Jak Wytresować Smoka Wiki
Advertisement
Jak Wytresować Smoka Wiki
Scenariusz
Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka.
Powrót do artykułu
Concept toothless


Astrid: Jesteśmy strasznie daleko na północ.

Czkawka: Wiadro i Gruby mięli wrócić dwa dni temu. Wiesz, że musimy ich znaleźć.

Astrid: Ale serio myślisz, że oni dotarli aż tutaj?

Sączysmark: A co? Zmarzła nam panienka, hm?

Astrid: Owszem, nie wszyscy mają podgrzewane siodło, wyobraź sobie.

Sączysmark: Takie życie. Nie masz to nie masz. Hehe. Cieplutko.

Czkawka: Coś tam się chyba dzieję. Szczerbatek, lecimy.

Vorg: Berserkowie, w imieniu naszego wodza, Dagura Szalonego, przejmujemy łódź.

Gruby: Mój obślizgły, śmierdzący węgorzu, odwlecz swoich odwiecznych braci. A masz!

Vorg: Poddajcie się, albo…

Czkawka: Piękny strzał, Astrid. Sączysmark, rozpal ich! To co, mały? Chyba nasza kolej.

Vorg: Cofać się, cofać.

Czkawka: Co tu się stało?

Gruby: Myśleliśmy, że Berserkowie zderzyli się z górą lodową i… chcieliśmy im tylko pomóc, ale… no, zaatakowali nas. Bo my zobaczyliśmy… to coś.

Czkawka i Astrid: To coś?

Gruby: To coś.

Czkawka: To wygląda zupełnie ja… jak smok.

Astrid: Smok w lodzie. Po co Berserkom taki smok?

Czkawka: Dobre pytanie. Ale ja się wszystkiego dowiem.

Sączysmark: A no świetnie. Czyli co? Mamy ci go wykuć?

Czkawka: Szczerze mówiąc mam, kochany, dużo lepszy pomysł.

Sączysmark: Ja bym tam rozwalił.

Mieczyk: A ja wysadził.

Szpadka: A ja bym wysadziła i rozwaliła, i…

Szpadka i Mieczyk: I potem jeszcze raz bym wysadził/a.

Mieczyk: Ty możesz w końcu przestać po mnie powtarzać?!

Czkawka: Tak… yyy… Tak, tak. Rzeczywiście to jest jakiś pomysł.

Mieczyk: Hehehe. Drogi kolego, jeśli dobrze naliczyłem to były 3 pomysły. Trzy a nie jeden.

Czkawka: Chciałbym mu się jakoś lepiej przyjrzeć. Śledzik, mógłbyś mi go trochę stopić?

Śledzik: Już się robi. Sztukamięs, prosimy o lawę.

Czkawka: Super, dzięki.

Śledzik: A niech mnie.

Czkawka: Czy to jest to co ja myślę?

Śledzik: No chyba tak. Ale widziałem go tylko na obrazkach.

Czkawka: Śledzik, ty sobie zdajesz sprawę jaki on jest gigantyczny?

Śledzik: Majestatyczny, Czkawka. Majestatyczny.

Astrid: Jak ja nie znoszę kiedy to robią.

Sączysmark: Rozumiem cię, mała.

Śledzik: Wiesz, Czkawka, może tak dla pewności zajrzę do Księgi.

Czkawka: Dobra. Dobry pomysł. Jeśli mamy rację, kiepsko to widzę.

Astrid: Chłopaki, jak mi zaraz nie powiecie o co chodzi, lecę po siekierę.

Sączysmark: Heh.

Mieczyk: Hehehe.

Czkawka: Bliźniaki, Sączysmark, nie próbujcie go nawet tykać!

Stoick: Panowie, uspokójcie się.

Gruby: Przecież to jest wojna!

Stoick: Może nie przesadzajmy. Nie ma co wyciągać pochopnych wniosków.

Pyskacz: Oj, nie wiem, nie wiem. Jak na moje oko wszystko tu jest jasne. No bo, przyjacielu, sam zobacz, zaatakowali nas? Zaatakowali! Prawda ludzie?!

Stoick: Ach… Na ciebie to zawsze można liczyć.

Pyskacz: Zawsze i wszędzie.

Czkawka: Tata, wybacz najście, ale my wiemy czemu zaatakowali.

Stoick: Mów, słuchamy.

Czkawka: Dokładnie się ze Śledzikiem przyjrzeliśmy tej bestii w lodzie.

Wiadro: To, to w lodzie to była bestia? A ja mogę ją sobie wziąć? Gruby, ja zawsze chciałem mieć bestie.

Czkawka: Aaa… To Wandersmok.

Wiadro: O-o. To nie… To ja dziękuję. Au.

Stoick: Pewien jesteś, synek, na 100%?

Śledzik: Hohoho! A nawet na 200! Hahaha. Łuu! Niech żyje, niech żyje Śledzik! Hehehe. Hehe… Przepraszam. Przepraszam, mam fioła na punkcie nowych smoków. Poniosło mnie. No co zrobić…?

Czkawka: Tu jest. Mamy rysunek, tata. Wandersmok. Zero wątpliwości.

Astrid: A Wandersmok to niestety symbol…

Dagur: Bracia kochani, oto nastał historyczny moment dla plemienia Berserków! Po latach prób i błędów, latach nieudanych wypraw, nasz kapitan Vorg nareszcie odnalazł Wandersmoka! To jest znak i już skłonny jestem wybaczyć bęcwałowi, że zostawił go tam, w tym lodzie. Wstawaj Vorg. Jak wiadomo, powszechnie Wandersmok, to symbol naszej potęgi, siły i naszego szaleństwa. Niestety Czkawka i ta jego banda dzieciaków przechwyciły naszego smoka. Ale my go odbijemy! Wyrwiemy Wandersmoka z tych jego drobnych, ślamazarnych rączek. Rozszarpiemy te jego Nocną Furię. Wiwat zacząć!

Pyskacz: Legenda mówi, że z paszczy Wandersmoka strzelają błyskawice, a grzmoty z jego… No ten… sami wiecie.

Astrid: Wiemy i chyba nie chcemy wiedzieć więcej.

Śledzik: Jeśli można, to nie do końca prawda, bo w Księdze Smoków jest napisane, że on jakoś ściąga do siebie błyskawice i dopiero potem miota.

Czkawka: I co gorsza, jest w stanie uderzyć w parę miejsc w tym samym czasie i pewnie… pewnie dlatego zawsze siał taki postrach.

Śledzik: No a wiesz, że on nawet potrafi sobie schować taką błyskawice na później?

Stoick: Wystarczy, dziękuję. Trzeba się natychmiast pozbyć tego smoka. Naprawdę nie potrzebna nam teraz wojna z Dagurem.

Pyskacz: I mnie… Chociaż dobra wojna nie jest zła. Swoją drogą nie możemy im po prostu oddać smoka? W końcu to jedna wielka bryła lodu, wielkie halo.

Śledzik: Może i bryła, ale Wandersmoki mają zmienną temperaturę ciała. Co znaczy, że można je spokojnie zamrażać i odmrażać.

Stoick: Chwileczkę, czy ja dobrze rozumiem? Mamy w lodzie całkiem żywego smoka, a wy zostawiliście go sam na sam z Mieczykiem, Szpadką i Sączysmarkiem?!

Czkawka: No tak… W sumie… Może to nie był najlepszy pomysł, ale spokojnie. Smok jest w lodzie, tata, zamrożony/. Czyli właściwie, tak trochę, jakby nie ma smoka.

Szpadka: Chyba nie jest tak źle.

Mieczyk: No, nawet… Czkawka pewnie nie zauważy.

Sączysmark: Serio? A ja myślę, że jednak zauważy.

Mieczyk: Dobra, jasne. Zauważy. Łoo.

Szpadka: Ech.

Mieczyk: Ja mam plan.

Szpadka: Ekstra. A zdradzisz?

Mieczyk: Zwalamy na Sączysmarka.

Czkawka: Ach…

Sączysmark: Oni popsuli.

Szpadka: Widziałeś? Ukradł nam plan.

Czkawka: No przecież prosiłem, mieliście go nie ruszać.

Mieczyk: Zaskoczył nas. Spryciarska bestia.

Czkawka: Poważnie? Z lodu was zaskoczył?

Mieczyk: No… Mówię, że spryciarska bestia.

Czkawka: No po prostu świetnie.

Stoick: Ach…

Czkawka: Co tak wzdychasz, tata?

Stoick: Kiedy byłem mały, ojciec sadzał mnie wieczorem na kolanie i opowiadał. Ja byłem pewien, że to bajki.

Czkawka: Bajki? O czym bajki?

Stoick: To banda Berserków latających na smokach. Smokach co miotają błyskawicami i niszczą wszystko na swojej drodze.

Czkawka: Ee, tata. Ty chyba nie sądzisz, że byliby w stanie poskromić Wandersmoka?

Stoick: Ja nie sadziłem, że można poskromić Nocną Furię. Rozumiesz? Nie możemy ryzykować. Jeżeli Berserkowie w jakiś sposób opanują Wandersmoka…

Czkawka: Pierwsi go znajdziemy. Obiecuję.

Astrid: A zastanawiałeś się może co będzie, jak już go znajdziemy?

Czkawka: Złapiemy, oswoimy i wytresujemy. Wszystko mi jedno. Ważne, żeby nie wpadł w łapy Dagura.

Astrid: Ookej, no to bułka z masłem.

Śledzik: Ej, spokojnie, Wandersmoki mają pewną słabość. Wyczytałem w Księdze, że nie są w stanie miotać błyskawicami pod wodą.

Czkawka: O, to już coś.

Sączysmark: Coś?! Coś to by było gdybyśmy w końcu znaleźli tego durnego smoka! Latamy bez sensu od iluś tam godzin, a ja jestem głodny!

Czkawka: No proszę. Tyle gadasz, że czasem wyjdzie z ciebie coś niegłupiego nawet.

Sączysmark: Czasem? Proszę cię… Eche… A co ja takiego powiedziałem?

Czkawka: Słuchaj, budzisz się rano i co? Pierwsza rzecz na którą masz ochotę?

Sączysmark: No wiesz, zazwyczaj to ja muszę…

Czkawka: Dobra, to wiem, a potem?

Sączysmark: Aa! Jem.

Czkawka: A no właśnie. Śledzik, zdradzisz nam w czym lubują się Wandersmoki?

Mieczyk: Hehehehe…

Astrid: A potem odpędził pan Wandersmoka łysą głową?

Sączysmark: Hej, to ten niemy Sven, nie? Weź mi przypomnij, żebym już nie podwędzał owiec. Hehehe.

Śledzik: Eee, on jest niemy, a nie głuchy.

Sączysmark: Ooo…

Astrid: A nie orientuje się pan gdzie ten smok odleciał?

Czkawka: Tam może?

Śledzik: Ćśś. Nic się nie boimy. Nic tam się nie dzieję. Nic się nie stanie.

Czkawka: Dobra kochani, czekamy!

Astrid: Czekamy. A co potem?

Czkawka: Ja polecę, wy zostańcie. Może jak Wandersmok zobaczy tylko jednego smoka, nie zaatakuje. O, dzień dobry, przyjacielu. Trochę sobie pospaliśmy, co? Pewnie jesteś trochę… trochę głodny i zły. Bo kto głodny ten zły.

Astrid: CZKAWKA! Łaa!

Czkawka: ASTRID!

Sączysmark: Aaa!

Śledzik: Sztusia, nur! Aa! Aa! I już! Ta… Oj, robi on wrażenie.

Sączysmark: No, robi, robi. Chyba piorunujące.

Czkawka: Słuchajcie, lecimy! Mam nowy pomysł. Robimy tak: Ja go zaskoczę z góry i spróbuję przegonić w waszą stronę. Może razem jakoś zwabimy go do wody.

Mieczyk: jasne. Sorry, jednak nie jasne. Czekaj, wróćmy na chwilę do początku zdania. Ty go będziesz z góry, czy on z góry ciebie? Bo niby „jasne” było „jasne”, ale się zachmurzyło. Przez te chmury pewnie.

Czkawka: Mieczyk, rób może po prostu to co reszta.

Astrid: Dobra, geniuszu, ale jak znajdziemy Wandersmoka w tych chmurach?

Czkawka: Szczerbatek nieźle się orientuje w ciemnościach, pamiętasz?

Astrid: No, pamiętam, ale w chmurach?

Czkawka: Kto wie, zaraz się przekonamy. Szczerbek, teraz! Op… Aach!

Astrid: Och. Hej! To działa!

Mieczyk: To co, miły smoczku, pora na kąpiel.

Szpadka: Nie przejmuj się, smok, my też nie lubimy się myć!

Astrid: Hej, ktoś nas atakuje!

Śledzik: Aaa!

Sączysmark: Niedobrze. Oo… Oo… Hakokieł.

Czkawka: Eee… Czy to…?

Dagur: Hej, hej, Czkawuniu! Niespodziewajka! Hohoho. A teraz zabieraj swoje cherlawe łapska od mojego smoczka.

Czkawka: Ruszmy się, zanim zaczną znowu strzelać.

Śledzik: Mnie tam nie trzeba powtarzać!

Czkawka: No trudno, lecimy.

Vorg: Hahaha, uciekają.

Dagur: Szykują nową strategię, baranie! Dość mam, nie pomagasz, zwalniam cię.

Vorg: Aaa!

Dagur: Wandersmoczku, jaki ty jesteś piękny. Te legendy to jednak nie kłamią. Oto smok, który jest w stanie stawić czoło Czkawce i tej jego głupiej Furii. Niedługo oba smoki będą moje.

Czkawka: Słuchaj… Ee… Sączysmark? Wszystko gra?

Mieczyk: Och, co ty, Czkawka, jak nigdy. Ty widziałeś jak mu strzeliło w czachę?

Sączysmark: Bla, bla, bla.

Astrid: Sączysmark, jaka świetna forma.

Sączysmark: Hubla, bubla.

Astrid: I do tego wyjątkowo gada do rzeczy.

Czkawka: No trudno, Sączysmarka wyłączamy. A reszta poleci.

Sączysmark: Szmegi.

Czkawka: No wybacz, coś nie bardzo cię w tej chwili rozumiem.

Mieczyk: A ja rozumiem. Powiedział „Czkawka, czuję się świetnie”.

Sączysmark: Szmegi!

Mieczyk: Przestań, słyszeliśmy. Przetłumaczyłem im.

Sączysmark: Szmegi, megi, bumbarambam.

Mieczyk: No co? Znamy się nie od dziś, nauczyłem się jego języka.

Czkawka: To ile już razy Sączysmark dostał piorunem?

Mieczyk: Chyba wystarczająco.

Sączysmark: Eee, bim, bam.

Mieczyk: Dwana? Poważnie? Dwanaście razy.

Sączysmark: Głazel ścimpnął szczebel.

Mieczyk: A teraz mówi: „Koniec gadania. Załatwię tego Dagura”. I dodał, że Mieczykowi to do pięt nie dorastacie.

Sączysmark: Szpadam szpam.

Mieczyk: I to ostatnie chciał podkreślić.

Czkawka: Och… No nic, Astrid, niech leci skoro chce. Bierz Smarka i Śledzika i zróbcie coś, proszę, z tymi Berserkami. Ja i bliźniaki zajmiemy się Wandersmokiem. Jeśli Dagur dorwie go pierwszy, niestety będzie po nas.

Astrid: Uważaj dobra? Pioruny, jak wiemy, lubią metal, a ty, tak się składa, masz go nieco więcej na sobie niż my.

Sączysmark: Śmigu, pitu, gan, gan, gam.

Astrid: Wichurka, jak myślisz, zabawimy się?

Sączysmark: Szpupańczu, rabiro! Haha!

Śledzik: O, dzień dobry.

Dagur: Tylko nie uciekać! Sprytny ten nasz mały Czkawka.

Czkawka: No dobra. Słuchajcie, ja chyba wiem jak zwabić potwora do wody. Tylko, ze to trochę ryzykowny plan.

Mieczyk: I to lubię. Słyszałaś siostra, „ryzykowny plan”. Hehehehe.

Czkawka: Generalnie chodzi o to, że pędzicie ile wlezie przez chmury i puszczacie strasznie dużo dymu. Tylko niech Jot nie zapala od razu, ale dopiero po drugiej stronie chmur.

Mieczyk: Czkawka, jak ja cię kocham. Moje serce teraz bije wyłącznie, wyłącznie dla ciebie.

Czkawka: Super. Miejmy nadzieję, że uda się wypędzić Wandersmoka z chmur. Wtedy ja będę na niego czekał ze Szczerbatkiem.

Mieczyk: Ty wiesz, że to sporo gazu? Człowieku, jedna iskra i możemy mieć tu taki wybuch.

Czkawka: Serio?

Mieczyk: A ja tam wiem? Siostra, chodź zobaczymy co będzie. Ło! Tak!

Szpadka: Łuhu! Dobra, mały, popuść sobie.

Mieczyk: Jeszcze nie, kolego, jeszcze nie. Wytrzymaj. Wytrzymaj chwileczkę. Dawaj!

Szpadka: Jest!

Mieczyk: Jaha!

Czkawka: No nie, wraca w chmury! Dobra, Szczerbatek, strzelaj, ale nie za mocno. Wiesz, żeby go lekko poturbować. Aha, bardzo ciekawe. To sprawdźmy może jak mu się to spodoba. Nie jest dobrze. Oj, nie jest dobrze.

Sączysmark: Warm-warm-warg-warg-warg!

Vorg: Panie, patrz!

Dagur: Proszę, proszę. Czyli Czkawuś nie jest w stanie dorwać mojego smoczka.

Vorg: Może czas się wycofać, panie? Wróćmy po smoka w lepszą pogodę.

Dagur: Em… Czekaj, a ja cię nie wyrzuciłem za burtę?

Vorg: Tak, panie, ale pływam jak ryba. Aa!

Dagur: Do ataku!

Czkawka: Łoo, to chyba stanęły mi włosy dęba. Potrzebny jest plan i to szybko.

Mieczyk: Juhu! Pamiętasz nas? Dawaj, siostra!

Szpadka: Oo, z rozkoszą!

Szpadka i Mieczyk: Łoo…

Mieczyk: Ty, a może byśmy tak zdjęli te hełmy, co?

Szpadka: Albo chodź, wyciągniemy wszystko metalowe co mamy.

Mieczyk: Dobra!

Czkawka: Aa! Aaa!

Dagur: Ach, Czkawka.

Czkawka: Sorry, nie zawracam głowy. Ej, widział ktoś może dokąd poleciał?

Astrid: Nie.

Śledzik: Nie.

Sączysmark: Dnoc, noc.

Śledzik: A bliźniaki? Bliźniaki ktoś widział?

Mieczyk: O ja… Ta, super. Tyle się narobiliśmy, a te Berserki i tak dorwały Wandersmoka.

Szpadka: I dlatego my się nie lubimy narabiać. Bo to nigdy nic nie daje.

Mieczyk: Racja. Ty, ale czekaj. To wcale nie Berserkowie. Siostra, to Albrecht Perfidny!

Albrecht: Hehehehe…

Szpadka: Ale po co Albrechtowi Wandersmok?

Mieczyk: A po co nie? Z takim smokiem mógłby nawet podbić Berk.

Szpadka: No, w sumie to ten… Kurcze, powinniśmy coś zrobić, nie?

Mieczyk: Znowu. Oj, tak. Tak, powinniśmy. To tak. Yyy… Chodź, będziemy go śledzić.

Szpadka: Zgoda. A potem co?

Mieczyk: Hola, hola, hola, panienko. Może nie za dużo na raz? Nie przesadzajmy, co?

Szpadka: Dobra, nie przesadzajmy.

Albrecht: Koniec zabawy, Bestial, wracamy do domu. Mam wobec ciebie, smoczku, poważne plany.

Advertisement