Scenariusz Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka. →Powrót do artykułu |
Czkawka: Życie ze smokami ma swoje wzloty… i upadki. Nie ma się co stresować. Zimna krew, dobra rzecz. Z tym jednak u Wikingów bywa różnie.
Czkawka: Jeszcze więcej podpór?
Pyskacz: Wiesz, to w końcu smoki.
Czkawka: Chociaż na swój sposób całkiem jesteśmy rozsądni.
Astrid: No już, nic się nie bój. Spokojnie, przysiądź sobie.
Śledzik: Udało się.
Pyskacz: Jak się patrzy.
Czkawka: Pięknie.
Sączysmark: Bomba!
Mieczyk: Zbudowaliśmy to coś, żeby się wioska nie rozwalała?
Szpadka: No nie, totalny bezsens.
Mieczyk: I jeszcze nas wrobili, żebyśmy pomagali. Czuję się wykorzystany. I spocony.
Czkawka: Kiedy pojawia się coś, co Wikinga przerasta, jakoś nagle traci cały zdrowy rozsądek. I wtedy robi się ciut niebezpiecznie.
Stoick: Siadowiska dla smoków. Muszę przyznać, świetna robota. Mmm… Tak sobie myślę, przydałoby się jedno nad studnią.
Czkawka: Siadowiska to dopiero początek. I co powiecie na lądowiska? A-albo takie stajnie w jaskiniach, pod wioską, na przykład.
Stoick: Dobra, dobra, nie zapominajmy, że Berk jest jednak dla ludzi.
Pyskacz: Wikingowie zawsze na pierwszym miejscu. Taa, zdania nie zmienię, pogódź się.
Czkawka: Łał, pioruny szaleją. Nie jest dobrze.
Stoick: Zazwyczaj zostawiały wioskę w spokoju.
Pyskacz: Thor się widać pogniewał. Ostatnim razem, kiedy w Berk tak straszliwie waliły pioruny…
Stoick i Pyskacz: Barnstat.
Czkawka: Jaki Barn?
Stoick: Jörgen Barnstat. Włóczęga. Przypałętał się na Berk, okradł nam wszystkie domy i starców.
Pyskacz: Aż w końcu Thor walnął go piorunem prosto w rogi, akurat kiedy naprawiał maszt i szykował się do ucieczki. Hehehe.
Stoick: Tak go Thor strasznie karał, że wszystkie statki się zapaliły.
Pyskacz: Wyprawiliśmy nicponia w świat. Od tej pory Thor się wcale nie gniewał.
Czkawka: Wyprawiliście go w świat? Trochę mocne.
Stoick: Pyskacz. Słuchaj, natychmiast organizujesz wiadra. Ja muszę pędzić do Twierdzy.
Czkawka: Szczerbatek! Muszę znaleźć Szczerbatka.
Mieczyk: Tak, pięknie i o to chodzi.
Szpadka: Ten Thor to mega bóg.
Sączysmark: Łał, te burze to odlot. Kiedy pada, normalnie wychodzę sobie na dwór, bez niczego, biorę gąbkę, mydło i dobrze mi.
Śledzik: No wiem, mieliśmy w tej sprawie nadzwyczajne zebraaa…
Czkawka: Y-y, słuchaj, pomóż. Muszę znaleźć Szczerbatka.
Astrid: Widziałam go przed chwilą koło Twierdzy.
Stoick: Nic się nie bójcie, wszystko będzie w porządku.
Gruby: Pioruny atakują całą wioskę. To jak wojna, straszna wojna.
Wiadro: W życiu nie widziałem, żeby się tak Thor rozsierdził.
Czkawka: Szczerbatek!
Pleśniak: Widzieliście coś takiego?!
Gruby: Patrzcie, te pioruny chyba go ścigają.
Czkawka: Szczerbatek!
Pleśniak: Naprawdę nie rozumiecie? Thor jest okrutnie wściekły, powiem wam dlaczego. To jego wina. Jak wszyscy wiemy, Nocna Furia to nieprawy pomiot burzowych piorunów i samej, samiusieńkiej śmierci. Pozwoliliśmy mu żyć wśród nas i teraz zapłacimy i to słono.
Gruby: W sumie ma rację. Pioruny tak jakby uderzają tylko w smoka.
Pleśniak: Właśnie, w smoka uderzają. I to pioruny takie jakich nasza wioska jeszcze nie widziała. Tylko jedno, jedno tylko możemy zrobić. Pozbyć się Nocnej Furii, to nasz jedyny ratunek. Thor wpadł w wielką furię na widok Nocnej Furii. Wszyscy świadkami.
Czkawka: Co? Ludzie, to przecież bzdura.
Pleśniak: Jak nie zaczniemy działać od razu, to pozwolę sobie przypomnieć Barnstata.
Stoick: Masz rację, zgadzam się z wami. Thor jest bardzo zły, nie jestem jednak pewien czy na Szczerbatka.
Czkawka: No właśnie! Hyp… Wyście już zapomnieli ile Szczerbatek zrobił dla naszej wioski?
Pleśniak: To w takim razie czemu Thor się gniewa?
Stoick: Tak się składa, że nie czytam mu w myślach. Ale znajdziemy sposób by go obłaskawić.
Czkawka: No pięknie, kolejna burza.
Mieczyk: Thor zrobił wielką dziurę w Twierdzy. A może jest głodny? Bo ja jestem.
Czkawka: Musimy go jakoś uszczęśliwić. Ale co ucieszy takiego boga piorunów i błyskawic?
Śledzik: Dawno, dawno, z tego co ja wiem, bardzo lubił ofiary.
Szpadka: Chodźcie, ofiarujemy Mieczyka.
Mieczyk: No dobra, o której mam się stawić? Ale chcę dużo ognia i fajerwerki.
Czkawka: Spokój, nie będzie żadnych ofiar.
Sączysmark: Przynajmniej na razie.
Astrid: Raz kiedyś na ciotkę spadła klątwa Odyna i żeby to wszystko odwrócić musiała popłynąć aż na koniec świata.
Śledzik: Podziałało?
Astrid: Nie mam pojęcia. Chyba nie znalazła końca, bo ciągle jakoś pojawiała się z drugiej strony.
Śledzik: Na naszą rodzinę to się bogowie jakoś nie obrażają. Hee. Odpukać w niemalowane, poskakać na jednej nodze, spoliczkować Jorgensona. Łu. Hihi.
Sączysmark: Gdybym ja był Thorem, to bym chciał taki gigant posąg. Mój oczywiście. Sączysmark jak Thor.
Astrid: Ty pamiętasz, że chcemy go uszczęśliwić?
Sączysmark: No właśnie!
Astryd: Ohyda, chyba mi się zaraz zwróci.
Czkawka: Ty wiesz, to nawet nie głupia myśl.
Astrid: To nie myśl, Czkawka, tylko odruch.
Czkawka: Co? Ble.. Weź… Ja-ja o posągu.
Astrid: O nie, znowu wraca.
Czkawka: Ojej nie… Nie Sączysmarka. Thora.
Śledzik: Hmm, w sumie to nigdy nie postawiliśmy mu posągu.
Czkawka: No, w takim razie najwyższa pora.
Mieczyk: Au!
Szpadka: Hehehe… Au!
Czkawka: Dobra robota. Yyy, jedna uwaga. Kolana Thora zginają się w drugą stronę. No wiesz… jak kolana. Normalne.
Sączysmark: Hmm.
Czkawka: A ty co robisz?
Śledzik: Thorowe spodnie przecież. Mam nadzieję, że nie są za ciasne. Nie znoszę za ciasnych spodni, taki się czuję spuchnięty.
Czkawka: Ach… Słuchajcie, mamy mało czasu, łączmy to jakąś całość. Aha, Thor będzie zachwycony, jak nic.
Wiking 1: Ty wiesz może co to?
Wiking 2: Pojęcia nie mam.
Czkawka: Uwaga! Mogę prosić o uwagę?! No dobra, to tak… Wiem, że w tej chwili Thor trochę średnio za nami przepada, ale jestem przekonany, że ten oto niezwykle piękny posąg z całą pewnością pomoże wrócić nam do boskich łask. Okej, nie ma co gadać.
Stoick: Proszę, proszę. Thor z pewnością doceni ten gest. Lada chwila znów się do nas uśmiechnie.
Pleśniak: Naprawdę myślicie, że wystarczy ten kawał żelastwa by obłaskawić wielkiego Thora?!Naprawdę? Bezmyślni! Szaleńcy!
Czkawka: Nie no, to koniec. Jeszcze więcej piorunów niż ostatnio.
Pyskacz: Ja nic nie rozumiem, daliśmy mu przecież gigantyczny posąg.
Stoick: Włożyliście w to sporo pracy, ale co zrobić. Jak widać, nie tego się Thor spodziewał.
Czkawka: Pyskacz, co ty robisz?
Pyskacz: Ech… Uwielbiam Szczerbatka, ale przezorny zawsze ubezpieczony… Czy coś…
Czkawka: Hej, nic się nie bój. Nikt cię nie skrzywdzi, obiecuję. Niektórymi się po prostu nie przejmuj.
Śledzik: Oo… A! Słoneczko, wiem, że się boisz. Jeśli chcesz się przytulić, nie krępuj się, jestem.
Szpadka: Ale… Ty patrz brat, jaki pogrom.
Mieczyk: No nie? Normalnie cud miód.
Szpadka: Łoł, łoł, łoł.
Mieczyk: Łoo. Nikt tak nie rozwala jak nasz Thor.
Pleśniak: Oto gdzie Thor ma wasz posąg! Mówiłem czego pragnie bóg. Nie dostał, to się bardziej gniewa. Dopóki nie pozbędziemy się z wyspy Nocnej Furii, ogniste deszcze Thora będą nas nękać w nieskończoność.
Czkawka: Yyy, tata… Ale ty chyba nie myślisz, że Thor mógłby wkurzyć się na Szczerbatka, prawda?
Stoick: Chyba jasne, że nie.
Pleśniak: Stoick, otwieraj! Przyszliśmy po Nocną Furię!
Stoick: Obawiam się, że oni owszem. Spróbuj ukryć idziesz Szczerbatka, ja będę pertraktował.
Czkawka: Ale…
Stoick: Powiedziałem.
Pyskacz: Trzymaj się ciepło, przyjacielu.
Czkawka: Ty się nic nie bój. Nie zostawię cię, nigdy.
Pleśniak: Stoick, oddawaj smoka, mamy dość burzy, dosyć serdecznie.
Stoick: Spóźniliście się. Smoka nie ma.
Pyskacz: Stoick już dawno wyrzucił go z wyspy.
Pleśniak: Thor jest chyba innego zdania. Smok na pewno gdzieś tu się ukrywa. Znaleźć Nocną Furię! Pędem!
Astrid: Hej, możemy go schować w zatoczce.
Czkawka: Nie, tam znajdą. No nic, musimy uciekać z wyspy.
Astrid: My?
Czkawka: Sam przecież nie da sobie rady. Z resztą, ja go nie zostawię. Przykro mi, ale lecimy razem.
Astrid: Ale wrócisz. Prawda, że wrócisz?
Czkawka: Jasne. Kiedyś na pewno. Kiedy ta zgraja pacanów zorientuję się, że to nie jego wina.
Astrid: To może się pospiesz.
Pleśniak: A gdzie ten dzieciak? I ważniejsze pytanie, gdzie jest smok?
Astrid: Nie mam pojęcia, nie wiem. Ale brawo, dopiąłeś swego. Czkawka i Szczerbatek zniknęli.
Pleśniak: Taa, jasne. Znaleźć Nocną Furię, ludzie, szukać!
Czkawka: Aa! Aaa! Szczerbateeeek!
Pleśniak: Tam! Tam lecą!
Czkawka: Aaa! A! Ała! Aa! Na… Uf… Nieźle, jesteś cały? Ach… Tu cię strzelił piorun. W metal strzela. Ciekawe.
Pleśniak: No już, związać smoka!
Czkawka: Szczerbatek! Ach… Nie! Zostawcie go!
Pleśniak: Ty nawet nie próbuj przeszkadzać, bo jeszcze bardziej skrzywdzimy ci smoczka.
Czkawka: Szczerbatek!
Pleśniak: Przyszedł czas pożegnań. Hehehe.
Czkawka: Szczerbatek! Aaa… Szczerbatek…
Stoick: Ludzie, wiem, że się boicie, ale nie tak przecież załatwiamy sprawy na Berk. Smoki to już nie te straszliwe bestie co kiedyś. Teraz żyjemy w zgodzie.
Pleśniak: Nie chcemy zgody, precz ze zgodą.
Stoick: Rozkazuję wypuść smoka. Natychmiast.
Pleśniak: Przejrzyj na oczy, Stoicku. To jedyne rozwiązanie, przecież wiesz. Podziałało na Barnstata, na Szczerbatka też podziała.
Astrid: Czkawka… Złapali Szczerbatka… Chcą go wrzucić do morza.
Czkawka: No wiem. A jak myślisz, po co mi to?
Mieczyk: Fiu, fiu, trudne pytanie. Ile razy można zgadywać? Pięć?
Czkawka: O matko… Astrid, zabierz mnie do portu.
Stoick: Chcecie się dobrać do smoka? Będziecie musieli pokonać nas. Dzięki przyjaciele.
Wiadro: Skoro już wybieramy strony, to ty wiesz… wiesz, tych tam jest więcej. Znacznie więcej.
Gruby: Stoimy murem za wodzem, jasne?
Czkawka: Staać! Stać! Możecie się pozbyć Szczerbatka, możecie… możecie go zrzucić z krańca świata, ale… mówię wam, to kompletnie nic nie da. Thor i tak będzie się gniewał.
Wikingowa: Nie wierzę mu.
Czkawka: Chodzi o metal. Pioruny… Pioruny walą w metal. No weźcie pomyślcie. Burze zaczęły tak atakować wioskę akurat, kiedy pojawiły się siadowiska. I posąg. Prawda? A są zrobione z metalu,
Pleśniak: Bla, bla, ludzie, słyszeliście w życiu większą bzdurę?
Czkawka: Patrzcie na to. Piorun uderzył szczerbatka o tutaj. Prosto w ogon, w ogon, w metal. W ogon. W metalowy ogon. Nie? Nadal mi nie wierzycie? No to wam udowodnię. Szybko, lecimy.
Astrid: A ty jesteś pewien, że wiesz co robisz?
Czkawka: Pewien? To chyba nie to słowo. Takie mam bardziej przeczucie. Dam sobie radę. Leć.
Pyskacz: No pięknie. Mały znowu ci to robi.
Stoick: Nie łatwo jest być ojcem. Czkawka!
Czkawka: Czekajcie! Zaraz wam udowodnię! Patrzcie. Kiedy przyczepię ten… ten, o tu, metal do masztu, piorun poleci prosto do…
Stoick: Czkawka! Synu… Czkawka… Ach. Synek…
Czkawka: Ech… Yy… Szczerbatek. Cześć. Co się stało? Całe szczęście, że zdrowa cała.
Stoick: Syneczku. Tak się cieszę. Och. Dostałeś piorunem w głowę, wiesz?
Pyskacz: Tak jak Barnstad. Tyle, że my cię z wyspy nie wyrzucimy.
Czkawka: Uwierzyli, że Thor wcale nie wkurzył się na Szczerbatka?
Stoick: Uwierzyli.
Pyskacz: Dopóki się nie dowiemy, czemu Thor tak nie lubi metalu, trzeba obchodzić się z nim jak z jajkiem.
Czkawka: Ech, wielka szkoda. Tyle roboty. Tak po prostu rozwalą to na kawałki?
Stoick: Wiesz, może i nie rozwalą, A gdybyś ją zabrał na jakąś wysoką górę i zostawił, co?
Mieczyk: Wodzu, dobra myśl, ech. Sam bym to wymyślił, ale… ja to nie wódz.
Sączysmark: Nie ma sprawy, już my się tym zajmiemy.
Pleśniak: No pięknie. Co mi się pod nogami… Hałasować mi będą w zaciszu… Oo… Och, świetnie.
Sączysmark: Pa!
Pleśniak: Zapłacicie mi za to! Ach, cicho Grzybek.
Czkawka: Taa, no nie wiem, czy tata dokładnie to miał na myśli.
Sączysmark: Nie ważne, ja tak to rozumiem. Hahaha…
Mieczyk: Hahaha.
Czkawka: Nie ważne, czy świat się zmienia, czy nie, Wiking zawsze pozostanie Wikingiem. A prawdziwy Wiking potrafi przyznać się do błędu. I tu lepiej się strzeż. Bo po dziurki będziesz mieć mięsnych tart i wędzonych ryb.
Pleśniak: Aaaa! Łoooaaa!