Scenariusz Niniejsza strona jest scenariuszem danego filmu/odcinka. →Powrót do artykułu |
Astrid: Jesteśmy strasznie daleko na północ.
Czkawka: Wiadro i Gruby mięli wrócić dwa dni temu. Wiesz, że musimy ich znaleźć.
Astrid: Ale serio myślisz, że oni dotarli aż tutaj?
Sączysmark: A co? Zmarzła nam panienka, hm?
Astrid: Owszem, nie wszyscy mają podgrzewane siodło, wyobraź sobie.
Sączysmark: Takie życie. Nie masz to nie masz. Hehe. Cieplutko.
Czkawka: Coś tam się chyba dzieję. Szczerbatek, lecimy.
Vorg: Berserkowie, w imieniu naszego wodza, Dagura Szalonego, przejmujemy łódź.
Gruby: Mój obślizgły, śmierdzący węgorzu, odwlecz swoich odwiecznych braci. A masz!
Vorg: Poddajcie się, albo…
Czkawka: Piękny strzał, Astrid. Sączysmark, rozpal ich! To co, mały? Chyba nasza kolej.
Vorg: Cofać się, cofać.
Czkawka: Co tu się stało?
Gruby: Myśleliśmy, że Berserkowie zderzyli się z górą lodową i… chcieliśmy im tylko pomóc, ale… no, zaatakowali nas. Bo my zobaczyliśmy… to coś.
Czkawka i Astrid: To coś?
Gruby: To coś.
Czkawka: To wygląda zupełnie ja… jak smok.
Astrid: Smok w lodzie. Po co Berserkom taki smok?
Czkawka: Dobre pytanie. Ale ja się wszystkiego dowiem.
Sączysmark: A no świetnie. Czyli co? Mamy ci go wykuć?
Czkawka: Szczerze mówiąc mam, kochany, dużo lepszy pomysł.
Sączysmark: Ja bym tam rozwalił.
Mieczyk: A ja wysadził.
Szpadka: A ja bym wysadziła i rozwaliła, i…
Szpadka i Mieczyk: I potem jeszcze raz bym wysadził/a.
Mieczyk: Ty możesz w końcu przestać po mnie powtarzać?!
Czkawka: Tak… yyy… Tak, tak. Rzeczywiście to jest jakiś pomysł.
Mieczyk: Hehehe. Drogi kolego, jeśli dobrze naliczyłem to były 3 pomysły. Trzy a nie jeden.
Czkawka: Chciałbym mu się jakoś lepiej przyjrzeć. Śledzik, mógłbyś mi go trochę stopić?
Śledzik: Już się robi. Sztukamięs, prosimy o lawę.
Czkawka: Super, dzięki.
Śledzik: A niech mnie.
Czkawka: Czy to jest to co ja myślę?
Śledzik: No chyba tak. Ale widziałem go tylko na obrazkach.
Czkawka: Śledzik, ty sobie zdajesz sprawę jaki on jest gigantyczny?
Śledzik: Majestatyczny, Czkawka. Majestatyczny.
Astrid: Jak ja nie znoszę kiedy to robią.
Sączysmark: Rozumiem cię, mała.
Śledzik: Wiesz, Czkawka, może tak dla pewności zajrzę do Księgi.
Czkawka: Dobra. Dobry pomysł. Jeśli mamy rację, kiepsko to widzę.
Astrid: Chłopaki, jak mi zaraz nie powiecie o co chodzi, lecę po siekierę.
Sączysmark: Heh.
Mieczyk: Hehehe.
Czkawka: Bliźniaki, Sączysmark, nie próbujcie go nawet tykać!
Stoick: Panowie, uspokójcie się.
Gruby: Przecież to jest wojna!
Stoick: Może nie przesadzajmy. Nie ma co wyciągać pochopnych wniosków.
Pyskacz: Oj, nie wiem, nie wiem. Jak na moje oko wszystko tu jest jasne. No bo, przyjacielu, sam zobacz, zaatakowali nas? Zaatakowali! Prawda ludzie?!
Stoick: Ach… Na ciebie to zawsze można liczyć.
Pyskacz: Zawsze i wszędzie.
Czkawka: Tata, wybacz najście, ale my wiemy czemu zaatakowali.
Stoick: Mów, słuchamy.
Czkawka: Dokładnie się ze Śledzikiem przyjrzeliśmy tej bestii w lodzie.
Wiadro: To, to w lodzie to była bestia? A ja mogę ją sobie wziąć? Gruby, ja zawsze chciałem mieć bestie.
Czkawka: Aaa… To Wandersmok.
Wiadro: O-o. To nie… To ja dziękuję. Au.
Stoick: Pewien jesteś, synek, na 100%?
Śledzik: Hohoho! A nawet na 200! Hahaha. Łuu! Niech żyje, niech żyje Śledzik! Hehehe. Hehe… Przepraszam. Przepraszam, mam fioła na punkcie nowych smoków. Poniosło mnie. No co zrobić…?
Czkawka: Tu jest. Mamy rysunek, tata. Wandersmok. Zero wątpliwości.
Astrid: A Wandersmok to niestety symbol…
Dagur: Bracia kochani, oto nastał historyczny moment dla plemienia Berserków! Po latach prób i błędów, latach nieudanych wypraw, nasz kapitan Vorg nareszcie odnalazł Wandersmoka! To jest znak i już skłonny jestem wybaczyć bęcwałowi, że zostawił go tam, w tym lodzie. Wstawaj Vorg. Jak wiadomo, powszechnie Wandersmok, to symbol naszej potęgi, siły i naszego szaleństwa. Niestety Czkawka i ta jego banda dzieciaków przechwyciły naszego smoka. Ale my go odbijemy! Wyrwiemy Wandersmoka z tych jego drobnych, ślamazarnych rączek. Rozszarpiemy te jego Nocną Furię. Wiwat zacząć!
Pyskacz: Legenda mówi, że z paszczy Wandersmoka strzelają błyskawice, a grzmoty z jego… No ten… sami wiecie.
Astrid: Wiemy i chyba nie chcemy wiedzieć więcej.
Śledzik: Jeśli można, to nie do końca prawda, bo w Księdze Smoków jest napisane, że on jakoś ściąga do siebie błyskawice i dopiero potem miota.
Czkawka: I co gorsza, jest w stanie uderzyć w parę miejsc w tym samym czasie i pewnie… pewnie dlatego zawsze siał taki postrach.
Śledzik: No a wiesz, że on nawet potrafi sobie schować taką błyskawice na później?
Stoick: Wystarczy, dziękuję. Trzeba się natychmiast pozbyć tego smoka. Naprawdę nie potrzebna nam teraz wojna z Dagurem.
Pyskacz: I mnie… Chociaż dobra wojna nie jest zła. Swoją drogą nie możemy im po prostu oddać smoka? W końcu to jedna wielka bryła lodu, wielkie halo.
Śledzik: Może i bryła, ale Wandersmoki mają zmienną temperaturę ciała. Co znaczy, że można je spokojnie zamrażać i odmrażać.
Stoick: Chwileczkę, czy ja dobrze rozumiem? Mamy w lodzie całkiem żywego smoka, a wy zostawiliście go sam na sam z Mieczykiem, Szpadką i Sączysmarkiem?!
Czkawka: No tak… W sumie… Może to nie był najlepszy pomysł, ale spokojnie. Smok jest w lodzie, tata, zamrożony/. Czyli właściwie, tak trochę, jakby nie ma smoka.
Szpadka: Chyba nie jest tak źle.
Mieczyk: No, nawet… Czkawka pewnie nie zauważy.
Sączysmark: Serio? A ja myślę, że jednak zauważy.
Mieczyk: Dobra, jasne. Zauważy. Łoo.
Szpadka: Ech.
Mieczyk: Ja mam plan.
Szpadka: Ekstra. A zdradzisz?
Mieczyk: Zwalamy na Sączysmarka.
Czkawka: Ach…
Sączysmark: Oni popsuli.
Szpadka: Widziałeś? Ukradł nam plan.
Czkawka: No przecież prosiłem, mieliście go nie ruszać.
Mieczyk: Zaskoczył nas. Spryciarska bestia.
Czkawka: Poważnie? Z lodu was zaskoczył?
Mieczyk: No… Mówię, że spryciarska bestia.
Czkawka: No po prostu świetnie.
Stoick: Ach…
Czkawka: Co tak wzdychasz, tata?
Stoick: Kiedy byłem mały, ojciec sadzał mnie wieczorem na kolanie i opowiadał. Ja byłem pewien, że to bajki.
Czkawka: Bajki? O czym bajki?
Stoick: To banda Berserków latających na smokach. Smokach co miotają błyskawicami i niszczą wszystko na swojej drodze.
Czkawka: Ee, tata. Ty chyba nie sądzisz, że byliby w stanie poskromić Wandersmoka?
Stoick: Ja nie sadziłem, że można poskromić Nocną Furię. Rozumiesz? Nie możemy ryzykować. Jeżeli Berserkowie w jakiś sposób opanują Wandersmoka…
Czkawka: Pierwsi go znajdziemy. Obiecuję.
Astrid: A zastanawiałeś się może co będzie, jak już go znajdziemy?
Czkawka: Złapiemy, oswoimy i wytresujemy. Wszystko mi jedno. Ważne, żeby nie wpadł w łapy Dagura.
Astrid: Ookej, no to bułka z masłem.
Śledzik: Ej, spokojnie, Wandersmoki mają pewną słabość. Wyczytałem w Księdze, że nie są w stanie miotać błyskawicami pod wodą.
Czkawka: O, to już coś.
Sączysmark: Coś?! Coś to by było gdybyśmy w końcu znaleźli tego durnego smoka! Latamy bez sensu od iluś tam godzin, a ja jestem głodny!
Czkawka: No proszę. Tyle gadasz, że czasem wyjdzie z ciebie coś niegłupiego nawet.
Sączysmark: Czasem? Proszę cię… Eche… A co ja takiego powiedziałem?
Czkawka: Słuchaj, budzisz się rano i co? Pierwsza rzecz na którą masz ochotę?
Sączysmark: No wiesz, zazwyczaj to ja muszę…
Czkawka: Dobra, to wiem, a potem?
Sączysmark: Aa! Jem.
Czkawka: A no właśnie. Śledzik, zdradzisz nam w czym lubują się Wandersmoki?
Mieczyk: Hehehehe…
Astrid: A potem odpędził pan Wandersmoka łysą głową?
Sączysmark: Hej, to ten niemy Sven, nie? Weź mi przypomnij, żebym już nie podwędzał owiec. Hehehe.
Śledzik: Eee, on jest niemy, a nie głuchy.
Sączysmark: Ooo…
Astrid: A nie orientuje się pan gdzie ten smok odleciał?
Czkawka: Tam może?
Śledzik: Ćśś. Nic się nie boimy. Nic tam się nie dzieję. Nic się nie stanie.
Czkawka: Dobra kochani, czekamy!
Astrid: Czekamy. A co potem?
Czkawka: Ja polecę, wy zostańcie. Może jak Wandersmok zobaczy tylko jednego smoka, nie zaatakuje. O, dzień dobry, przyjacielu. Trochę sobie pospaliśmy, co? Pewnie jesteś trochę… trochę głodny i zły. Bo kto głodny ten zły.
Astrid: CZKAWKA! Łaa!
Czkawka: ASTRID!
Sączysmark: Aaa!
Śledzik: Sztusia, nur! Aa! Aa! I już! Ta… Oj, robi on wrażenie.
Sączysmark: No, robi, robi. Chyba piorunujące.
Czkawka: Słuchajcie, lecimy! Mam nowy pomysł. Robimy tak: Ja go zaskoczę z góry i spróbuję przegonić w waszą stronę. Może razem jakoś zwabimy go do wody.
Mieczyk: jasne. Sorry, jednak nie jasne. Czekaj, wróćmy na chwilę do początku zdania. Ty go będziesz z góry, czy on z góry ciebie? Bo niby „jasne” było „jasne”, ale się zachmurzyło. Przez te chmury pewnie.
Czkawka: Mieczyk, rób może po prostu to co reszta.
Astrid: Dobra, geniuszu, ale jak znajdziemy Wandersmoka w tych chmurach?
Czkawka: Szczerbatek nieźle się orientuje w ciemnościach, pamiętasz?
Astrid: No, pamiętam, ale w chmurach?
Czkawka: Kto wie, zaraz się przekonamy. Szczerbek, teraz! Op… Aach!
Astrid: Och. Hej! To działa!
Mieczyk: To co, miły smoczku, pora na kąpiel.
Szpadka: Nie przejmuj się, smok, my też nie lubimy się myć!
Astrid: Hej, ktoś nas atakuje!
Śledzik: Aaa!
Sączysmark: Niedobrze. Oo… Oo… Hakokieł.
Czkawka: Eee… Czy to…?
Dagur: Hej, hej, Czkawuniu! Niespodziewajka! Hohoho. A teraz zabieraj swoje cherlawe łapska od mojego smoczka.
Czkawka: Ruszmy się, zanim zaczną znowu strzelać.
Śledzik: Mnie tam nie trzeba powtarzać!
Czkawka: No trudno, lecimy.
Vorg: Hahaha, uciekają.
Dagur: Szykują nową strategię, baranie! Dość mam, nie pomagasz, zwalniam cię.
Vorg: Aaa!
Dagur: Wandersmoczku, jaki ty jesteś piękny. Te legendy to jednak nie kłamią. Oto smok, który jest w stanie stawić czoło Czkawce i tej jego głupiej Furii. Niedługo oba smoki będą moje.
Czkawka: Słuchaj… Ee… Sączysmark? Wszystko gra?
Mieczyk: Och, co ty, Czkawka, jak nigdy. Ty widziałeś jak mu strzeliło w czachę?
Sączysmark: Bla, bla, bla.
Astrid: Sączysmark, jaka świetna forma.
Sączysmark: Hubla, bubla.
Astrid: I do tego wyjątkowo gada do rzeczy.
Czkawka: No trudno, Sączysmarka wyłączamy. A reszta poleci.
Sączysmark: Szmegi.
Czkawka: No wybacz, coś nie bardzo cię w tej chwili rozumiem.
Mieczyk: A ja rozumiem. Powiedział „Czkawka, czuję się świetnie”.
Sączysmark: Szmegi!
Mieczyk: Przestań, słyszeliśmy. Przetłumaczyłem im.
Sączysmark: Szmegi, megi, bumbarambam.
Mieczyk: No co? Znamy się nie od dziś, nauczyłem się jego języka.
Czkawka: To ile już razy Sączysmark dostał piorunem?
Mieczyk: Chyba wystarczająco.
Sączysmark: Eee, bim, bam.
Mieczyk: Dwana? Poważnie? Dwanaście razy.
Sączysmark: Głazel ścimpnął szczebel.
Mieczyk: A teraz mówi: „Koniec gadania. Załatwię tego Dagura”. I dodał, że Mieczykowi to do pięt nie dorastacie.
Sączysmark: Szpadam szpam.
Mieczyk: I to ostatnie chciał podkreślić.
Czkawka: Och… No nic, Astrid, niech leci skoro chce. Bierz Smarka i Śledzika i zróbcie coś, proszę, z tymi Berserkami. Ja i bliźniaki zajmiemy się Wandersmokiem. Jeśli Dagur dorwie go pierwszy, niestety będzie po nas.
Astrid: Uważaj dobra? Pioruny, jak wiemy, lubią metal, a ty, tak się składa, masz go nieco więcej na sobie niż my.
Sączysmark: Śmigu, pitu, gan, gan, gam.
Astrid: Wichurka, jak myślisz, zabawimy się?
Sączysmark: Szpupańczu, rabiro! Haha!
Śledzik: O, dzień dobry.
Dagur: Tylko nie uciekać! Sprytny ten nasz mały Czkawka.
Czkawka: No dobra. Słuchajcie, ja chyba wiem jak zwabić potwora do wody. Tylko, ze to trochę ryzykowny plan.
Mieczyk: I to lubię. Słyszałaś siostra, „ryzykowny plan”. Hehehehe.
Czkawka: Generalnie chodzi o to, że pędzicie ile wlezie przez chmury i puszczacie strasznie dużo dymu. Tylko niech Jot nie zapala od razu, ale dopiero po drugiej stronie chmur.
Mieczyk: Czkawka, jak ja cię kocham. Moje serce teraz bije wyłącznie, wyłącznie dla ciebie.
Czkawka: Super. Miejmy nadzieję, że uda się wypędzić Wandersmoka z chmur. Wtedy ja będę na niego czekał ze Szczerbatkiem.
Mieczyk: Ty wiesz, że to sporo gazu? Człowieku, jedna iskra i możemy mieć tu taki wybuch.
Czkawka: Serio?
Mieczyk: A ja tam wiem? Siostra, chodź zobaczymy co będzie. Ło! Tak!
Szpadka: Łuhu! Dobra, mały, popuść sobie.
Mieczyk: Jeszcze nie, kolego, jeszcze nie. Wytrzymaj. Wytrzymaj chwileczkę. Dawaj!
Szpadka: Jest!
Mieczyk: Jaha!
Czkawka: No nie, wraca w chmury! Dobra, Szczerbatek, strzelaj, ale nie za mocno. Wiesz, żeby go lekko poturbować. Aha, bardzo ciekawe. To sprawdźmy może jak mu się to spodoba. Nie jest dobrze. Oj, nie jest dobrze.
Sączysmark: Warm-warm-warg-warg-warg!
Vorg: Panie, patrz!
Dagur: Proszę, proszę. Czyli Czkawuś nie jest w stanie dorwać mojego smoczka.
Vorg: Może czas się wycofać, panie? Wróćmy po smoka w lepszą pogodę.
Dagur: Em… Czekaj, a ja cię nie wyrzuciłem za burtę?
Vorg: Tak, panie, ale pływam jak ryba. Aa!
Dagur: Do ataku!
Czkawka: Łoo, to chyba stanęły mi włosy dęba. Potrzebny jest plan i to szybko.
Mieczyk: Juhu! Pamiętasz nas? Dawaj, siostra!
Szpadka: Oo, z rozkoszą!
Szpadka i Mieczyk: Łoo…
Mieczyk: Ty, a może byśmy tak zdjęli te hełmy, co?
Szpadka: Albo chodź, wyciągniemy wszystko metalowe co mamy.
Mieczyk: Dobra!
Czkawka: Aa! Aaa!
Dagur: Ach, Czkawka.
Czkawka: Sorry, nie zawracam głowy. Ej, widział ktoś może dokąd poleciał?
Astrid: Nie.
Śledzik: Nie.
Sączysmark: Dnoc, noc.
Śledzik: A bliźniaki? Bliźniaki ktoś widział?
Mieczyk: O ja… Ta, super. Tyle się narobiliśmy, a te Berserki i tak dorwały Wandersmoka.
Szpadka: I dlatego my się nie lubimy narabiać. Bo to nigdy nic nie daje.
Mieczyk: Racja. Ty, ale czekaj. To wcale nie Berserkowie. Siostra, to Albrecht Perfidny!
Albrecht: Hehehehe…
Szpadka: Ale po co Albrechtowi Wandersmok?
Mieczyk: A po co nie? Z takim smokiem mógłby nawet podbić Berk.
Szpadka: No, w sumie to ten… Kurcze, powinniśmy coś zrobić, nie?
Mieczyk: Znowu. Oj, tak. Tak, powinniśmy. To tak. Yyy… Chodź, będziemy go śledzić.
Szpadka: Zgoda. A potem co?
Mieczyk: Hola, hola, hola, panienko. Może nie za dużo na raz? Nie przesadzajmy, co?
Szpadka: Dobra, nie przesadzajmy.
Albrecht: Koniec zabawy, Bestial, wracamy do domu. Mam wobec ciebie, smoczku, poważne plany.