Jak Wytresować Smoka Wiki
Advertisement
Jak Wytresować Smoka Wiki

Witam,Bedę wam pisać coś co wykonałam sama,ale Nie wiem jak mi wyjdzię. Pisać zacznę puźniej ,bo nie mam dostępu do kompa....

Rozdział.1

Na niebie widniały chmury deszczowe.Czułam na twarzy krople wody,spadające z nieba.Na resztkach sił Wichura i ja byłyśmy ku celu... Niestety na niebie zagrzmiły pioruny,a my mam jeszcze 3 kilometry lotu.Oszałamiała mnie senność i huczne dźwięki gromów,więc musiałam się mocno trzymać Towarzyszki. Mijałyśmy już skały niszczone przez fale morskie... Przełknełam ślinę,gdy ledwie dojrzałam pomoc... ...Została już tylko bezkresna niczość...Zemdlałam... Co się Stało?Gdzie jestem?Tego nie wiedziałam...

Rozdział.2

Obudziłam się w dobrze znanym mi miejscu,był to bowiem mój dom,dobry poczciwy domek. Ból przeszywał mi lewą nogę,a do tego ujrzałam tam tylko bandaż,lekko zakrwawiony... widocznie przez moją nieobecność coś się musiało zdarzyć. oprócz tego bolała mnie strasznie głowa i okolice karku,tam szczególnie zostałam opatrzona... Chociaż nie pamiętam od wczoraj nic,czuje się niż wczoraj o niebo lepiej... Przez okna świeciły okruchy słońca,a ja nie mogę wstać. Nagle drzwi zakrzypiały i pojawiła się w nich dobrze znana mi postać:

-O,ciesze się,że wstałaś,Astrid

-Khy...Cześć...Khy...-Dostałam nagle kaszlu.

Usiadł obok mnie,sprawdzając mi temperaturę:

-Khy...Dziękuje,Khy...Nie trzeba...

-Wiesz,jak się o ciebie martwie...- Delikatnie złapał mnie za dłoń.

-Wiem,wiem,Czkawkuś...-Kaszel ustąpił.

-Tak,już to widze...-Mówiąc to był troche zarozumiały...

-Odpoczywaj...-Nagle skonfigurował swój ton.

-Co z Wichurą?-Udało mi się wykrztusić...

-Dobrze,znajduję się piętro niżej,jest w coraz lepszym stanie...-Uśmiechał się ciesząc razem ze mną.

Wiedząc,że moja towarzyszka jest w dobrym stanie, przytuliłam go z całej siły:

-Ciesze się,że tu jesteś...-Podpowiedziałam mu do ucha.

-Tak?

-Kocham cię...

-Ja ciebie też,Astrid...

Rozdział.3

Po paru minutach ciszy zapytałam niepewnie,ale ulżyło mi to bardzo:

-A co się wtedy stało...

-Hmmmmm...Dobrze,Gdy zemdlałaś pewnie przez brak sił,Wichura traciła z jakiegoś powodu wysokość.Ciebie zaś o mało nie puściło siodło,chyba robię z słabe pasy...-Zamyślał się pewnie nad tymi pasami.

-A co było dalej?_Spytałam,bo robiło się nudno,a brat zabrał mi wszystkie książki nie wiadomo gdzie...

-Więc Smark i bliźniaki odholowali ci Smoka,a ja cię zabrałem na ręce...-mówiąc to nie wyrażał żadnych uczuć,właśnie takiej miny nie mogę rozszyfrować...

-Dobrze,ale dlaczego jestem taka poobijana?_Nie mogłam wytrzymać tej sytuacji...

-Te urazy pojawiły się nawet przed naszym przylotem...

-Długo to potrwa?

-Gojenie się?

Jakby nie wiedział...

-Dobrze,dobrze...Jakiś tydzień,nie licząc nogi,przykro mi...

-Zaniósłbyś mnie do Wichury,proszę...

Wiedział co czuje,wiec nie wytrzymał...

Po chwili znalazłam się na jego rękach,trochę było to śmieszne...

Zauważyłam,że wichura ma zawinięte w bandażach skrzydło... To sztraszne co natura może zrobić swoim dzieciom...

Gdy już znalazłam się obok jej...Serce mi się krajało na sam jej widok...

-Mam podobnie...-Przytuliłam się tym razem do mojej smoczycy...

-Jakby co,puźniej przyniosę obiad-Prz. mnie uprzedził.

Szkoda,że go nie było,ale jest upragniony spokój...

Szkoda było dnia,więc się zdrzemnęłam.

(Narrator)

Gdy Astrid spokojnie drzemała,nieoczekiwanie,może oczekiwanie,pojawił się Czkawka wraz ze kocem pod ręką.

Klęknął przy Ukochanej, opatulając ją dokładnie owym kocem.

-Dobranoc słońce...-Po tych słowach delikatnie pocałował ją w czółko,i odszedł zgaszając świeczki.

Rozdział.4

(Myślę...)

Młody Wódz wychodząc z domu dziewczyny,by się spokojnie przespała,zostawił posiłek na stole obok jej smoczycy.Po 5 minutach znalazł się w S. Akademii. Nagle zza bramy wyszkoczył Mieczyk,bo Siostra dobijała leżącego Smarka.

-Cześć... i czołem...-Mamrotał sobie Mieczyk, Jednak Czkawka zauważył,że był on Pijany jak Bela...

-No cześć...Co porabiacie?-Odpowiedział Szef w Akademii.

-No...Tamci się leją...A ty szefie po co tu? ...Przecie dzisiaj mamy wolne od zajęć...- Zauważyliście,że gada do rzeczy tylko jak jest pijany?

-Dobra,ile?-Mówiąc to,Mieczyk już wiedział o co chodzi...

-...5...-Mamrotał coraz rzadziej.

Po chwili Bliźniak leżał na ziemi...

-Ech,te bliźniaki...-Pomyślał sobie Czkawka...

Wkrótce zapanowała Harmonia,oczywiście oprucz Mieczyka,co nadal trźeźwiał na ziemi.


             (CDN)

Jednak przez wrota wskoczyła zdyszana rudowłosa dziewczyna:

-PADNIJ!!!-Krzycząc saka to zrobiła jak inni.

Wrota wybuchła,pojawił się w nich jeźdźec dosiadający Krzykozgona.

-Gdzie ona jest!!!-Warknął jeźdźec.

-Xer,czy ty zawsze chcesz naprawiać te drzwi!-Przekrzyczał go Czkawka.Wkurzył się i odleciał po narzędzia...

-O cześć,wszystkim-Mówiła ruda dziewczyna wstając z pod gruzów.

-Ingrid,oddaj...-Podał jej ręke młody wódz.

-Grrrr...-Po chwil znalazła się w niej torba z prochem wybuchowym.

-Ile ci trzeba mówić

-Taki mądry jesteś?-Syderczo się do niego uśmiechneła,nie wyrażając uczuć.

Ta również znikła w gruzach...

-Wiecie,wracam do Astrid-Niewytrzymał Czkawka, po chwili go niebyło,a Xer wrócił z narzędziami. Bowiem była 18:00 a zasneła o 12:14,około...

Rozdział.5

-Astrid,śpisz?-Powiedział wchodząc do środka.

-Żyje,żyję!!!-Odpowiedziała mu.

Po chwili znowu klęknął przy niej:

-Dobrze się Czuj...-Potem go pocałowała pełnią sił,a on ją obją w pasie. Pocałunek trwał calkiem długo,choć był Namiętny i porywczy...

Po chwili(nadal się całując)Młody Wódz zabrał wybranke do łużka...

Potem nastała noc,i zasneli razem...

(Rano 9:01)

Czkawka leżał śpiąc w łużku w samych spodniach,bo góra leżała na podłodze.Jednak Astrid objeła go za szyję,leżąc na jego umięśnionej klacie (Też śpiąc)

-śpisz,słońce?-Szturchneła go w pierś.

-...-Pewnie nie poczuł,zdarza się. Jednak wstała na kulach,specjalnie wykonanych przez Ukochanego.

Wiecie,zjadła śniadanie,ubrała buty i kaptur,bo dzisiaj był 30-sty dzień zimy,a pada dopiero dziś...

Na dworze dzieci i Ekipa walczyły na śnieżki,smoki jednak dopingowały.

Astrid im zazdrościła,po chwili zauważyła Brata w białej koszuli bez rękawów,z resztkami gruzu...

-Cześć,Astrid!-Pomachał jej,przy okazji oberwał śnieżką od Ingrid zza górki, Swietnie się Bawili...

         (CDN)
Advertisement