Jak Wytresować Smoka Wiki
Advertisement
Jak Wytresować Smoka Wiki

            Napisałam taki One-Part… Czekając... na JWS 3 ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Po prostu nie mogę się doczekać trzeciej części! Tak sobie napisałam i pomyślałam, że mogłabym wstawić :3 ^^ Nigdy nie napisałam żadnego takiego krótkiego opowiadania, więc mam nadzieję, że może być... ale wydaje mi się, że jes niczym wyrwane w dłuższej opowieści. Może z JWS3?

Miłego czytania… Wiem, że krótkie... ale jest! :D

           

Jedyne, co Czkawka pamiętał, były fale i pioruny rozrywające łódź. I przeraźliwy ryk. Ryk Nocnej Furii.

Powoli otworzył oczy, ale to zmieniło niewiele. Wokoło panowała totalna ciemność. Chłopak nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, ani ile był nieprzytomny. Spróbował wstać. Poczuł ból w boku. Zdał sobie sprawę, że miał na sobie bandaż. A więc ktokolwiek go więził, nie chciał, aby umarł. Zdecydowanie przeznaczył dla niego coś znacznie gorszego niż śmierć.

Czkawka spróbował zrobić kilka kroków przed siebie. Czuł, że ma na rękach kajdany, ale mógł nimi nieco ruszać. Udało mu się znaleźć ścianę. Wilgotną i zimną, zdecydowanie bez okien.

Chłopak zmarszczył brwi i skupił myśli. Co takiego się stało? Nie pamiętał, co stało się ze Szczerbatkiem. Miał jednak przeczucie, że udało mu się uciec i jest bezpieczny.

W głowie mu pulsowało, gdy starał sobie przypomnieć szczegóły. Najwyraźniej mocne uderzenie w głowę musiało pozbawić go świadomości. Ale co…

Nagle coś głośno zachrobotało i zgrzytnęło, a po chwili na Czkawkę padł wąski pasek światła. Chłopak zmrużył oczy, bo światło stawało się coraz jaśniejsze i raziło go w oczy. Nie musiał jednak patrzeć, by poznać człowieka stojącego przed nim. Zagotował się w środku z wściekłości, gdy usłyszał ten potworny głos. Gos człowieka, który zabił jego ojca.

- Witaj, Pogromco Smoków.  – zadrwił Drago Krwawdoń.

Czkawka rzucił mu mordercze spojrzenie, w głębi ducha marząc o tym, by głowę tego mężczyzny przebiło jego płonące ostrze.

- Czego chcesz? – wycedził.

- Tego, co ty. – uśmiechnął się Drago, szerzej otwierając drzwi do celi. Ostre światło słoneczne wpadło do środka. – Zemsty.

Czkawka stanął przed Drago, wysoko podnosząc głowę. Wiedział, że wkrótce ten dzień nadejdzie. Był pewien, że Drago nie umarł, wiedział, że pewnego dnia powróci i będzie chciał jego śmierci. Śmierci całego Berk po tym, jak Czkawka pokonał jego smoczą armię.

- Nie dam Ci jej zasmakować. – powiedział Czkawka.

- To się jeszcze okaże.  – uśmiechnął się Drago, szczerząc zęby.  – Wiesz, ile na to czekałem? Ile…

- Stosunkowo nie za długo, bo całkiem nie dawno…

- Zamknij się! – warknął Drago i ostrzegawczo położył dłoń na swoim mieczu. Czkawka zamilkł. – To nie koniec, Smoczy Jeźdźcu. Jeszcze z Wami nie skończyłem…

- Bla, bla, bla… - Czkawka teatralnie przewrócił oczami, by zdenerwować Drago. – Przejdź do rzeczy!

Mężczyzna nie zwrócił uwagi na próbę chłopaka, a dalej spokojnie na niego patrzył.

- Wystawiłeś mi się jak na dłoni. Co cię podkusiło zapuszczać się tak daleko w głąb Archipelagu zupełnie sam? Wleciałeś dokładnie w moje sidła.  Miałeś nadzieję, że twoja Nocna Furia znowu cię uratuje? – sposób, w jaki Drago wypowiedział słowa „Nocna Furia”, zdradził Czkawce, że się nie pomylił. Drago był wściekły. Szczerbatek mu umknął.

Czkawka uśmiechnął się pod nosem. Teraz nie miał się już czego bać.

- Zacznijmy przedstawienie.

Drago niespodziewanie pociągnął Czkawkę za łańcuchy, a ten gwałtownie poleciał do przodu i zarył głową w piach. Usłyszał okrzyki i śmiech nad sobą. Szybko się podniósł, spodziewając się ataku. Zamurowało go, gdy zobaczył przed sobą grupę smoków. Gatunków, których nigdy w życiu nie widział. Smoków, które były wściekłe i  przed rzuceniem się na niego powstrzymywały ich jedynie łańcuchy. Ryczały, ryły pazurami w ziemię i strzelały ogniem we wszystkich kierunkach. Cała arena była w ogniu, a za kratami Czkawka zauważył śmiejące się ludzkie twarze.

Drago planował ten moment bardzo długo.

Ale tak się złożyło, że Czkawka też był już na to przygotowany.

Zdjęto mu łańcuchy. Dawno do ręki Piekło. A więc nie chcą, aby był bezbronny. Chcą, aby to było niezłe przedstawienie. Może mysleli, że Czkawka złamie się i zacznie zabijać smoki. A więc czeka ich naprawdę niezłe widowisko.

Chłopak założył maskę. Patrzył, jak smoki zaczynają być uwalniane. Darował sobie szukanie ewentualnej drogi ucieczki. Wiedział, że takiej nie ma. Drago na pewno dobrze to sobie obmyślił.

Sięgnął po łuk, który został mu rzucony. Przyda się, ale nie do zabijania smoków. Przeznaczy strzały dla kogoś innego.

Zmrużył oczy, gdy pierwsze rozwścieczone smoki zaczęły się do niego zbliżać. Wiedział, że pomoc jest w drodze, ale na razie będzie musiał sam sobie poradzić. Szczerbatek na pewno zjawi się za jakiś czas. Ale na razie… pora na Smoczego Jeźdźca.

Advertisement