Scenariusz Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka. →Powrót do artykułu |
Czkawka: Śledzik, płonące głazy!
Śledzik: Widzisz? Mówiłem, że będzie co jeść.
Astrid: Szykujcie się! Teraz pójdą strzały.
Ryker: Rr… Rrrarr!
Czkawka: To co? Może uwolnijmy kumpli?
Dagur: Jak ci powtarzam. Przestań ich lekceważysz. A ty co robisz? WAŻYSZ ICH SOBIE LEKCE!
Ryker: Jestem przekonany, że mają szpiega. Ktoś zdradza im nasz każdy ruch.
Heathera: Wybacz, Smarku, ale muszę.
Sączysmark: Hakokieł! Aaa!
Mieczyk: No proszę, proszę. Co za wstyd.
Szpadka: Nie dość, że spadł, to jeszcze piszczy jak prosiak. Aaa!
Sączysmark: Ją to co? Ją ratujesz? Bardzo jesteś fajny, smoku,.
Szpadka: Wiem, że nie jestem taka silna i nieznośna jak twój pańcio, ale spróbuj mnie choć trochę słuchać. Dobra? Aaa! Aaa!
Dagur: Mamy ich! Wciągać na pokład.
Łowca: Mocniej!
Szpadka: Ta. Niech żyją chłopaki.
Sączysmark: Bo chłopaki co? Chłopaki są najlepsze. Dobrze mówię, bracie?
Mieczyk: Bardzo dobrze.
Szpadka: Hej, jak skończycie sobie nawzajem słodzić, zbierajmy się stąd, dobra?
Sączysmark: Przyjacielu?
Mieczyk: Przyjacielu? To było, no słów mi zabrakło.
Szpadka: Ej! Zeskakuj z mojego smoka.
Mieczyk: Yy, kochana… Bo ja i Smark polatamy trochę razem. Chcemy się po napawać zwycięstwem. Do twarzy ci z Hakokłem. Nie obrażaj się.
Szpadka: Och. Chodź, zostawmy ich.
Ryker: Zastrzelić ją.
Astrid: Kolce, Wichura, ale nie przesadź.
Heathera: Wybacz mi, piękna, musimy się trochę poświęcić. Wszystko będzie dobrze, ledwo cię drasnęła.
Ryker: A skąd ty się tam wzięłaś?
Heathera: Masz coś do mnie to słucham!
Ryerk: Przestajesz mi się podobać, dziewczynko.
Heathera: Tak? I wzajemnie. Zdradziłeś moją pozycję. Zostawiłeś mnie tak kompletnie samą.
Ryker: Ha!
Dagur: No już, już, broń w dół, nie szalejemy.
Ryker: Hyh. Ty śmiesz wyzywać mnie od szaleńców?
Dagur: To może ujmę to inaczej. Jeśli choć jeden włos spadnie mej siostry z głowy, wbiję ci na sztort. I wyplotę sobie z twoich żeber pierwszorzędne cymbały.
Łowca: Kierujemy się na wyspę, panie.
Ryker: A czyj to rozkaz?
Łowca: Viggo. Czeka na nas.
Ryker: I dobrze. Już on się wami zajmie.
Dagur: Uuuu…
Heathera: Wiesz coś o tym Viggo?
Dagur: Eee… Tyle wiem, że jest przeciwieństwem Rykusia.
Heathera: Jak to?
Dagur: Kulturalny, bystry, a kiedy mówię „bystry” obawiam się, że bystrzejszy ode mnie. Co przyznać mi idzie z trudem, bo jak to tak? Jak to ująć? Hehehe. Przydałby się chyba jakiś dowód. Hehe. No może by był… Hehe… bystrzejszy ode mnie. Proszę cię.
Heathera: Ryker coś o nim wspominał?
Dagur: Niewiele. Zdaje się, że trzęsie przed nim portkami. Przed własnym, młodszym braciszkiem. Śmieszne. Rodzinka powinna się kochać, nie?
Heathera: Ach! Eee…
Dagur: Tak się cieszę, że cię tu mam. Że tak płyniemy. Brat z siostrą. A coś ty tam, panienko, robiła? Haha! Mam cię! Hashaha! A się dałaś nabrać. Dobra. Pora poznać pana Viggo Czarcioustego. Hehehehe. Łuu. Łuu. Już się boję. Ojej, ale mam dreszcze-e-e-e.
Sączysmark: A widziałeś minę tego Rykera? Hahaha. Ja krzyczę: Miecz! Teraz! A ty wtedy,…
Mieczyk: Twe życzenie mym rozkazem, Smarku. I wtedy…
Sączysmark i Mieczyk: Bum! Hehehe.
Astrid: Musimy ratować Heatherę. Mało dzisiaj brakowało. Gdyby nie Wichura, Czkawka…
Czkawka: Ja chciałem ją ratować dawno temu, ale ktoś mi wmówił, że…
Astrid: No wiem, ja wiem, ale wtedy to było co innego.
Czkawka: Tak?
Astrid: Zrobiło się niebezpiecznie.
Czkawka: Od początku było niebezpiecznie.
Astrid: Ale teraz to już jakiś obłęd. Ona nawet nie zdążyła jeszcze poznać tego całego Viggo.
Czkawka: No i bardzo dobrze. Bo ten cały Viggo jest przywódcą Łowców i jeśli go dopadniemy, jego wielka armia zostanie na lodzie. Prędzej czy później się rozpadnie.
Sączysmark: Hahahaha. Jesteś ostry jak miecz, bracie.
Mieczyk: A ty sączysmarki jak mała dzidzia.
Astrid: Słuchaj, jeśli coś jej się stanie…
Czkawka: Co jej się stanie? Nic się jej nie stanie. Jest sprytna i bystra, i Astrid, i gdyby serio miałoby coś pójść nie tak, ma pod ręką Szpicrutę. Z resztą wyobraź sobie, że nagle wpadamy ją stamtąd wyciągnąć. Rozumiesz? Nie dałaby się. Dziewczyna wie co robi.
Sączysmark: Łuusia!
Mieczyk i Sączysmark: Hahahaha! Niech żyje ubaw!
Sączysmark: Ja cię, Thorze.
Mieczyk i Sączysmark: Serio to powiedziałeś? W tym samym momencie?
Sączysmark: Łuu! Słuchaj, czy my czytamy sobie w myślach?
Mieczyk: Chyba jakby tak, bo też o tym pomyślałem.
Sączysmark: Wiesz co to znaczy?
Mieczyk: Że nie… nie mam pojęcia.
Sączysmark: Staliśmy się, bracie, najlepszymi przyjaciółmi.
Mieczyk: Co? Nigdy nie miałem najlepszego przyjaciela. Znajomkowie byli, ale przyjaciel?
Sączysmark: To teraz masz. No już, chodź tu do mknie. Ale tym razem zupełnie szczerze.
Mieczyk: Dobrze jest? Dobrze? Szczerze? Z mojej strony szczerze.
Astrid: Błagam, możecie się, proszę, gdzie indziej?! Nie słyszę własnych myśli!
Mieczyk: Hej, może chodźmy gdzie indziej? Gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał?
Sączysmark: No i zabierz mnie tam, proszę. Ooo, jest pięknie. Skąd ty wziąłeś taką norę?
Mieczyk: Sama mnie znalazła, wiesz?
Sączysmark: Hehe, ale historia. Jak sobie nazwiemy ten nasz skrawek raju?
Mieczyk i Sączysmark: Najlepszy klub Wikingów na północnym-wschodzie! Hyy…
Mieczyk: Normalnie nie wierzę! O rany! Dziwnie się czuję! Bum!
Mieczyk i Sączysmark: Hahahahaha…
Viggo: Oszukiwać się można na dwa sposoby. Wierząc w coś, co nie jest prawdą albo też nie wierząc w to co nią jest. Szpony i topory. Już od dziecka dziadek szkolił mnie w tej grze. Zawsze chciałem być szlachetnym wodzem Wikingów. Nie mogłem pojąć dlaczego ciągle przegrywam raz za razem. Hahaha. Przez lata sądziłem, że dziadek jest po prostu lepszy. Wierzyłem w coś co nie było prawdą. Widzicie, w Szponach i toporach tak jak w życiu. Granica między dobrem a złem nie jest wyraźna. Białe i czarne chętnie wpada w odcienie szarości. Co jednemu może wydawać się złe, inny uzna za czyste dobro. A szlachetny wódz, który nie może tego pojąć, okazuje się w istocie… głupcem. Witajcie. Bracie. Zapewne padasz z nóg. Handel smokami potrafi wykończyć. Zwłaszcza gdy zyski kruszeją, bo towar znika bez śladu.
Łowca: Panie, tylko pożyczyłem. Chciałem wymienić na jedzenie. Miałem oddać na następny dzień. Ooo… Dzięki ci, panie. Dziękuję.
Viggo: Nie jesteśmy zwierzętami. Odpocznijcie, jutro sobie porozmawiamy. Dziewczyna zostaje. Chodź, przejdziemy się. Liczę, że brat dobrze cię traktował.
Heathera: Darowałeś człowiekowi życie. Nie… nie spodziewałam się.
Viggo: Przebaczenie, w dzisiejszych czasach mało popularna praktyka.
Łowca: Aaaa…!
Viggo: Natomiast zaufanie to sprawa kluczowa. Co znaczy, że zdajcy muszą ponieść karę. Człowiek nie wie do czego jest zdolny, póki na skraju przepaści nie spojrzy w dół. Zgodzisz się ze mną?
Heathera: Eee… Tak. Tak sądzę. Metaforycznie. Aaa!
Viggo: Nigdy nie byłem wielkim miłośnikiem metafor. Dobrze, przejdźmy do sedna. Potrzebna mi twoja pomoc.
Heathera: Naprawdę?
Viggo: Tak. Pomożesz mi zdemaskować zdrajcę w naszych szeregach.
Heathera: Ach. Oczywiście. A powiedz, masz już może jakieś podejrzenia?
Viggo: Prawdę mówiąc tak. Ryker nigdy nie był specjalnie dumny z roli, którą przyszło mu grać naszym bractwie. Nie odpowiadało mu miejsce w hierarchii, przyrost ambicji potrafi zaćmić szerszy obraz.
Heathera: Czekaj. Podejrzewasz brata?
Viggo: Nie mam całkowitej pewności. Twój brat natomiast twierdzi, że zna Jeźdźców od podszewki, a oni wciąż wyprzedzają nas o krok. Rodzina to oczywiście najwyższa świętość.
Heathera: Ale jeśli Dagur stanie ci na drodze, znaczy nam na drodze, do sukcesu, trzeba będzie podjąć pewne kroki.
Viggo: Lepiej bym tego nie ujął. I podejmę analogiczne kroki jeśli zdrajcą okaże się mój brat. Bardzo mnie cieszy, że mamy w tej sprawie podobne zdanie. Zamierzałem spytać, czy mogę ci ufać, ale widzę, że byłoby to pytanie nie na miejscu. Wybadasz, proszę, sprawę? Doskonale. A swoją drogą prosiłbym cię o pomoc w pewnym delikatnym przedsięwzięciu. Rzecz zostanie między nami. Dobrze? Powiedz, miałaś już do czynienia z Marazmorem?
Heathera: Tak się składa, że owszem. Co więcej, mogę ci zdradzić, gdzie go znaleźć.
Sączysmark: A kto tam?
Szpadka: Oj, wpuść no! Astrid doprowadza mnie do szału.
Sączysmark: Hm… Przykro mi, Dziubku, to prywatny klub. Żeby wejść musiałabyś… Zaczekaj proszę. Wpadła twoja siostra ze Smoczym Okiem. Wpuszczamy?
Mieczyk: Hm… Trochę tam się nudzę. Hej, a będziemy się bawić w smocze cienie? Raar! A, przestań! Nie! Arrr!
Szpadka: Ten wasz klub to jakaś dziura.
Sączysmark: Tymczasowo. Aaa! Ale mają tu fajne kości.
Mieczyk: A powiedz, jak cudeńko trafiło w twe rączki?
Szpadka: Ni jak. Powiedziałem Czkawce, że chciałabym Smocze Oko, a że nasz wódz ufa mi od zawsze i bezgranicznie, dał mi je i rzekł: „Proszę bardzo, Szpadko. Bierz”. Ojeju, dobra. Zwędziłam mu jak wyrzucał dzika z chaty.
Śledzik: Och! Skąd wy, przepraszam, macie Smocze Oko?
Sączysmark: Czkawka nam pożyczył.
Mieczyk: Właśnie. Pożyczył nam.
Szpadka: Zwędziłam mu.
Śledzik: Wiedziałem! Czkawka nigdy nic nikomu nie pożycza.
Szpadka: Dlatego je właśnie zwędziłam.
Sączysmark: Wchodzisz czy nie wchodzisz?
Śledzik: Wchodzę. Przyda wam się ktoś, kto darzy rzeczy cenne należytym szacunkiem.
Astrid: Na pewno nikt cię nie śledził?
Heathera: Spokojnie. To tak. Viggo podejrzewa, Rykera i Dagura. Chce, żebym mu pomogła złapać Marazmora. Mamy popłynąć we trójkę.
Czkawka: Marazmora? Ale… po co mu Marazmor?
Heathera: Czkawka, ty chyba nie rozumiesz.
Astrid: Zdarza mu się od czasu do czasu.
Czkawka: Co? Ale jak to?
Heathera: Słuchaj. Tylko ja, Viggo i Szpicruta. Idealny moment na zasadzkę.
Czkawka: Niby tak, ale… Czekaj, on naprawdę liczy, że we trójkę złapiecie Marazmora.
Heathera: Hej, proszę cię, nie widziałaś go. To najprawdziwszy Łowca Smoków.
Czkawka: No dobra, ale chyba nie dasz mu Marazmora.
Heathera: No jasne, że nie. Bo urządzicie zasadzkę. Zaczaicie się, schwytacie Viggo, a smok pójdzie w swoją stronę.
Czkawka: Hmm, dobra. Ale gdzie my go znajdziemy?
Heathera: Smok żywi się świecącymi glonami, prawda?
Czkawka: Prawda.
Heathera: W zeszłym roku trochę go śledziłam. Jak się okazuje, ma swoje przyzwyczajenia. Wiem gdzie powinienem być. I Viggo teraz też już wie.
Czkawka: Czyli wzbudziłaś jego zaufanie. Hm…
HEathera: No dobra, muszę wracać. Tu jest cały smoczy szlak. Polecicie tu. Tutaj będziemy.
Czkawka: I my też.
Śledzik: Uch, Heathera nieźle sobie radzi z rysowaniem map. Dziewczyna o tylu talentach. No proszę.
Mieczyk: ee… Możemy przez chwilę pogadać o czymś co mnie interesuje?
Czkawka: Nie.
Mieczyk: To powiedzcie mi, czemu Viggo tak bardzo chce Marazmora.
Szpadka: Może kręcą go świecące glony? Chce się nasmarować i poświecić w ciemności.
Mieczyk: Hehehehe…
Czkawka: Kochani moi, może jest to jakiś trop. Ja bym obstawiał, że bardziej go interesuje ta paraliżująca mgła.
Astrid: Może sami go spytamy o ile dotrzemy tam przed nim, a nie po nim.
Czkawka: Jest. Trzymamy się razem. Viggo nie może się nawet zbliżyć do smoka. Jasne?
Śledzik: Skąd się dowiemy, że przypłynął?
Czkawka: I masz odpowiedź. Dobra. Mieczyk, Szpadka, zbierzcie proszę, na tyle dużo glonów…
Szpadka: Żeby wywabić Marazmora. Wiemy.
Mieczyk: Ile można powtarzać? Wywabić smoka, nie zjadać glonów.
Szpadka: Bez sensu. Czemu mielibyśmy jeść glony?
Mieczyk i Szpadka: Czemu mielibyśmy nie jeść glonów?
Heathera: Na razie nic nie widzę, ale chyba jesteśmy blisko.
Viggo: O tak, kochana. Nawet bardzo blisko. Czujesz ten dreszcz?
Astrid: Ee… Czkawka? Chodź, musisz coś zobaczyć.
Śledzik: Czkawka, chodź. To też musisz zobaczyć.
Sączysmark: Aaale nie rozumiem. Viggo i Heathera mieli być sami.
Czkawka: No właśnie. Co znaczy, że daliśmy się wrobić jak dzieci. Atakują! Uciekać!
Heathera: Czyli to była pułapka.
Viggo: W grze zwie się oszustem. Niektórzy wolą słowo „zdrajca”. Masz go w prezencie, na wieczną pamiątkę. Jednak liczyłem, że będzie lepszy z ciebie przeciwnik. Zwłaszcza, że tak dobrze nam się rozmawiało.
Heathera: Skąd wiedziałeś?!
Viggo: Wiedziałem, odkąd cię zobaczyłem. Nie jesteś typem Łowcy Smoków.
Dagur: Uwaga, na mój rozkaz ognia! Z oczu ich nie spuszczać! Zrozumiano?!
Ryker: Trzymać kurs, otoczymy ich. I sami sprowadzą nas do smoka.
Mieczyk: Uważaj. Nie podchodź mu pod paszcze. Jak się przestraszy, to strzela taką mgłą, co cię natychmiast paraliżuje.
Szpadka: A ty to wiesz niby skąd?
Mieczyk: Czytałem.
Szpadka: Aaa! Mam na sobie mgłę? Świecę się? Nie chcę, żeby mnie pomylił z glonem i zjadł.
Mieczyk: Ee, u ciebie gra. A u mnie?
Szpadka: Też. Szybko, szybko, szybko, szybko!
Czkawka: Inaczej bym to rozegrał, ale może można i tak.
Heathera: SZPICRUTA! Już idę, czekaj! Bardzo ładnie. Chodź, pomożemy naszym.
Astrid: Czkawka! To nie ma sensu! Za dużo ich jest!
Śledzik: A Marazmor specjalnie nie ułatwia.
Czkawka: Damy radę, tylko uważajcie na mgłę, dobra?
Mieczyk: Słuchaj. Nie możesz mu jakoś wytłumaczyć, że chcemy dobrze?
Szpadka: Właśnie, mógłby nam w sumie trochę pomóc.
Czkawka: Jesteście dzisiaj genialni.
Mieczyk: Czy genialni to nie wiem. Ale mamy w sobie ten wewnętrzny blask. Czujesz? Pomysłów blask.
Czkawka: A tak się ładnie zapowiadali. Wszyscy za mną!
Dagur: Uparty jak osioł! To mu trzeba oddać.
Ryker: Ta, jak osioł. Ale tym razem ten upór na nic mu się nie zda. OGNIA! Hehe. Hahaha. Na pomoc. Dostaliśmy. Hahaha… Poddajemy się.
Dagur: Huhu. Poddajemy. Haha. To było dobre. Dawaj! Nie żałuj sobie! Hej, ładne to. Świeci się.
Czkawka: Ryker, Dagur. Poznajcie mojego przyjaciela, Marazmora.
Dagur: Hej! Co jest grane? Do roboty! Strzelać, lenie!
Ryker: Nie mogą. Nie wiesz, że mgła Mroziczorta[1] paraliżuje ofiary?
Dagur: A tak. Oczywiście.
Heathera: Straszliwie was przepraszam. Viggo mnie oszukał.
Czkawka: Ja wiem, wiem. Spokojnie. Wszystkich oszukał. Nie wiesz gdzie on jest?
Heathera: Nie wiem, chyba na swoim statku.
Dagur: To, to z paszczy! Zatkajcie mu paszcze! Tak jest.
Heathera: Wybacz mi, nie wytrzymam.
Czkawka: Czekaj, nie! Astrid, leć ratować Heatherę! Najwyższy czas poznać tego całego Viggo.
Sączysmark: Aa! Hakokieł!
Śledzik: O Thorze! O Thorze! O Thorze!
Astrid: Pozabijają nas. Odwrót!
Czkawka: Gdzie on jest?
Astrid: Heathera została. Przepraszam, nie daliśmy rady.
Czkawka: A co ze smokiem?
Astrid: Zabrali.
Czkawka: A Viggo zniknął. Słuchaj, ten facet naprawdę nie żartuje.
Astrid: Odkrycie.
Czkawka: Ja się boję, że sami nie damy rady. Musimy go przechytrzyć, Astrid. Wymyślić naprawdę świetny plan. Bo jak nie to Heathera i Szpicruta…
Astrid: Proszę, nie kończ. Słyszysz mnie? Po prostu nie kończ.
Przypisy
- ↑ Błąd tłumaczenia: Ryker, mówiąc o Marazmorze, błędnie nazywa go Mroziczortem.