłopakowi wstydu.
Stoick: A może byś sobie usiadł, Podłosmarku[1]!?
Tłum: Łuu...
Pyskacz: Co ty, nie daj się sprowokować.
Stoick: Sam wiesz, że od lat mnie prowokuje. Czemu miałoby się coś nagle zmienić?
Czkawka: Ta, na szarym końcu.
Sączysmark: Łał, nie dość, że mam wszystkie punkty, to jeszcze najlepsze malowidło? Niesprawiedliwe.
Czkawka: Śmiej się, śmiej, pewnie. Ale jutro wszystko się zmieni. Dobrze mówię?
Sączysmark: Nie mogę się doczekać. Hakokieł i ja... My to jesteśmy normalnie jednością. Jesteśmy Sączysmok. Albo Smokosmark. Albo Sączykieł!
Czkawka: Serio?! A, to uważaj, bo jutro zmierzysz się ze... Szczerkawką.
Astrid: Szczerkawką?
Czkawka: Ta, no wiem, trochę mało... błyskotliwe.
Astrid: Co z tobą? Czemu ty wdajesz się w to wciągać?
Czkawka: Nie rozumiesz? Bo pierwszy raz w życiu ja... ja mam szansę pokonać tego Smarka. Pokazać mu.
Sączysmark: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Astrid: No dobra, trochę racji masz. Fajnie by było, gdyby choć raz ktoś inny ponosił medal.
Czkawka: Dzisiaj zdobyłeś swój ostatni punkt, Sączykle. Jutro jest nowy dzień.
Gruby: Przed nami drugi, wspaniały dzień Roztopów. Dzisiaj po raz pierwszy smocze konkurencje.
Wiadro: Tak, to dobry dzień na dźwiganie owiec.
Gruby: Uwaga, lot z przeszkodami!
Sączysmark: Oj tam, oj tam. Nad tymi kłodami to ja bym nawet we śnie.
Czkawka: Powodzenia.
Astrid: Ale wiesz, że nie nad kłodami masz lecieć, ale pod kłodami?
Sączysmark: No chyba. To oczywiste.
Gruby: Jako pierwszy startuje Śledzik!
Śledzik: Aaa... Bo ten... Pomoże mi ktoś? Nie przejmuj się, nie nasza konkurencja.
Mieczyk i Szpadka: Ło! Ła! Hehehe...
Sączysmark: Masz notesik, Czkawka? To teraz patrz i notuj. Haha! U! O! O. Aua, aua, aua, aua...
Czkawka: To co? Pokażemy im.
Gruby: Doskonały lot w wykonaniu Czkawki.
Czkawka: Ha-ha! I co Smark, słyszałeś? Doskonały! Słuchajcie, to mój pierwszy punkt w Roztopach chyba w życiu. A-ale fajne uczucie. Super tak kogoś pokonać. Czuję, że rosnę. Halo, czy ja rosnę? A nieważne, nie odpowiadaj.
Śledzik: Czy on... on się przechwala?
Astrid: Szczerze to nie wiem, w życiu nie widziałam, żeby się przechwalał.
Sączysmark: Tylko się tak nie ciesz. Ty wiesz, ile to jest? Tyle mi brakuje, żeby wygrać Roztopy. A to? Wiesz, co to? Moje szanse, tyle mam szans.
Czkawka: Poważnie? A wiesz, co to jest? Wielkość twojego móżdżka. Nie, zaraz... Mm, tak lepiej.
Sączysmark: Jakbyś niby widział mój mózg. Nic tu po nas.
Czkawka: No co? O-on zaczął. Jak mieliśmy pięć lat.
Gruby: Teraz długo oczekiwany freestyle. Zawodnicy będą się popisywać nienagannym stylem i zręcznością.
Szpadka: Patrzcie na to! Ach!
Mieczyk: To się nazywa "żelazny szpagat". Auu.
Śledzik: Nazwaliśmy sobie tę naszą sztuczkę "motyl ekstremalny". Łoo... Ło! Nie przejmuj się, to też nie nasza konkurencja. Łał. "Balansowiec". U niej to się wydaje takie proste.
Mieczyk: Czemu ty tak nie umiesz? Bo wiesz, ja bym umiał. Au.
Czkawka: Łu-hu! Ale odlot!
Mieczyk: Słyszałem, że Sączysmark będzie robił "płonące pierścienie śmierci". Nikt tego jeszcze nigdy nie zrobił.
Szpadka: No, bo to takie niebezpieczne.
Mieczyk: Nieee, bo przed chwilą to wymyślił.
Sączysmark: Eee, na pewno wygram. Za sam pomysł chociaż. Ognia! Ła!
Gruby: Fatalnie. Ale katastrofa.
Sączyślin: O żesz...
Sączysmark: Aa! A! Aaa...
Mieczyk: Były pierścienie, ogień też był... A śmierć? Gdzie śmierć? Eee, jakieś oszustwo.
Czkawka: Oo, Smarku, Smarku... Tatuś się chyba ostro wkurzył, co nie?
Sączysmark: A co ty wiesz? Tatuś zawsze tak wygląda. A ty co? Serio myślisz, że masz jakieś szanse ze mną?
Czkawka: Rzeczywiście, myślę, że tak, mam szanse. Spore nawet.
Sączysmark: Nieprawda.
Czkawka: A prawda.
Sączysmark: Nieprawda!
Czkawka: A prawda! No, zastanów się. Szczerbatek to Nocna Furia, latam najlepiej ze wszystkich. Niby... Niby jak miałbym przegrać?
Sączysmark: Bo tak już jest i koniec. Ja wygrywam, ty przegrywasz.
Czkawka: To popatrz sobie na punkty. Widzisz? Nie przegrywam.
Sączysmark: Dz. Asz! Trr.
Astrid: Hej, a temu to co znowu?
Czkawka: Drażniłem go trochę.
Astrid: A odkąd to ty się z kimkolwiek drażnisz?
Gruby: Przed zawodnikami latanio-strzelanie. Celem konkurencji jest zestrzelić wrogów, ale oszczędzić przyjaciół.
Czkawka: Jest wróg! Nie, czekaj, ona jest od nas. Dzięki, stary. Patrz, tego nie zauważyłem.
Gruby: Czkawka i Szczerbatek, brawa! Najwyższe noty!
Sączysmark: Słuchaj, Hakokieł, robimy bez błędów i wygrywamy. Ognia! Pięknie! Haha! Weź, to były dzieci, ty prawie trzytonowa jaszczuro! Ej! Hakokieł! No nie! Co ty wyprawiasz?! Przestań! Nie strzelaj!
Sączyślin: Syneczku! Opanuj się! Opanuj smoka!
Sączysmark: Kiedy on sam strzela, ja nie umiem!
Gruby: Nasz dotychczasowy mistrz stracił chyba zwycięską formę.
Mieczyk i Szpadka: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Gruby: I po raz pierwszy w historii naszego Festiwalu... Ludzie, mamy remis! Jutro ci dwaj młodzieńcy spotkają się w dogrywce, która wyłoni nowego zwycięzcę.
Sączysmark: To ja! Hehe. Nawet nie wiesz, jakie masz szczęście. Na tej scenie totalnie nie ma dla ciebie miejsca.
Czkawka: Tak, tak. Gadaj sobie, koleżko. Patrz lepiej, jak się topi wasza słynna tradycja wygrywania. Topi na Roztopach. No, jak mi przykro. Ech, co jest? Co z tobą? Jak ci język odgryzł?
Astrid: Czkawka.
Czkawka: Spokojnie, nie wytrzyma napięcia, czuję to. No co?
Astrid: A mówiłam ci, dlaczego cię lubię? Bo fantastycznie umiesz przegrywać. Kto by pomyślał, że marny będzie z ciebie zwycięzca.
Czkawka: Marny zwycięzca. Świetny będę zwycięzca. Patrz tylko na to. Lżejszy, cieńszy. Ach, zobaczysz, jacy będziemy szybcy i zwrotni. Do tego poprawiłem siodło. Teraz jest lekkie jak piórko. Ale to – to jest nasza supertajna broń. Ogon cienki jak papier, ale za to wytrzymały jak diabli. Będziemy skręcać jak wariaci, będziemy jak wiatr. Szybcy jak nigdy. Sączysmark już nam nie podskoczy.
Stoick: Pamiętaj, synu, bez stresu.
Sączysmark: Łoch, ach. Nie denerwuj się.
Sączyślin: Sączysmark.
Sączysmark: Ło, ha... O, cześć, tata. Tak tylko rozciągam kolanka.
Sączyślin: Opowiadałem ci tę historię, jak raz niemal przegrałem na Roztopach?
Sączysmark: Nie, nie opowiadałeś.
Sączyślin: No właśnie. Bo nie ma takiej historii! Żaden Jorgenson nie był nawet bliski przegranej, rozumiesz mnie? Żebyś ty nie był pierwszy.
Sączysmark: A ty co się gapisz?
Gruby: Uwaga! Decydujące starcie tegorocznych Roztopów. Lot z wieloma przeszkodami. A o szczegółach – Pyskacz.
Pyskacz: Lot zaczynamy o tu, na arenie. Zawodnicy muszą przebrnąć przez kłodowisko, wspiąć się na skałę, następnie wsiadają na smoki, okrążają statek zacumowany na środku morza, dalej muszą wykonać slalom między skalniakami i meta z powrotem na arenie. Kto pierwszy przekroczy linię mety, zwycięża Roztopy. O ja, mam gęsią skórkę.
Czkawka: Ej, yy... możemy chwilę pogadać?
Sączysmark: Nie.
Czkawka: Dobra... Yy... Bo ja chciałem tylko życzyć ci powodzenia i... No, niech wygra najlepszy.
Sączysmark: O, i wygra. Już niech się ten twój mały, wątły móżdżek o to nie martwi. Widzimy się na mecie, koleżko. No, chyba że nie dolecisz.
Czkawka: Jak chcesz. Chciałem być miły, ale skoro tak chcesz.
Sączysmark: Tak, właśnie tak chcę!
Gruby: Wikingowie i smoki. Zapraszam na start. Na mój znak. Do lotu, gotowi... Start!
Sączysmark: Z drogi mi!
Mieczyk: Kamieniem w twarz. Heh. Nie ma to jak czasem kamieniem w twarz. Au. Tak, to jest to, siostrzyczko.
Czkawka: Aaa!
Pyskacz: Dostał!
Śledzik: Nie, nie mogę.
Czkawka: Aaaa!
Stoick: Brawo, dzielny chłopak!
Czkawka: No, to jestem. Słuchaj, musimy sporo nadrobić. Pędem!
Gruby: Ależ poszybowali!
Pyskacz: Patrz, zaraz dogoni Sączysmarka!
Stoick: Przecież widzę, Pyskacz.
Sączysmark: Te i co?! Fajnie ci?!
Czkawka: No dobra, sprawdzimy, co potrafi ten nowy ogon.
Gruby: O cię... Łał. Widziałeś, Wiadro? Ale ma przyśpieszenie.
Czkawka: Suń się, co?
Sączysmark: Tak, chciałbyś! Aaa!
Astrid: O nie, Czkawka poleciał na około.
Pyskacz: Stoick, patrz, ale go goni.
Stoick: Mówiłem chyba, że widzę.
Czkawka: To co, Szczerbek? Kończymy.
Sączysmark: Nie. Nie mogę przegrać. Nie mogę przegrać. Ach... Przecież ojciec...
Czkawka: Co ja wyprawiam? Wybacz, tato.
Śledzik: Co mu się stało?
Gruby: Sączysmark wyszedł na ostatnią prostą! Sączysmark zwycięzcą tegorocznych Roztopów!
Sączyślin: Tak! Urodzony Jorgenson!
Sączysmark: Udało się. Hehe. Wygraliśmy. Wygraliśmy! No pewnie, że wygraliśmy.
Czkawka: Dobry lot, gratulacje.
Sączysmark: Wiem, ty też ładnie walczyłeś. Ale sorry, nie dałeś rady, hehe.
Stoick: To był naprawdę wyjątkowy Festiwal! Kto wie, czy nie najlepszy! Ci dwaj młodzieńcy pokazali klasę! Ale niestety, zwycięzca może być tylko jeden. Hegemonia Roztopowa trwa. Obrońcą tytułu i zwycięzcą zostaje Sączysmark!
Sączysmark: Udało się!
Sączyślin: Łu-hu! Haha!
Stoick: Rodzina może być z ciebie dumna.
Sączysmark: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Sączysmark i Sączyślin: Sączy-Sączy-smark-smark-smark!
Czkawka: Aa! Za co?!
Astrid: Za to, co zrobiłeś.
Czkawka: Ta, przegrałem. Jak to zwykle.
Astrid: Hej, specjalnie przegrałeś.
Czkawka: Aa-a, nie mam pojęcia, co ty mi tu insynuujesz. Sączysmark po prostu był dzisiaj lepszy i tyle.
Astrid: O nie, nie. Dzisiaj ty byłeś najlepszy i ja to wiem.
Czkawka: Aha, i znowu drugi. Pewne rzeczy się nie zmieniają. Ale są chyba ważniejsze sprawy niż wygrywanie.
Sączyślin: Chodź tu do mnie.
Czkawka: Na przykład przyjaciel.
Sączysmark: Łuhu!
Czkawka: Nawet jeśli tym przyjacielem jest ten koleś.
Przypisy[]
- ↑ W tym odcinku imię tego bohatera jedyny raz zostało przetłumaczone jako Podłosmark. Później, zarówno w serialu, jak i filmach, imię wikinga brzmi Sączyślin.